Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nowy Sącz. Miała bilet na ostatni pociąg, ale nie pojechała. Została na dworcu

Katarzyna Gajdosz
Gabriela Halastra uwielbia podróżować pociągiem. Przykro jej, że to nieodwzajemniona miłość. Choć miała bilet, odjechał jej sprzed nosa ostatni pociąg, na który kolej nie zdążyła jej dowieźć na czas
Gabriela Halastra uwielbia podróżować pociągiem. Przykro jej, że to nieodwzajemniona miłość. Choć miała bilet, odjechał jej sprzed nosa ostatni pociąg, na który kolej nie zdążyła jej dowieźć na czas Katarzyna Gajdosz
Sądeczanka w środku nocy została porzucona na dworcu przez przewoźnika. Dyspozytor pociągu, którym miała jechać, nie chciał poczekać.

Sądeczanka Gabriela Halastra wracała z grupą znajomych z Bieszczad. Na stacji Zagórz okazało się, że pociąg Luna, spółki PKP Intercity, którym miała się dostać do Stróż, by potem przesiąść się na pociąg do Nowego Sącza, został odwołany. - Za Lunę podstawiono autobus. Niestety miał spore opóźnienie, bałam się, że nie zdążę na Regio do Nowego Sącza - opowiada pasażerka.

Zaniepokojona poprosiła konduktora Luny, żeby zgrał jej przesiadkę na pociąg spółki Przewozy Regionalne Regio, bo miała na niego wykupiony bilet. - Czas opóźnienia autobusu skracał się, a ponadto okazało się, że Regio też ma opóźnienie, więc liczyłam, że nie będzie problemu z moją przesiadką - opowiada Gabriela.

Lepiej jedną zostawić, niż opóźnić cały pociąg
Usłyszała jednak, że dyspozytor pociągu jadącego do Nowego Sącza odmówił skomunikowania go z autobusem. Podobno powiedział, że woli mieć jednego niezadowolonego pasażera niż opóźnić odjazd dla 30 innych. Dziewczynę pozostawiono samą sobie nocą na stacji kolejowej. Widziała, jak odjeżdża jej ostatni pociąg do Nowego Sącza.

Kamil Szymański, który podróżował w grupie z Kamilą, jest miłośnikiem kolei. Nigdy nie powiedział o tym przewoźniku złego słowa, zawsze bronił jego honoru. Nie może teraz zrozumieć, czemu spółki kolejowe lekceważą siebie nawzajem i swoich podróżnych.

Oszczędzili jedną minutę kosztem Gabrieli
Ostatecznie pociąg Regio odjechał o godz. 22.40, a autobus do Stróż przyjechał o 22.41. Gabriela Halastra zrozumiałaby, gdyby autobus był opóźniony o więcej niż 15 minut. Ale wystarczyło poczekać minutę i przesiadłaby się do pociągu jadącego przez Nowy Sącz.

- Mam świadomość, że problem dotyczył tylko jednej pasażerki, więc może z punktu widzenia PKP nie warto czekać. Ale to przykre, że właściciele pociągów nie starają się zatrzymać pasażerów przy sobie. Wolą narzekać na ich brak - dodaje sądeczanka. Musiała na własny koszt zorganizować sobie transport. Będzie domagać się odszkodowania od Przewozów Regionalnych - zwrotu kosztów podróży i biletu.

Intercity przeprasza, Regio mówi, że nie ma za co
Sylwia Penc, rzecznik prasowy małopolskiego oddziału Przewozów Regionalnych, wyjaśnia, że dyspozytor spółki Intercity nie potrafił oszacować dokładnego czasu przyjazdu autobusu na dworzec w Stróżach.

- Nie byłoby też zasadne, aby kilkadziesiąt osób w pociągu Regio opóźniało swoją podróż, czekając na jedną osobę - stwierdza Penc. Dodaje również, że obowiązujące przepisy nie uwzględniają skomunikowania tych pociągów. - Spółka Intercity o to nie wnioskowała - zaznacza Penc. Anna Zakrzewska z PKP Intercity za problemy pasażerkę serdecznie przeprasza.

KOMENTARZ
Marcin Kreis, inicjator akcji reaktywacja pociągów Gorlice-Kraków:

- Być może dyspozytor nie musiał według przepisów skomunikować autobusu z pociągiem. Bo tak fachowo określa się synchronizację połączeń. Ale czy ta sprawa nie pokazuje całościowego podejścia kolei do klienta? A tak żalą się, że mało ludzi jeździ na tej trasie, przez co muszą likwidować połączenia... Każdy pasażer powinien być dla nich na wagę złota. Można powiedzieć, że opisana sytuacja to zwyczajne działanie na szkodę firmy, którą my wszyscy utrzymujemy z naszych podatków. W Szwecji, gdzie funkcjonuje komunikacja podmiejska, jeśli pasażer wie, że mu ucieknie autobus, to dzwoni do dyspozytora i prosi, żeby poczekać. Jeśli to są 2-3 minuty, to dyspozytor bez problemu mówi o tym kierowcy przez radio. Gdy czas jest dłuższy, podejmuje decyzję w zależności od tego, kiedy będzie następny kurs. Jeśli np. za 2 godziny, to czeka 10 czasem nawet 15 minut. Sam tego doświadczyłem. Byłem zdziwiony, na co kierowca mi odpowiedział: „To nie jest nic niezwykłego. My jesteśmy dla pasażera, a nie pasażer dla nas”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto