Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Paweł Brożek: Remis to kara za naszą nieskuteczność

Bartosz Karcz
Andrzej Banaś
Paweł Brożek strzelił swojego pierwszego gola w nowym sezonie dla Wisły Kraków, ale po meczu z Ruchem Chorzów napastnik "Białej Gwiazdy" nie był zadowolony. Krakowianie zagrali drugi raz w tej rundzie na swoim stadionie i drugi raz tylko zremisowali. Wcześniej z Piastem Gliwice, a teraz z "Niebieskimi" 2:2.

- Utyka Pan. Czy to coś poważniejszego?
- Nie. Dostałem mocno w staw skokowy w tej sytuacji, w której sędzia nie uznał mi bramki. Staw jest teraz mocno zbity, ale szybko powinienem dojść do siebie.

- Przejdźmy do meczu. Licznik pańskim bramek wreszcie ruszył, ale pański gol dał Wiśle tylko jeden punkt.

- Moim zdaniem sprawę powinniśmy załatwić już w pierwszej połowie. Graliśmy jednak nieskutecznie tak, jak przed tygodniem w pierwszej części w Poznaniu. Znów mieliśmy kilka wyśmienitych okazji. Ten remis to kara za naszą nieskuteczność.

- Sędzia zabrał Panu gola w sytuacji, w której powinien puścić przywilej korzyści. Arbiter tłumaczył jakoś swoją decyzję?
- Powiedział, że się pospieszył z gwizdkiem. Nie poczekał do końca akcji. Pytałem się go, dlaczego tak szybko przerwał naszą akcję. Stwierdził, że rzeczywiście mógł poczekać na jej rozwój.

- Znów miał Pan sporo sytuacji, w tym dwie sam na sam. Czego zabrakło, żeby je wykorzystać?
- Przede wszystkim cieszę się, że mam te sytuacje, że ciągle jestem pod grą. Brakuje kropki na “i”. Miałem już w swojej przygodzie z piłką takie okresy, gdy marnowałem dużo sytuacji. Teraz jest podobnie. Dużo pracuję na treningach i mocno wierzę w to, że skuteczność szybko wróci.

- O ile te sytuacje sam na sam nie były takie łatwe do wykończenia, bo przy pierwszej miał Pan dość ostry kąt do strzału, a przy drugiej mało miejsca, to już po dośrodkowaniu Emmanuela Sarkiego sytuacja do strzału głową była chyba idealna.
- Rzeczywiście, to była najlepsza okazja, którą zmarnowałem. Straciłem na moment piłkę z zasięgu wzroku. Uderzyłem ją głową, ale spadła mi na bark i przeleciała obok słupka.

- Myśli Pan, że ten brak skuteczności, to jest obecnie największy grzech Wisły?

- W porównaniu do wiosny gramy o wiele, wiele lepiej. Przede wszystkim mamy bardzo dużo sytuacji. Rzeczywiście jednak problemem jest ich wykańczanie. Wystarczy popatrzeć na pierwszą połowę meczu z Ruchem. Miałem swoją sytuację ja, miał Łukasz Garguła. Gdybyśmy strzelili po nich bramki, to spokojnie wygralibyśmy ten mecz.

- Po meczu z Piastem wszyscy mówili, że graliście za wolno. Tym razem zaczęliście z większym animuszem.

- Mieliśmy zagrać od początku agresywnie i tak graliśmy. Dość szybko strzeliliśmy bramkę i mieliśmy się później lekko wycofać, bo ćwiczymy różne warianty rozegrania akcji. Chcieliśmy Ruch skontrować i stworzyliśmy sobie po takich akcjach kilka sytuacji. Uważam, że w pierwszej połowie byliśmy zdecydowanie lepsi. W drugiej części chyba za bardzo poszliśmy do przodu i nadzialiśmy się na kilka bardzo groźnych kontr Ruchu.

- Biorąc pod uwagę, jakie sytuacje mieli w Ruchu Kuświk i Zieńczuk, ten remis można jednak oceniać jako mały zysk?
- Ryzykowaliśmy, bo graliśmy o zwycięstwo, ale chyba w niektórych momentach zabrakło nam takiej chłodnej głowy, żeby lepiej rozegrać akcję w ostatnim jej stadium.

- Trener Smuda dość szybko zdjął z boiska Alana Urygę i zrobiła się dziura, w którą Ruch wjeżdżał ze swoimi akcjami. Może trzeba było z tą zmianą jeszcze poczekać?

- Nie dziwię się trenerowi, że wprowadził na boisko ofensywnego zawodnika, bo chciał wygrać mecz. Każdy zawodnik powinien sobie poradzić, nawet jak lekko przestawiliśmy akcenty w naszej grze.

- W następnym meczu zagracie z Lechią Gdańsk, która pewnie nie zagra w Krakowie tak defensywnie jak Piast czy w mniejszym wymiarze Ruch?
- Zapowiada się ciekawe spotkanie. Lechia mocno się ostatnio zbroiła, więc pewnie przyjadą do nas grać ofensywnie. Myślę, że to będzie inne spotkanie niż to z Ruchem.

- Na razie Lechia przegrała u siebie z Lechem, którego wy ograliście.
- Oglądałem pierwszą połowę tego meczu i Lechia wyglądała lepiej od Lecha. Spory wpływ na przebieg meczu miała zapewne czerwona kartka dla Sadajewa.

- No właśnie. Ten napastnik z wami nie zagra. To dla Lechii będzie duża strata?

- To jest bardzo dobry zawodnik. Widziałem jak dużo krwi napsuł obrońcom Lecha. Myślę, że jego nieobecność dla Lechii może być, choć nie musi, dużym osłabieniem.



Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto