Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nowy Sącz. Schorowany emeryt na tropie sądeckiego układu. Dziwne sprawy prezydenta Ludomira Handzla

Bogumił Storch
Bogumił Storch
Dziadek Wojciecha Butschera na podwórku tej kamienicy 100 lat temu montował samochody Ford. Teraz mieszkaniec mówi: Nie wierzę, że w sądeckim sądzie mam jakiekolwiek szanse na wygraną z tym układem sądeckim.
Dziadek Wojciecha Butschera na podwórku tej kamienicy 100 lat temu montował samochody Ford. Teraz mieszkaniec mówi: Nie wierzę, że w sądeckim sądzie mam jakiekolwiek szanse na wygraną z tym układem sądeckim. Bogumił Storch
Po roku sprawa sporu o kamienicę pomiędzy 71-latkiem a Ludomirem Handzlem, prezydentem Nowego Sącza, przyjmuje nieoczekiwany obrót. - Adwokat, który mnie reprezentował w sporze z Ludomirem Handzlem, dostał prestiżową posadę w Sandecji i zaczął mnie olewać - żali się mężczyzna. Czy istnieje siatka powiązań w wymiarze sprawiedliwości, dzięki której prezydent Nowego Sącza może być bezkarny, a korzyści z tego czerpać będą finalnie bezwzględni czyściciele kamienic? Czy to przypadek, że sądowi oponenci prezydenta Nowego Sącza Ludomira Handzla lub członkowie rodzin prokuratorów obejmują posady w podległych miastu instytucjach, a nawet w klubie piłkarskim? Czy zwykły obywatel w takim układzie ma szansę wygrać z nim jakikolwiek proces? Te pytania zadaje dziś sobie emeryt z Nowego Sącza. Staruszek (jest praktycznie inwalidą, ma niesprawną jedną rękę) obawia się utraty dachu nad głową i nie wierzy w bezstronność sądów oraz prokuratorów, zajmujących się jego sprawą. Czy powinien jej przyjrzeć się ktoś jeszcze?

Sprawa zaczęła się w czerwcu 2021 roku, kiedy to Wojciech Butscher, mieszkaniec Nowego Sącza, zwrócił się o pomoc do redakcji „Gazety Krakowskiej”, alarmując, że padł ofiarą - jego zdaniem - „łowców kamienic”. 71-latek jest współwłaścicielem liczącej sobie ponad 110 lat kamienicy w centrum miasta.

Część udziałów w nieruchomości kupił, nie będąc jeszcze prezydentem, Ludomir Handzel, który tuż przed wygranymi wyborami zbył prawa do nieruchomości. Jednak, co zaskoczyło emeryta, prezydent nadal angażował się sądownie w sprawy przejęcia tej kamienicy dla nowego właściciela.

Pojawiły się wówczas przypuszczenia, że wpływowi przedsiębiorcy przy wsparciu Ludomira Handzla, prezydenta Nowego Sącza, chcą przejąć doskonale zlokalizowaną kamienicę w sercu miasta, w wyniku czego mieszkający tam siedemdziesięciolatek, wnuk pierwszych właścicieli, może stracić dach nad głową. A gra jest warta świeczki, bo to budynek w prestiżowej lokalizacji, a biznesmeni, z którymi kojarzony jest prezydent Nowego Sącza, mogliby ubić na tym dobry interes

- Mój rodzinny dom chce przy pomocy prezydenta przejąć kojarzony z nim biznes - powiedział nam zrozpaczony mężczyzna.

Cały tekst można przeczytać tutaj:

Co wiemy po ponad roku od czasu jego publikacji? Sprawa zdaje się być jeszcze bardziej podejrzana, niż była do tej pory. Co szczególnie ważne i niepokojące, bierność niektórych instytucji, mających z zasady stać na straży praw obywatela, jest niespotykana.

Ale po kolei.

W czerwcu ubiegłego roku Sąd Rejonowy w Nowym Sączu odrzucił co prawda żądanie Handzla wydania mu całej nieruchomości, ale dopuścił do tzw. współposiadania, dając prawo wspólnego użytkowania kamienicy, tzw. przestrzeni wspólnej klatki schodowej, piwnic, podwórka etc. Prezydent otrzymał też prawo wglądu w dokumentację budynku.

Butscher sprawę cywilną przegrał, ale chciał, by przyjrzała się jej Prokuratora Okręgowa w Krakowie. Ta przez 8 miesięcy, do wiosny tego roku, jak twierdzi emeryt, niewiele jednak robiła. Dopiero gdy poskarżył się na to do jeszcze wyższej instancji, czyli Prokuratury Krajowej w Warszawie, postanowiono po raz pierwszy po blisko roku go przesłuchać. Nadal jednak nic nie drgnęło, sprawa się ślimaczy.

- Niby Handzel został przypadkowo zamieszany w wykupienie mojej kamienicy, ale jakoś dziwnym trafem na każdym jej etapie, czy to w sądzie, czy w prokuraturze, zawsze kończyło się to z korzyścią dla niego, a niekorzystnie dla mnie. Mam podstawy przypuszczać, że kryją się za tym mniej lub bardziej formalne powiązania włodarza Nowego Sącza - twierdzi Butscher.

Dziwna sytuacja nr 1

Słowa mężczyzny brzmią jak poważny zarzut. Co ma na myśli? Emeryt sądzi się z prezydentem Nowego Sącza. W tym czasie, za pieniądze podatników, adwokat emeryta dostaje posadę w klubie kontrolowanym przez prezydenta.

By walczyć o rodzinną kamienicę, Butscher zatrudnił jednego z sądeckich adwokatów. Jak w wielu podobnych miastach powiatowych, gdzie wszyscy się ze sobą znają, nie miał zbyt dużego wyboru wśród przedstawicieli palestry. Wybór padł na mec. Łukasza Morawskiego.

- W trakcie trwania sądowego postępowania cywilnego o wydanie udziałów w mojej nieruchomości doszło do podkupienia mojego pełnomocnika, radcy prawnego Łukasza Morawskiego, który bez mojej wiedzy otrzymał na początku roku 2021 propozycję płatnej funkcji przewodniczącego Rady Nadzorczej oraz czasowego prezesa w klubie sportowym MKS Sandecja, który podlega prezydentowi Handzlowi. Mój pełnomocnik przyjął ofertę, o czym mi nie powiedział, a ja o tej dodatkowej aktywności dowiedziałem się z mediów. Tymczasem w mojej sprawie działał tak, że wszystko musiałem załatwiać sam, a on mi wręcz odradzał procesowanie i robił uniki - żali się nam Butscher.

- Co więcej, zgodnie ze statutem spółki, to od Ludomira Handzla zależy wysokość wynagrodzenia pobieranego za sprawowanie funkcji członka rady nadzorczej, a zatem wynagrodzenia dla rzekomo mojego pełnomocnika, który, w teorii, ma działać przeciwko prezydentowi, zależy od tegoż prezydenta i jego ludzi. To śmierdzi kryminałem - irytuje się Wojciech Butscher.

Co na to adwokat Morawski?

Czy takie postępowanie jest zgodne z radcowską etyką i prawem?

- Niestety, nie mogę odnieść się szczegółowo do stanowiska pana Butschera z uwagi na obowiązującą mnie tajemnicę radcowską - przekonuje „Gazetę Krakowską” Morawski.

- Ze zdziwieniem przyjmuję natomiast stawiane po wielu miesiącach od zakończenia współpracy zarzuty, albowiem przez ponad dziesięć lat wspólnych działań pan Butscher nie miał żadnych zastrzeżeń co do wykonywanej przeze mnie pracy. Jego stanowisko w tym zakresie pozostaje również w sprzeczności z treścią dziesiątek pism procesowych oraz oświadczeń składanych w jego imieniu w prowadzonych przeze mnie sprawach - dodaje prawnik.

Nie wiadomo jednak nadal, na jakie wynagrodzenie może liczyć w kontrolowanej przez magistrat „Sandecji”. Morawski o tym nie wspomina ani słowem.

Dziwna sytuacja nr 2

Zdaniem sądeckiego emeryta powiązania prezydenta Nowego Sącza mogą sięgać znacznie wyżej. Ma o tym świadczyć fakt, że córka prokuratora rejonowego w Nowym Sączu zatrudniona jest w Urzędzie Stanu Cywilnego w Nowym Sączu, czyli jednostce organizacyjnej Miasta Nowego Sącza. Tej zwierzchnikiem jest prezydent miasta. Z kolei w Urzędzie Miasta zatrudniona jest, jako radca prawny, żona prokuratora Prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu.

- Natomiast kierownikiem Działu V Wydziału Organizacyjnego Prokuratury Okręgowej w Krakowie jest krewny, względnie dobry znajomy Ludomira Handzla - wylicza.

O te powiązania zapytaliśmy w Prokuraturze Okręgowej w Krakowie. - Kierownik działu do spraw informatyzacji i analiz Prokuratury Okręgowej w Krakowie nie jest krewnym Ludomira Handzla i nie jest mu znany osobiście - odpowiada „GK” Leszek Jan Brzegowy, rzecznik prasowy tej prokuratury, który, co ciekawe, brak szerszych wyjaśnień tłumaczy... zmianami kadrowymi w prokuraturze i brakiem czasu.

Dziwna sytuacja nr 3

Udziały w rodzinnej kamienicy Butscherów, jak można wywnioskować z oświadczenia majątkowego prezydenta, kilka lat temu za 170 tys. zł odkupiła od niego Natalia Kądziołka-Kopacz, właścicielka restauracji Imperial, swego czasu jednego z najpopularniejszych lokali w Nowym Sączu. Lokal dzierżawiła od Sądeckiej Agencji Rozwoju Regionalnego, czyli miejskiej spółki zależnej od miasta, którym dziś rządzi... Ludomir Handzel.

Przed rokiem w rozmowie z nami Kądziołka-Kopacz zarzekała się, że po przejęciu budynku nie będzie wyrzucać z tej kamienicy obecnych lokatorów, ale przyznała, że ma pewne plany biznesowe związane z nieruchomością przy ulicy Jagiellońskiej.

Nie ukrywa, że czuje się w tej sprawie pokrzywdzona i ma żal do „Gazety Krakowskiej”, że o niej wspomina się w kontekście tej sprawy.

- Po pierwsze, nie jestem żadnym wpływowym przedsiębiorcą, a Ludomir Handzel nie był prezydentem, kiedy miał udziały w kamienicy. Nie ma w tej całej historii ani drugiego dna, ani podstępu. Ktoś kupił od kogoś udziały w nieruchomości, a później je sprzedał ponownie. Nic nielegalnego ani nadzwyczajnego, transakcja, jakich przeprowadza się pewnie miliony - argumentowała.

Być może nie powiedziała nam jednak o wszystkim. Według Butschera, wobec niej i jej firmy Imperial, komornicy prowadzili wiele postępowań egzekucyjnych. Imperial był nawet dłużnikiem Sądeckiej Agencji Rozwoju Regionalnego.

- Nie miała pieniędzy na dłużników, a miała na wykup kamienicy od Handzla? - dziwi się Butscher. - Niemożliwa staje się okoliczność, na podstawie której godzi się ona na nabycie za 170 tysięcy zł udziałów za gotówkę w mojej starej kamienicy od późniejszego prezydenta miasta i zamrażanie na czas trwania postępowań sądowych tak znacznych środków finansowych - dodaje mężczyzna.

O wszystkie te sprawy zapytaliśmy samego Ludomira Handzla, prezydenta Nowego Sącza.

„W sprawie kamienicy położonej przy ul. Jagiellońskiej 53, raz jeszcze pragnę podkreślić, że wszelkie posiadane udziały we współwłasności tej nieruchomości zostały przeze mnie sprzedane w roku 2017. Od tego czasu nie posiadam żadnego interesu prawnego czy ekonomicznego w rozstrzygnięciu sprawy sądowej, jak również nie interesuję się jej przebiegiem. Wyjaśnić przy tym należy, że zgodnie z przepisami kodeksu postępowania cywilnego, w razie zbycia w toku sprawy rzeczy lub prawa objętego sporem, nabywca może wejść w miejsce zbywcy jako strona postępowania wyłącznie za zezwoleniem strony przeciwnej. Po zbyciu udziałów taki wniosek został w postępowaniu sądowym złożony, jednak z niewyjaśnionych przyczyn pan Wojciech Butscher nie wyraził zgody na zmianę strony postępowania” - tłumaczy się Ludomir Handzel.

Z kolei pytany o domniemane powiązania rodzinne prokuratorów z pracownikami mu podległymi oraz o powody dokooptowania Morawskiego do władz Sandecji (w sytuacji, gdy jest on pełnomocnikiem osoby sądzącej się z tym samym prezydentem, a jego sprawy rozpatruje prokuratura) prezydent Nowego Sącza odpowiada enigmatycznie.

- Nie sprawdzam powiązań rodzinnych pracowników Urzędu Miasta. Jest ich ponad czterystu w samym Urzędzie (Miasta - przyp. red.) i kilka tysięcy osób w podmiotach zależnych. Jest wysoce prawdopodobne, że niektórzy mogą być członkami rodzin osób, które ukończyły wydziały prawa na polskich uniwersytetach. Według mnie, nie może to być podstawą do ograniczenia ich prawa do zatrudnienia na terenie Polski - mówi „Gazecie Krakowskiej” Ludomir Handzel.

Do tematu wrócimy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziwne wpisy Jacka Protasiewicz. Wojewoda traci stanowisko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Nowy Sącz. Schorowany emeryt na tropie sądeckiego układu. Dziwne sprawy prezydenta Ludomira Handzla - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto