Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Pamięć/Zachor" na terenie KL Plaszow, czyli spotkanie, by pamiętać o więźniach obozu

Małgorzata Mrowiec
Małgorzata Mrowiec
Andrzej Banaś/Polska Press
W niedzielny wieczór przy Szarym Domu (ul. Jerozolimska 3), na terenie dawnego obozu w Płaszowie zabrzmiały słowa ocalałych - fragmenty relacji więźniów tego niemieckiego nazistowskiego obozu. Odczytywali je krakowianie, którzy zgłosili taką chęć w odpowiedzi na zaproszenie Muzeum KL Plaszow. Takie szczególne spotkanie upamiętniające ofiary obozu zostało zorganizowane po raz pierwszy, natomiast odtąd ma stać się cyklicznym i odbywać się zawsze w pierwszą niedzielę po 6 sierpnia.

FLESZ - Najdłuższy tunel w Polsce gotowy

od 16 lat

Dlaczego właśnie wtedy? Jak tłumaczą przedstawiciele muzeum, trudno wskazać w historii KL Plaszow datę, która mogłaby być jednoznacznie określająca to miejsce.

- Jest wiele rocznic, ale one mają charakter, którego nie można przypisać do całej historii obozu. Nie znamy dokładnie daty założenia, data likwidacji nie jest datą wyzwolenia. Dlatego postanowiliśmy wskazać na początek procesu, który trwał długo, zaczął się latem 1944 roku - był to proces likwidacji obozu - mówi Marta Śmietana z Muzeum - Miejsca Pamięci KL Plaszow. - Pozornie początek czegoś: początek końca wojny, początek nowego życia dla większości więźniów, początek wywożenia ich do innych, wówczas jeszcze nieznanych miejsc, czyli innych obozów. Ale jednocześnie w tym samym czasie odbyła się jedna z największych łapanek na ulicach naszego miasta, „czarna niedziela” (6 sierpnia 1944 r., aresztowano wtedy i osadzono w KL Plaszow kilka tysięcy krakowian - przyp. red.) i grupa więźniów zwiększyła się. Tak więc to, co wydawało się początkiem czegoś, dla wielu było początkiem końca i procesem, który się nigdy nie skończył, bo koniec wojny to nie był tak naprawdę koniec dla tych, którzy ocaleli - dodaje.

Muzeum ustalając datę odtąd cyklicznego spotkania wskazuje więc na początek zdarzeń, które doprowadziły do tego, że obóz w Płaszowie przestał istnieć. Dla spotkania wybrano nazwę "Pamięć/Zachor", ponieważ łączy ona w sobie opowieść o dwóch grupach więźniów, którymi byli Żydzi i Polacy ("zachor" po hebrajsku znaczy "pamięć").

Pamięć o obozie, choć przestał istnieć - została. Nieśli ją więźniowie, przekazali w swoich relacjach. Muzeum postanowiło podczas organizowanego spotkania oddać głos więźniom. Odczytywane przez krakowian słowa przejmujących wspomnień ocalałych z obozu upamiętniły więźniów, ofiary KL Plaszow.

Spotkanie na terenie poobozowym zgromadziło w niedzielę wieczór kilkadziesiąt osób. Była wśród nich m.in. Maria Talaczyńska z Nowej Huty. Odczytywała fragment relacji o budowaniu baraków i obozu w Płaszowie.

- Jestem bardzo zainteresowana tematem II wojny światowej, przeżywam losy wojenne ludzi. Niedawno zwiedzałam teren obozu, gdy dowiedziałam się, że są przez muzeum organizowane wędrówki po nim - nigdy wcześniej nie byłam, uznałam, że kiedyś wreszcie trzeba zobaczyć, co tu było. A teraz stwierdziłam, że wezmę udział w tym upamiętnieniu, dołożę malutką cegiełkę - mówiła nam Maria Talaczyńska. Nowohucianka przyznała, że przez wiele lat nie znała tego miejsca. - Krakowianie mało wiedzą o tym obozie w Płaszowie. Mnie nigdy rodzice o nim nie mówili, a jestem urodzona w Krakowie. Auschwitz wszyscy znają, a tu przez lata był tak zaniedbany teren, właściwie jestem tym zdziwiona. A przecież wcale to nie był malutki, nieznaczący obóz - dodała.

Pośród wybranych do publicznego odczytania tekstów był m.in. fragment relacji Mili Hornik, z lata 1943 roku, która wspominała: "Obóz stawał się coraz bardziej izolowany. Prawie codziennie przywożono ludzi z miasta wyłapanych na „aryjskich papierach”, tych ludzi w przerażającej ilości strzelano. Odbywały się wprawdzie segregacje, ale tylko wyjątkowo zostawiano kogoś przy życiu. Wszystkie te egzekucje odbywały się na tzw. „Hujowej Górce”. Wszystkich strzelano nago. Ubrania przywożono do magazynów. Lekarze sprawdzali, czy wszyscy zastrzeleni i dentyści-Żydzi musieli wyrywać trupom złote zęby. (...) Za każdego, kto uciekł, rozstrzeliwano 50 ludzi.".

- Naszym założeniem jest, aby to było spotkanie, a nie oficjalna uroczystość - mówi o "Pamięć/Zachor" Marta Śmietana. - Przez ten otwarty charakter wydarzenia chcemy też pokazać trochę symbolicznie, że pamięć nie wymaga żadnej oprawy, ona jest czymś codziennym i zapraszamy każdego do pamięci o więźniach obozu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: "Pamięć/Zachor" na terenie KL Plaszow, czyli spotkanie, by pamiętać o więźniach obozu - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto