Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Oczami matki

HSZ
- Nieprawda, to są dobrzy chłopcy - zaprzecza stanowczo Maria Ch., matka Władysława i Ryszarda Ch., opromienionych wątpliwą sławą największych sądeckich gangsterów.

- Nieprawda, to są dobrzy chłopcy - zaprzecza stanowczo Maria Ch., matka Władysława i Ryszarda Ch., opromienionych wątpliwą sławą największych sądeckich gangsterów. Do siedzącego w więzieniu Władka przylgnął pseudonim Al Capone. Młodszego, Ryśka, ściganego międzynarodowym listem gończym, przed paroma dniami FBI ujęło, razem z drugim sądeczaninem, w Nowym Jorku. Gaboń koło Starego Sącza trafił na czołówki gazet.

Grupie Al Capone przypisuje się potworne rzeczy. Przede wszystkim serię morderstw na zlecenie. Wykańczali konkurencję, pięć trupów policja wygrzebała na początku tego roku. Pokazano dziennikarzom kasetę wideo z tych makabrycznych czynności. Powszedni chleb gangsterów to rozboje, wymuszanie okupów i nakładanie haraczy na agencje towarzyskie, knajpy i biznesmenów. Tej grupie przypisuje się też głośne napady na sądeckie plebanie. Zdaniem policji bandziorów cechowała dzika brutalność i bezwzględność. Jeden akt oskarżenia dopiero trafił do sądeckiego sądu.

- Żyliśmy w strachu - mówią bliżsi i dalsi sąsiedzi rodziny Ch. w Gaboniu koło Starego Sącza. Piękna okolica, w dole Dunajec, w górze masyw Przehyby. Widać wieżę nowego kościoła, dzieci wracają ze szkoły, normalnie.

Jednak ludzie rozmawiają z dziennikarzem ściszonym głosem, zaciągają na podwórko. Żadnych nazwisk, absolutnie. Na wolności zostali ich kumple, oni kiedyś wyjdą z więzienia, a już stary Ch. pokazał co potrafi. Przed wielu laty siedział w areszcie pod zarzutem zabójstwa pod gospodą.

- A kto spalił dwa sklepy, Dom Ludowy, stodoły? - pyta inny mieszkaniec Gabonia.

- Wszyscy wiedzieli, że kradną, ale że mordują? - kręci głową inny mężczyzna.

Kobieta pod pawilonem uważa, że w tamtym domu ,nie było Boga ani kościoła". Rówieśnik starszego z braci Ch. mówił, że kopał z nim piłkę. Gdy dorośli mówili sobie tylko ,cześć". Nie wiedział, że Władek miał ksywę ,Al Capone".

Ludzie widzieli obce samochody podjeżdżające pod dom Ch.

Raz był tu prawdziwy zjazd. Wyglądało to na konferencję biznesową, takie fury zajechały, w dododatku w asyście radiowozu. Później okazało się, że radiowóz był kradziony. Ostatnio częściej tu zajeżdżały prawdziwe radiowozy. Po wsi kręcili się tajniacy.

Domek sądeckiego Al Capone stoi nad drogą i chyba w niczym nie przypomina fortecy legendarnego szefa chicagowskiej mafii. Domek, owszem, ładny, ale widać, że brakuje gospodarza. Herszt odsiaduje od dwóch lat 8-letni wyrok i podobno z celi przez komórkę zlecał zabójstwa. Brama zaryglowana, wyszarpane przewody od domofonu. Chudy pies ujada na łańcuchu, ale ze środka nikt nie wychodzi.

Rodzinne domostwo braci Ch. przylega do małego sklepu. Wchodzę w podwórko, słyszę głosy w oficynie. Pukam - nic, więc krzyczę ,Dzień dobry". Nareszcie staje w drzwiach starsza kobieta w fartuchu, jakie noszą gospodynie w tej okolicy. Matka braci Ch. bez oporów godzi się na rozmowę, tylko pójdzie uspokoić męża, który leży sparaliżowany. - Przyszedł pan z opieki społecznej - słyszę jak okłamuje męża. Kobieta prowadzi mnie do remontowanego przez młodszego syna domu. Usadawia w załadowanym meblami pokoju i znika na chwilę. Stoi etażerka z książkami. Widzę ,Starą baśń", Hłaskę w czterech tomach, ,Cesarzy rzymskich" prof. Krawczuka itp. Żadnych kryminałów. To chyba są książki siostry braci Ch. , była nauczycielką, wyemigrowała do Stanów. Ale wraca już matka, z soczkiem i czekoladą. Dziękuję grzecznie za poczęstunek. Nalega i dałem się namówić na jedną tabliczkę.

- Jak pani wychowała synów?

- Dobrze wychowałam dzieci.

Matka nie wierzy w to, co pisze prasa, pokazuje rewolwerowy tekst w Super Expresie.

- Przecież bym widziała, jakby co złego robili - mówi. - Jak policja odeszła, to ja sama szukałam, czy czego nie pochowali, ktoś te trupy popodładał.

Przeżyła 18 rewizji, pierwszą, gdy młodszy syn miał 12 lat. Pani Maria pamięta, że Rysiek ją prosił, by nie krzyczała na policjantów - Mamo, daj spokój, oni mają prawo.

Obaj pokończyli budowlankę i do roboty bardzo zdatni. Władek, czyli Al Capone ma 34 lata. Żonaty, dwoje dzieci. Rysiek ma 30 lat i narzeczoną, choć teraz nie wiadomo co z tym będzie. Jest jeszcze trzeci, najstarszy syn. Po podstawówce pojechał na Sląsk, skończył szkołe górniczą, potem ożenił się i mieszka pod Nowym Sączem.

- Jak poszłam do więzienia do Władka, to go trzymali w klatce, strasznie się zrobił nerwowy... - po raz pierwszy rozpłakała się matka.

od 7 lat
Wideo

Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto