Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Paragon grozy z biblioteki na Rajskiej. Dyrektor wyjaśnia, skąd astronomiczna kwota

Anna Piątkowska
Anna Piątkowska
Paragon grozy z biblioteki
Paragon grozy z biblioteki Facebook Baba od polskiego
209 zł zapłacił jeden z czytelników Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Krakowie za przetrzymanie książek. Na opublikowany w internecie "paragon grozy" zareagował dyrektor biblioteki. - Opłata za przetrzymanie to nie kara, tylko kwota rekompensująca w pewnym stopniu koszty społeczne, które wynikają z tego przetrzymania. Zasila ona budżet biblioteki utrzymywanej przez społeczność, do której należą też osoby ponoszące owe koszty społeczne czyjegoś zaniedbania - tłumaczy Jerzy Woźniakiewicz.

"Paragony grozy" publikowali zazwyczaj klienci restauracji czy wakacyjnych kurortów. Kto by pomyślał, że wysoki rachunek wystawi biblioteka. Słono zapłacił użytkownik krakowskiej biblioteki na ulicy Rajskiej za przetrzymanie książek, a rachunek na 209 zł opublikowała na swoim facebookowym profilu Aneta Korycińska, nauczycielka polskiego i autorka bloga Baba od Polskiego. Czytelnik pragnie pozostać anonimowy.

Sprawę skomentował dyrektor instytucji Jerzy Woźniakiewicz, tłumacząc, że opłata za przetrzymanie nie jest karą, a rekompensatą kosztów społecznych wynikających z przetrzymania książek.

- Książki w bibliotece na Rajskiej wypożycza się na okres jednego miesiąca. Można je jednak trzykrotnie prolongować bez żadnej opłaty, czyli w sumie jeden użytkownik całkowicie zgodnie z regulaminem może korzystać z danej książki nawet 4 miesiące! To chyba wystarczająco długo, by ją przeczytać? - pisze w mediach społecznościowych dyrektor biblioteki.

Z jednej książki przez rok może skorzystać nawet 12 osób, jeśli tytuł wróci na czas do biblioteki, jeśli będzie maksymalnie przedłużany, skorzysta z niej zaledwie troje czytelników, wylicza dyrektor biblioteki, dodając, że wielu tytułów biblioteki nie mają w kilku egzemplarzach.

- Czy zastanawialiście się zatem kiedyś jakie są społeczne koszty przetrzymywania książek? - pyta Jerzy Woźniakiewicz. - Przez społeczny koszt przyjmuję kwotę jaką członkowie danej społeczności korzystającej z biblioteki będą musieli wydać na książki tylko dlatego, że ktoś nie zwrócił ich w terminie w miejscowej bibliotece publicznej. To dość proste wyliczenie oczywiście zakładające, że nie wszyscy mogą żyć w Krakowie, czy Warszawie i tak jak w wielu mniejszych miejscowościach biblioteka publiczna jest jedyną biblioteką i jeśli nie znajdziemy tam danej książki to musimy ją zakupić. Jeżeli zatem przyjmiemy, że po regulaminowych czterech miesiącach wypożyczenia książki ktoś przetrzymał ją bezprawnie np. przez cały kolejny rok, oznacza to, że nie mogło z niej skorzystać od trzech do nawet ponad 12 innych czytelników biblioteki (albo i więcej – wypożyczoną książkę często czytają też członkowie rodziny). Jeśli nie znaleźli tej książki na półce, musieli kupić ją w księgarni – każdy z nich swój egzemplarz. Średnia cena książki to około 30 zł. Zatem ze względu na nieregulaminowe zachowanie jednego z czytelników biblioteki książki za 30 zł musiało zakupić od trzech do ponad 12 osób. Oznacza to, że wydali na nie od 90 do nawet ponad 360 zł. Zapytacie: a ile zapłaciła osoba, która przez rok przetrzymywała tę książkę? Tylko 35 gr za każdy dzień przetrzymania. Po roku przetrzymywania jej należność wobec biblioteki wyniosła 127,75 złotego. Czy dalej uważacie że to wysoka opłata za przetrzymanie książek?

Sprawdźcie skrzynkę mailową, czy nie ma tam przypadkiem informacji z biblioteki o zbliżającym się terminie zwrotu książek...

Ceny samochodów elektrycznych zaczynają spadać

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Paragon grozy z biblioteki na Rajskiej. Dyrektor wyjaśnia, skąd astronomiczna kwota - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto