Skąd to wiemy? Wyczytaliśmy w oświadczeniu majątkowym. Każdego roku radni - od gminnych po wojewódzkich, prezydenci, burmistrzowie i wójtowie, a w końcu posłowie i senatorowie składają oświadczenia majątkowe. Szczerze, jak na spowiedzi przyznają się (a przynajmniej tak powinno być) do każdej zarobionej w poprzednim roku złotówki, prześwietlają też swoje majątki, wpisując w odpowiednie rubryki posiadane nieruchomości, samochody i oszczędności.
Dziennikarze "Polski Głosu Wielkopolskiego" przejrzeli wszystkie oświadczenia wielkopolskich polityków i samorządowców. Dzisiaj przedstawiamy to, co jest w nich najciekawsze.
Dom wspomnianego posła Kraczkowskiego z PiS jest wart - według wyceny samego posła - 600 tys. zł. Do tego dochodzi wart 60 tys. zł garaż i pokaźne oszczędności: 65 tys. zł, 12,7 tys. euro, 7 tys. dolarów i 2 tys. franków szwajcarskich. Kraczkowski ma też jednak kredyty - do spłacenia zostało mu jeszcze 129 tys. zł. - Na swój majątek pracowałem ciężko od 20. roku życia, kiedy zacząłem współprowadzić firmę rodziców - tłumaczy nam poseł w rozmowie telefonicznej. - Przepraszam na chwilę, muszę tu skręcić - dodaje.
- Skręcić czym? Przecież, według oświadczenia, nie ma pan samochodu - zauważamy.
- No tak - odpowiada Kraczkowski. - Miałem amerykańskiego hyundaya, ale sprzedałem. Teraz jeżdżę z kolegą, albo pożyczam od rodziców.
Inny pilski poseł Jakub Rutnicki (PO), też stawia na amerykańskie auta - jeździ dodge calibrem z 2007 r. (wartym 40 tys. zł). Rutnicki ma też opla omegę z 1996 r. (6 tys. zł), 140 tys. zł i 1 tys. dolarów oszczędności oraz warte 370 tys. zł 50-metrowe mieszkanie. Wolnego od materialnych trosk losu posła nie jest w stanie zmącić nawet kredyt hipoteczny (163 tys. zł).
Żaden wielkopolski parlamentarzysta nie ma jednak lamborghini, a radny z Dolska Zbigniew Kiel ma. Z tym, że 9-letnie lamborghini Kiela jeździ nie po torach wyścigowych i autostradach, a po polu - mowa bowiem o ciągniku, którego Kiel używa w swoim 26-hektatowym, wartym 650 tys. zł gospodarstwie. Radny z Dolska ma też chlewnię (120 tys. zł), stodołę (20 tys. zł), silos zbożowy, przechowalnię warzyw i garaż.
Wśród kilkudziesięciu prezydentów, burmistrzów, wójtów, sekretarzy i skarbników gmin trudno o takich, którzy zarobili w 2009 r. poniżej 100 tys. zł. Co ciekawe, w małych gminach zarabia się niewiele gorzej, a czasami wręcz lepiej niż w tych największych. Przykład? Magdalena Panke, skarbnik gminy Śrem, zarobiła z ub. roku ok. 112 tys. zł, jej szef - burmistrz Śremu Adam Lewandowski - 158 tys. zł.
Prezydent 20-krotnie większego Poznania Ryszard Grobelny odebrał w tym samym czasie niespełna 160 tys. zł (nie licząc 38 tys. zł wynagrodzenia za zasiadanie w radzie nadzorczej NFOSiGW). Więcej niż Grobelny zarobił w ub. roku w urzędzie choćby wiceprezydenci: Piły Jerzy Wołoszyński (160 tys. z groszami) i Ostrowa Wlkp. Beata Podsadna (166 tys. zł w UM).
- To skandal, że urzędnik z małej gminy zarabia prawie tyle co prezydent Poznania, niezależnie od tego, kto tym prezydentem jest - mówi poznański radny PO Wojciech Kręglewski.
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?