Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

O problemach parkingowych Krakowa raz jeszcze

laku82
laku82
Jesienią 2010 roku napisałem kilka artykułów o problemach ...
Jesienią 2010 roku napisałem kilka artykułów o problemach ... Łukasz Żołądź
Jesienią 2010 roku napisałem kilka artykułów o problemach parkingowych Krakowa oraz o sposobie ich rozwiązania przez strefę płatnego parkowania. Niejako w odpowiedzi na tamte artykuły dostałem maila od pana Kamila Stopy, którego za jego zgodą publikuje. Rzuca to nowe światło na problemy parkingowe Krakowa...

Jak i za ile parkuje się w polskich miastach? Sprawdź!


"Chciałbym dodać swoich kilka groszy, jako że od dawna obserwuję zmiany, jakie zachodzą w centrum w godzinach szczytu. Jak nie trudno zaobserwować, w ciągu dnia chętnych na miejsce parkingowe jest znacznie więcej niż samych miejsc. Gdyby przeprowadzić badania dotyczące procentu aut zaparkowanych prawidłowo, to otrzymalibyśmy gdzieś pół na pół.

Okazuje się bowiem, że w miarę potrzeby kierowcy "rozciągają" ilość miejsc parkingowych do potrzebnej ilości. Masowo parkują przy skrzyżowaniach, tarasują nieraz całe chodniki, omijają szeregi słupków i parkują tuż za nimi (codzienna scena pod Filharmonią jak i na łuku Gertrudy przy wlocie Dominikańskiej), parkowanie równoległe zamieniają na skośne czy nawet prostopadłe, ofiarą padają nie tylko chodniki ale tez ścieżki rowerowe, zieleńce, wjazdy do bram a także pasy ruchu.

Jakże często widać ludzi, którzy z uśmiechem i przekonaniem, że "im się należy" zostawiają swoje ukochane auto na światłach awaryjnych i spokojnie załatwiają swoje sprawy. A jeśli ktoś w rodzinie jest inwalidą i może załatwić im plakietkę, stają się całkowicie bezkarnymi "przekręciarzami", korzystającymi z luk prawnych i niedopatrzeń Straży Miejskiej w Krakowie. W taki właśnie bardzo egoistyczny sposób rozszerza się miejsca parkingowe o miejsca należące się innym uczestnikom ruchu, przestrzeń publiczna i chodniki kurczą się do marnych rozmiarów, stąd też krakowianie nie postrzegają ruchu pieszego jako atrakcyjnego sposobu przemieszczania się. Faktycznie - kto by chciał na własne życzenie przeciskać się między zaparkowanymi naprędce autami?

Jako że sprawa wydała mi się zasadniczo zawiniona przez brak inicjatywy społeczeństwa, postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce i atakować z jednej strony ZIKiT o ustawianie słupków blokujących parkowanie w miejscach niedozwolonych, z drugiej straż miejską telefonami o źle zaparkowanych pojazdach, których kierowców należy przykładnie ukarać, gdyż jak wiadomo żaden przepis bez egzekwowania nie ma prawa bytu.

Jednak spotkałem się z oporem i betonowym murem nie do przejścia, gdyż jak się ukazuje ani straż, ani ZIKiT nie mają zamiaru nic z tym okropnym bałaganem robić, gdyż obie instytucje, działające pod zwierzchnictwem tej samej osoby prezydenta, nie są w stanie współpracować ze sobą na tym szczeblu (o ile na którymś są w stanie). Wysłałem sporo listów do ZIKiT z prośbą o ustawienie słupków (nie ma się czego wstydzić, osłupkowane są najpiękniejsze miasta Europy jak Paryż czy Mediolan) w kilku tylko miejscach, w których dochodzi do jawnego nadużycia prawa i gdzie przestrzeń parkingowa jest notorycznie rozciągana powyżej dopuszczalnej normy. Ale ZIKiT zdaje się na wszystkie pytania mieć jedną odpowiedź, "nie ma pieniędzy w budżecie". Zastanawiam się więc, ile wynoszą koszty postawienia jednego słupka? Najwidoczniej zbyt dużo, a przynajmniej znacznie więcej niż opłacanie straży miejskiej, gdyż do niej właśnie odsyła ZIKiT w przypadku naruszenia prawa. Jednym słowem: jedna instytucja miejska odbija piłeczkę do drugiej.

Druga zaś nawet nie trudzi się z odbiciem piłeczki z powrotem. Żeby w ogóle dodzwonić się chociażby do dyżurnego należy nieraz poświęcić 5 do 10 minut czasu. Dziękuje więc Bogu, że dzwonię jedynie z chęci poprawy tej trudnej sytuacji, a nie ze względu na faktyczne zagrożenie. Jeśli już uda się dodzwonić do dyżurnego, ten przekieruje mnie do innego dyżurnego odpowiedzialnego za określony obszar. Tutaj znów pojawia się zagrożenie długiego oczekiwania. Jeśli dzwonię poza godzinami szczytu, to zazwyczaj udaje mi się nareszcie zgłosić problem. Ale tutaj trudności się nie kończą, a właściwie dopiero zaczynają, gdyż w większości przypadków dyżurny nawet nie ukrywa faktu, że zajęcie się zgłoszeniem będzie mieć miejsce, kiedy zwolni się któryś patrol, a to może mieć miejsce dopiero za ok. 2 godziny.

Dochodzi tutaj do różnego interpretowania przepisów, gdyż jeśli chcę zgłosić, że "samochód nie zachował prawidłowej szerokości chodnika", czyli prawnego 1,5 metra, to atakuje mnie pytaniem, "ale całkiem blokuje czy da się przejść". Odpowiadam więc zgodnie z prawdą, że zostawiono gdzieś pół metra, więc jeden człowiek się przeciśnie, ale człowiek z wózkiem lub na wózku już całą pewnością nie". Zostaję więc poinformowany, że sprawa nie jest pilna, więc patrol pojawi się w czasie bliżej nieokreślonym. No i jak tu nie rozciągać miejsc parkingowych?

Dodatkowo zgłaszający koniecznie musi znać numer kamienicy, pod którą źle zaparkowano pojazd, i informację tą traktuje się jako kluczową. Jeśli więc zadzwoni się bez takiej wiedzy, to jest wielka szansa, że zgłoszenie nie doczeka się patrolu, nawet jeśli poda się dokładny odcinek. Jeśli więc auta źle parkują w różnych miejscach tej samej ulicy, to nasze zgłoszenie jest praktycznie nic niewarte (no chyba, że znamy tych kilka numerów kamienic i po kolei je podamy).

Ponieważ problemem nielegalnego parkowania zajmuję się od dłuższego czasu, zauważyłem, że tłumaczenia dyżurnego o braku wolnych patroli niewiele mają wspólnego z prawdą, gdyż w tym samym czasie mijam 2-3 patrole, które swobodnie i powolutku mijają nieprawidłowo zaparkowane auta, które chwilę temu usiłowałem zgłosić. W słuchawce słyszę, że patrole te na pewno jadą do innego zgłoszenia. Jaki więc ma to sens, jeśli mamy kilka patroli i każdy zajmuje się wezwaniami w różnych miejscach miasta? Czy nie łatwiej na jeden patrol przerzucić określony obszar i określone zadania? Przecież jedno auto wypełnione blokadami byłoby w stanie w ciągu dwóch- trzech godzin wyłowić kilkadziesiąt aut zaparkowanych w nieprawidłowy sposób. Tymczasem pokonują one dystanse dziesiątek kilometrów tylko po to, żeby wykonać zgłoszenie, przy którym co prawda już jest patrol, ale ten ma inne obowiązki... Przykładem chyba najlepszym jest strefa B, w której zabronione jest parkowanie poza miejscami wyznaczonymi, tymczasem dokładnie codziennie widuje dziesiątki aut zaparkowanych w sercu miasta, w miejscach nieoznakowanych i jeszcze nigdy nie widziałem, żeby założono im blokady. Mimo tego że stadami kursują tamtędy patrole straży: piesze, rowerowe i samochodowe.

Kończąc tę historię z życia wziętą, chciałbym zapytać czy nie istnieje żadna instytucja kontrolująca wyczyny SM? Przecież wydajność tej instytucji dałoby się jakoś oszacować, licząc stosunek zaparkowanych nieprawidłowo aut do ilości wypisanych mandatów. Nie trudno się spodziewać, że skuteczność będzie znacząco poniżej 10%, gdyż pokonując jedynie krótką trasę spod Bagateli pod Koronę potrafię naliczyć ok. 100 pojazdów zaparkowanych nieprawidłowo, a bardzo rzadko spotykam się z blokadami na kołach czy reagującym patrolem. Myślę, że obok reformy komunikacji miejskiej należałoby przeprowadzić reformę Straży Miejskiej oraz określić plan ustawiania słupków tam, gdzie problem można w ten sposób rozwiązać. Okaże się wówczas zapewne, że zarabiających na siebie parkingów w Krakowie mogłoby powstać kilka, a z koncesjonariuszem nie byłoby problemu.

Zastanawia mnie jeszcze jakim cudem po krakowskich chodnikach można przemieszczać się wózkiem inwalidzkim czy z dzieckiem w wózku? Brak skrajni przy przejściach dla pieszych wydaje się błahym problemem, wobec braku fizycznej możliwości przejechania przez zatarasowany chodnik, którym nie zamierza zainteresować się ani straż miejska, bo "da się przejść", ani ZIKiT, bo nie ma na to pieniędzy."

Pytaniem otwartym po tym liście zostaje: "Jak zreformować naszą krakowską Straż Miejską, by działała skuteczniej?"

Zobacz też:


Zobacz na MM:Wywiady | Serwis motoryzacyjny | Photo Day - plenery fotograficzne |
Blogi | Zdrowie i uroda | Konkursy MM | MoDO
| Inwestycje | Recenzje | Rowery
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto