MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Panorama bez końca<BR>

Agnieszka Borzęcka
fot. Agnieszka Borzęcka
fot. Agnieszka Borzęcka
Od 30 lat w Tarnowie kompletują obraz Jana Styki Całej "Panoramy Siedmiogrodzkiej" nigdy nie uda się skompletować. Alicja Majcher-Węgrzynek, kustosz tarnowskiego Muzeum Okręgowego dziś już to wie.

Od 30 lat w Tarnowie kompletują
obraz Jana Styki

Całej "Panoramy Siedmiogrodzkiej" nigdy nie uda się skompletować. Alicja Majcher-Węgrzynek, kustosz tarnowskiego Muzeum Okręgowego dziś już to wie. Przez ostatnich 30 lat próbowała odnaleźć i ułożyć jej fragmenty jak puzzle. Nie będzie jednak wszystkich części pozwalających na zrekonstruowanie monumentalnego dzieła Jana Styki, pociętego na początku ubiegłego wieku przez jego zięcia i sprzedanego w częściach.
Kiedy Alicja Majcher-Węgrzynek zaczęła się zajmować poszukiwaniem fragmentów panoramy, była najmłodszym pracownikiem działu historycznego tarnowskiego muzeum. Dziś jest już na emeryturze. Ślady dzieła Styki tropi jednak nadal. Panorama zawładnęła jej życiem.
Bem już przed wojną
Pierwsze propozycje kupna fragmentów obrazu Jana Styki przyszły do Tarnowa w 1928 roku ze Lwowa. W mieście planowano wówczas wielką uroczystość - sprowadzenie prochów urodzonego tu generała Józefa Bema, wodza Węgrów pod Sybinem. Nikt się jednak nimi nie zainteresował. Jedna oferta była szczególnie cenna. Chodziło o centralną część obrazu - fragment przedstawiający Bema z orszakiem.
- Niestety, słuch o nim zaginął - mówi Alicja Majcher-Węgrzynek. - Pisałam na adres podany w dokumentach, ale list wrócił z adnotacją: odbiorca nieznany. Obawiam się, że niektóre fragmenty panoramy mogły zaginąć podczas wojny. Możliwe, że taki los spotkał i ten obraz.
Sprawa odżyła pół wieku później - w 1977 roku. Do krakowskiej desy trafił wtedy jeden z fragmentów panoramy. Dla muzeum w Tarnowie kupiły je ówczesne władze miasta. Obraz przedstawia rannego huzara, którego podtrzymuje kapelan Rafael Erdosi. To był początek tarnowskiej kolekcji. Do tej samej desy trafiło pięć kolejnych fragmentów, ale ich odszukaniem zajęto się dopiero po latach.
Pomnik i wystawa
Maj roku 1985 - za kilka tygodni planowano odsłonięcie w Tarnowie pomnika gen. J. Bema. Spodziewano się oficjalnych wizyt z kraju i z Węgier. Uroczystościom trzeba było zapewnić oprawę. Zdecydowano się zaprezentować odnalezione fragmenty "Panoramy Siedmiogrodzkiej". Wtedy było ich pięć?
- Wówczas rozpoczęła się moja przygoda z panoramą, postanowiłam, że odnajdę kolejne części. Poszukiwaniom towarzyszyło wiele przygód, czasem wręcz dramatycznych. Niekiedy obrazy pojawiały się i znikały z antykwariatów, zanim udało nam się zebrać potrzebne pieniądze. Przez lata zaprzyjaźniłam się z właścicielami kilku fragmentów, które stale wypożyczaliśmy na wystawy. Kontakty z innymi, niestety, nie zawsze należały do najmilszych.
Obrazy Osóbki-Morawskiego

Krakowskie poszukiwania śladami adresów z desy nie przyniosły początkowo efektów. Starsze małżeństwo, do którego trafiła kustosz, nie chciało wyjawić nazwiska kolekcjonera, któremu sprzedało jeden z obrazów. Po kilku latach okazało się, że trzy fragmenty dzieła Styki zdobią warszawski dom byłego premiera Edwarda Osóbki-Morawskiego. Honwedzi w ataku i witający Bema seklerzy byli wypożyczani na wystawy organizowane przez muzeum.
- Pan Morawski chętnie pożyczał nam swoje obrazy - mówi A. Majcher-Węgrzynek.
Muzeum zgromadziło wreszcie taką sumę, że jeden obraz mogło od premiera kupić. Zgodził się wzbogacić kolekcję. Obraz przedstawiający seklerów miał kosztować 4 miliony zł, do tego trzeba było zapłacić sto tysięcy złotych podatku. Osóbka-Morawski zażyczył sobie wypłaty w gotówce. Nie byłoby problemu, gdyby nie fakt, że transakcja odbywała się w czasach, gdy najwyższy nominał miał wartość pięciu tysięcy złotych. Kustosz zapakowała gotówkę do torby i z kolegą z muzeum wynajętym samochodem pojechali do Warszawy.
- Pieniądze pokrywały cały stół w mieszkaniu Morawskiego, a ja jeszcze raz obejrzawszy obraz, doszłam do wniosku, że jest zbyt zniszczony i nie powinniśmy go kupować za taką sumę - wspomina pani Alicja. - Chciałam się skonsultować z dyrektorem. Premier miał telefon bezprzewodowy, ale akurat przestał działać. Razem biegliśmy na pocztę. Po konsultacji wycofałam się. Zapakowałam pieniądze i wróciliśmy do Tarnowa.
Dziś obydwa obrazy są jednak własnością muzeum. Tarnowska kolekcja liczy 13 fragmentów panoramy. W sumie znanych jest 27 jej części. Pięć znajduje się w muzeach, a dziewięć w rękach prywatnych. Dwa z tych ostatnich zawędrowały za granicę. Jeden pojawił się we Frankfurcie, drugi - w domu aukcyjnym Christie.
Najpiękniejszy Petöfi
Panoramę pocięto na różne fragmenty pod względem wielkości i tematyki - są sceny batalistyczne i pejzaże, ale też historyczne postaci. Obok Bema, który był głównym bohaterem dzieła, najpiękniejszy - zdaniem kustosz - fragment przedstawia jego adiutanta, węgierskiego poetę Sandora Petöfiego. Styka pokazał go, jak pozdrawia nadciągającą z odsieczą dywizję honwedów pułkownika hrabiego G. Bethlena. Ich przybycie przechyliło szalę zwycięstwa na stronę Węgrów, a pokonane wojska cesarskie, wspomagane przez Rosjan, musiały się wycofać.
Ten obraz nigdy nie trafi do tarnowskiej kolekcji. - Należy do Muzeum Narodowego w Warszawie i pozostanie w jego zbiorach - Alicja Majcher-Węgrzynek wyjaśnia, że nie ma zwyczaju przekazywania czy odkupywania muzealnych eksponatów.
Obraz był jednak prezentowany w Tarnowie pięć lat temu, podczas wielkiej wystawy odzyskanych fragmentów panoramy. Jest bardzo duży, ma 253 cm wysokości i 185 cm długości. Było sporo kłopotów z jego przetransportowaniem do Tarnowa. W Warszawie zażyczono sobie, aby był przewożony w specjalnej skrzyni, koniecznie w pionie. Później stwierdzono, że bezpiecznie będzie, gdy zostanie zawinięty w folię i wsadzony do tekturowej oprawy. Gdy samochód z Tarnowa podjechał pod muzeum, okazało się, że obraz zmieści się do auta, ale tylko ułożony na ukos. Zanosiło się na to, że trzeba będzie przyjechać jeszcze raz, większym pojazdem. Zdesperowany kierowca, który obawiał się, że nie dostanie pieniędzy za kurs, rozmontował wnętrze auta i wówczas konserwator uznał wreszcie, że transport jest możliwy.
Największy od Towarzystwa
Największy obraz do muzealnej kolekcji kupiło Tarnowskie Towarzystwo Przyjaciół Węgier. Przedstawia rozbitą artylerię rosyjską w odwrocie. Ma aż 312 centymetrów długości i niemal dwa metry wysokości.
- Został kupiony u starszej pani, która była krewną Styki - wyjaśnia Alicja Majcher-Węgrzynek. - Miała jeszcze drugi obraz, którym byliśmy zainteresowani, bardzo ładny, przedstawiający tyły armii węgierskiej, wozy, huzarów, jeńców rosyjskich, ale nawet nie chciała rozmawiać o sprzedaniu go. Później prosiłam o wypożyczenie na węgierską wystawę, którą przygotowywaliśmy na rocznicę bitwy pod Sybinem, ale odmówiła. Nie chciała w ogóle dostawać urzędowej korespondencji. Listy z pieczątką muzeum przerażały ją, bała się, że ktoś może przypuszczać, że ma jakieś cenne przedmioty.

Może kiedyś wrócą
Za osobistą porażkę uważa Alicja Majcher-Węgrzynek zniknięcie dwóch obrazów. Pierwszy to kolejny epizod z odwrotu rosyjskich baterii. Pokazał się w Krakowie w desie. Kosztował 15 tysięcy złotych. Gdy jednak właścicielka zobaczyła w telewizji informacje o panoramie Styki, wycofała ze sprzedaży jej fragment. Teraz nie odpowiada na próby nawiązania kontaktu.
Drugi - także przedstawiający żołnierzy cara - sprzedano na aukcji w Warszawie i nie można ustalić, kto jest jego właścicielem.
Doświadczenie uczy jednak, że nie wszystko stracone. A to doświadczenie to chociażby losy dwóch innych fragmentów, które właśnie trafiły do Tarnowa. Jeden wystawiono w antykwariacie w Katowicach, ale znów zanim muzeum zgromadziło pieniądze, został sprzedany. W ubiegłym roku ponownie pojawił się jednak na aukcji i Tarnowa nikt już nie ubiegł. Drugi odnaleziono kilka lat temu. Należał do mieszkańca Gliwic. Cena, jakiej sobie zażyczył, była jednak zbyt wysoka w stosunku do wartości. Z transakcji zrezygnowano. Kilka miesięcy temu znów wystawiono go na sprzedaż i teraz jest 13. fragmentem, który trafił do Tarnowa.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom - fałszywe strony lotniska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Panorama bez końca<BR> - Kraków Nasze Miasto

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto