Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Patryk Zaucha, pomocnik Cracovii: Grając na skrzydle, trzeba podejmować ryzyko

Jacek Żukowski
Jacek Żukowski
Patryk Zaucha ma na koncie osiem meczów w ekstraklasie
Patryk Zaucha ma na koncie osiem meczów w ekstraklasie Wojciech Szubartowski
Patryk Zaucha był jedynym Polakiem, który wyszedł w jedenastce Cracovii na mecz z Górnikiem Łęczna. Potem ustąpił miejsca na boisku Karolowi Knapowi.

Kiedy dowiedział się pan, że zagra w Łęcznej z Górnikiem?

Od początku tygodnia były takie przymiarki. Byłem wstawiony do pierwszego składu podczas treningów. To nie było na sto procent pewne, że zagram, choć na zajęciach tak to wyglądało. Dowiedziałem się na odprawie przedmeczowej, że gram. Cieszyłem się i chciałem się jak najlepiej pokazać z jak najlepszej strony.

Ze sparingów to nie wynikało, bo każdy z piłkarzy spędził mniej więcej porównywalny czas na boisku.

Ta było, ciężko było stwierdzić po meczach kontrolnych, kto będzie grał. Były domysły, ale nie było pewności.

Widać było, że chce się pan dobrze wprowadzić w nowy sezon, grał pan aktywnie przed przerwą – napędzał pan akcje, podejmował pan próby dryblingów, podań.

Chciałem się pokazać z jak najlepszej strony, dać od siebie jak najwięcej. Pozycja skrzydłowego jest taka, że trzeba szukać dryblingu, podejmować ryzyko w grze jeden na jeden. To próbowałem robić. Nieraz nie wychodziło, nieraz wyszło. Chciałem pomóc zespołowi. Szkoda tylko, że nie udało się tego meczu wygrać.

Dobrze, że chociaż się uratowaliście, bo gdyby nic nie wyniknęło z waszej przewagi po przerwie, można byłoby mieć większy niedosyt.

Trzeba szanować remis.

Efektowna bramkę zdobył Marcos Alvarez, ale trochę przypadkową.

Dopiero na powtórkach zobaczyłem, że była to bramka zdobyta piętą. Z ławki nie było tego widać. Alvarez „poklepał” piłkę z Filipem Balajem, udało mu się przedrzeć i zdobyć gola.

Z beniaminkiem gra się ciężko po awansie. Górnik niczego specjalnego nie pokazał, ale widać było waleczność u jego zawodników.

Tak, każdy zespół będzie walczył o swoje, bo spadają trzy zespoły, każda drużyna będzie „gryzła trawę” do ostatniej minuty. Górnik był waleczny, ale my też pokazaliśmy, że gramy do ostatniej minuty i udało się wyrównać.

Jest taka prawidłowość w waszym przypadku, że źle się wam gra z beniaminkami. W zeszłym sezonie zdobyliście tylko cztery na możliwych 18 punktów z nimi, z czego to wynika?

W sporcie tak jest, czasem z tymi teoretycznie słabszymi gra się ciężej, a z lepszymi drużyna czuje się lepiej i tak gra. Nie wiem, z czego to wynika, my podchodzimy jako cały zespół do każdego rywala z pełnym zaangażowaniem, nie ma jakiegoś lekceważenia przeciwników.

Kibice są zawiedzeni tym, że w dalszym ciągu jest mało Polaków w składzie. Ostatnio był tylko pan, później zmieniony przez Karola Knapa. Na 16 piłkarzy zagraliście tylko wy dwaj. Proporcja jest zachwiana. Jak pan na to patrzy z punktu widzenia kibica?
Ciężko mi coś powiedzieć na ten temat. Trener ustala jedenastkę, bierze najlepszych zawodników, patrzy, kto może pomóc zespołowi. Cóż, trzeba wyjść i grać. Nie mam problemu z tym, że gram z chłopakami, którzy nie mówią po polsku. Dogadujemy się.

Trener Probierz na konferencji narzekał, że trawa była za wysoka. Co pan na to?

Nie zważamy na wiele rzeczy, może tak było, nie chcę się nad tym rozwodzić. Może mogłaby być bardziej polana wodą. Wolę taką, gdy można grać szybciej piłka. Nie narzekam na nic, trzeba grać w takich warunkach, jakie są.

Czeka was mecz ze Śląskiem, ciężkie zadanie.

Nie będzie łatwych meczów, każdy będzie ważny i ciężki. Do każdego przykładamy się tak samo. Będziemy się chcieli zaprezentować dobrze przed własnymi kibicami. Będzie fajna atmosfera. Jest nowy sezon, chcemy zacząć rywalizację u siebie i zdobyć trzy punkty.

Dla pana będzie to nowość, bo nie grał pan przed dużą publicznością.

Na pewno tak. Gra z kibicami bardziej motywuje, doping dodaje nam sił, radości i chęci pokazania się. To powinno wyjść tylko na plus.

W pierwszej kolejce z dobrej strony pokazał się Filip Majchrowicz z Radomiaka, pana były kolega z juniorskiej drużyny Cracovii, razem zdobyliście wicemistrzostwo Polski przed trzema laty.

Tak, oglądałem jego występ. Nie jest tak, że ktoś skończył granie w Cracovii i już nie może grać w piłkę. Poszedł swoją drogą i fajnie, że zadebiutował w ekstraklasie. Może spotkamy się na boisku i będziemy rywalizować. Jesteśmy kolegami, fajnie będzie się zobaczyć. Jeszcze nie zdążyłem napisać mu gratulacji, ale życzyłem mu z całego serca, by zagrał dobry mecz.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Patryk Zaucha, pomocnik Cracovii: Grając na skrzydle, trzeba podejmować ryzyko - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto