Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Owoce w szkole [felieton dziennikarza obywatelskiego]

milpsa
milpsa
Chipsy, batony, drożdżówki, lizaki i oranżady w proszku... Te ...
Chipsy, batony, drożdżówki, lizaki i oranżady w proszku... Te ... Łukasz Żołądź
Chipsy, batony, drożdżówki, lizaki i oranżady w proszku... Te ulubione przekąski dzieci w podstawówkach teraz muszą ustąpić miejsca zdrowym i ekologicznym owocom i warzywom, które dostarczane są do szkół w ramach programu unijnego "Owoce w szkole". Okazuje się jednak, że projekt doceniany przed dorosłych niekoniecznie zyskuje aprobatę tych, do których jest adresowany.

Przedszkola, ach te przedszkola...[list do redakcji]


Nie od dziś wiadomo jak bezcenne i zdrowe dla naszego organizmu są witaminy pochodzące z ekologicznych owoców i warzyw. Niestety w dzisiejszym, zabieganym i zasypanym niezdrową żywnością świecie zapominamy po nie sięgać. Dlaczego? To pytanie można zadać każdemu i pewnie każdy znajdzie inną wymówkę. Ja chciałam zwrócić uwagę przede wszystkim na fakt, iż owoce nie są reklamowane... Dziwne hasło? Niekoniecznie! Trudno oczywiście reklamować coś co nie posiada określonej marki czy też jednego producenta. Mimo jednak, że natura sama się nie wypromuje, my możemy jej pomóc. A nawet powinniśmy, biorąc pod uwagę jej zbawienny wpływ na nasz organizm.

Jak ma bowiem walczyć z reklamowanymi w każdym możliwym miejscu chipsami, hamburgerami, napojami energetycznymi czy słodyczami? To normalne, że dzieci wolą sięgać właśnie po te produkty, bo to one kojarzą im się z osobami, które te produkty reklamują, z postaciami z bajek a przede wszystkim są też elementem "lansu", o którego istnieniu wśród rówieśników naszych dzieci zdajemy sobie sprawę chyba wszyscy. Oczywiście nawyki żywieniowe są również odzwierciedleniem praktyk w naszych domach. Są rodziny, które przestrzegają by każdy zjadał co najmniej 2 owoce dziennie ale są i tacy, którzy nie przywiązują do tego najmniejszej wagi i, jak miesiąc długi, po owoce nie sięgną a tym bardziej nie zachęcają do tego swoich dzieci.

Pamiętajmy też, że dzieci najczęściej zjedzą to, co mają pod ręką. A niestety nigdy nie spotkałam zwyczaju, by np. idąc do kogoś z wizytą zabrać w ramach upominku koszyk owoców. Najczęściej otrzymujemy i dajemy: ciastka, bombonierki, a dla dzieci także chipsy, no bo czemu nie... Nic więc dziwnego, że owoce nie są wybitnie lubianą przez nasze pociechy przekąską bo tylko w nielicznych przypadkach ich spożywanie jest normą.

Całe szczęście że coraz więcej mówi się o zdrowym odżywianiu a i znajdują się instytucje, które uświadamiają Polaków w tym względzie. Od roku szkolnego 2009/2010 Komisja Europejska uruchomiła nowy program Wspólnej Polityki Rolnej "Owoce w szkole". Do programu tego przystąpiła również Polska. W ramach tego projektu w szkołach, które przystąpiły do programu, dzieci w klasach I-III i bezpłatnie dostają świeże jabłka, gruszki, truskawki, marchew, słodką paprykę, rzodkiewki, soki owocowe, warzywne oraz warzywno-owocowe. Cieszy to tym bardziej, że soki te nie zawierają dodatku tłuszczu, soli, cukru, ani substancji słodzących. Zatem - samo zdrowie!

W tym miejscu można by powiedzieć, że wszystko zmierza w dobrym kierunku, gdyż nawet dzieci, których rodzice nie przestrzegają zjadania dziennej porcji owoców nareszcie będą miały do nich dostęp. Problem w tym, że te dzieci niekoniecznie patrzą na to w ten sposób... Podczas rozmowy z rodzicami pierwszo i drugoklasistów usłyszałam frustrujące wypowiedzi.

Zdaniem pani Anny K., mamy 8-letniego Jasia, duża część rozdanych porcji warzyw i owoców ląduję w koszach na śmieci bądź ubikacjach. Dowodzi to nie tylko temu, że niektóre dzieci za owocami nie przepadają ale i że nie mają do jedzenia najmniejszego szacunku. Jest to tym bardziej bolesne, że zapewne znaleźli by się chętni na zjedzenie dodatkowej porcji, a w najgorszym wypadku można by zabrać te niechciane owoce do domu.

Pytanie tylko, czy w tym domu nie trafiłyby one do kosza? Myślę, że w związku z takim procederem każdy rodzic powinien ze swoim dzieckiem porozmawiać i uświadomić jak ważne jest jedzenie owoców oraz nauczyć go szacunku do jedzenia. To drugie jest tym ważniejsze, że jeśli przedstawimy dziecku owoce jako dobre a chipsy jako złe, to gdy nasze dziecko w myśl zasady, że zakazany owoc lepiej smakuje, sięgnie po chipsy, to chociaż nie wyrzuci owoców...

Nie zapominajmy, że do niektórych spraw trzeba dorosnąć, ale Ci co już są dorośli mogą uświadamiać i dopilnowywać tych, którzy kiedyś będą im za to wdzięczni. A zamiast kupić kolejne chipsy, kupmy naszym pociechom pierwsze jabłko, banana albo zróbmy z nich sok, jeśli dziecko go woli.

Zobacz też:


Zobacz na MM:Wywiady | Serwis motoryzacyjny | Photo Day - plenery fotograficzne |
Blogi | Zdrowie i uroda | Konkursy MM | MoDO
| Inwestycje | Recenzje | Rowery
od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto