Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Prezes Wisły Kraków Dawid Błaszczykowski - piłkarz, trener, inwestor, człowiek z empatią, pomocny brat - kończy 38 lat

Jerzy Filipiuk
Jerzy Filipiuk
Dawid Błaszczykowski podczas styczniowej gali plebiscytu 10 Asów Małopolski 2019 (odebrał za brata Jakuba Nagrodę Specjalną za jego wielki wkład w uratowanie Wisły Kraków przed upadkiem).
Dawid Błaszczykowski podczas styczniowej gali plebiscytu 10 Asów Małopolski 2019 (odebrał za brata Jakuba Nagrodę Specjalną za jego wielki wkład w uratowanie Wisły Kraków przed upadkiem). Anna Kaczmarz
W sobotę, 24 października, prezes Wisły Kraków (od 20 kwietnia 2020 roku) Dawid Błaszczykowski kończy 38 lat. Jego brat piłkarz Wisły Kraków Jakub Błaszczykowski jest jednym z trzech głównych akcjonariuszy klubu (wraz z Tomaszem Jażdżyńskim i Jarosławem Królewskim). O Kubie napisano tysiące artykułów i kilka książek. O wiele mniej znaną postacią jest jego o trzy lata starszy brat. Teraz, jako prezes Wisły, wychodzi z cienia utytułowanego gracza. I też ma barwny życiorys.

„Kuba „musiał” być piłkarzem, Dawid „mógł” nim być. Dawid rywalizację traktuje z przymrużeniem oka, Kuba zrobił z niej jeden z motywów życia” - pisze Małgorzata Domagalik, współautorka (razem z piłkarzem) biografii pt. „Kuba”, która ukazała się w 2015 roku.

Dawid Błaszczykowski pochodzi – tak jak Kuba - z Truskolasów, wsi położonej ponad 20 km na północy zachód od Częstochowy. Urodził się 24 października 1982 roku. Za piłką ganiał od małego; razem z bratem, gdy miał 7 lat. Rywalizowali nie tylko na boisku, ale i na wielu różnych polach, nawet w kości.

„Starszy brat ma więcej siły i chociaż zawsze temu młodszemu odpuszczał, żeby mu krzywdy nie zrobić, to przy okazji dawał możliwość rywalizacji, która od małego aż do dziś jest nieodłącznym motorem mojego funkcjonowania” - potwierdza Kuba słowa Domagalik.

Bracia urządzali różne psoty, wpadali na dziwne pomysły, np. zjazd z kilkumetrowej ścianki z pomocą stalowej linki owiniętej wokół pasa, kopanie ziemniaków, budowanie szałasów, igloo i domków na drzewie, nielegalne ścinanie drzew, skoki z balkonu czy na nartach z własnoręcznie zbudowanej skoczni.

„Mogliśmy mieć dziesięć-dwanaście lat, jak się laliśmy. Biliśmy się nie tak, żeby krew leciała czy żeby jeden drugiemu rękę złamał czy nos. Jak próbowałem go unieruchomić, to on próbował wszystkiego, żeby się odgryźć” - cytuje Domagalik słowa starszego z Błaszczykowskich.

„Wychowywaliśmy się we dwójkę z Dawidem i między nami były częste bójki, często byliśmy niegrzeczni (…) Zawsze ze sobą walczyliśmy. Niekiedy kończyło się sińcami. To na pewno była moja pierwsza szkoła życia” - mówi Kuba w swej biografii. Ale podkreśla też: „Byliśmy tak wychowywani, żeby się wzajemnie szanować”.

Rodzinna tragedia

W 1996 roku bracia przeżyli rodzinną tragedię. Ich ojciec Zygmunt, często się upijający i awanturujący (z tego powodu bracia i ich mama musieli uciekać z domu), zamordował nożem żonę Annę (przeciął jej aortę). Niespełna 11-letni wtedy Kuba był w pobliżu, bawił się klockami z kolegą (na drugi dzień razem z mamami mieli jechać do wesołego miasteczka w Chorzowie). Usłyszał wyzwiska ojca, wybiegł z domu i zobaczył leżącą w rowie mamę oraz odchodzącego ojca…

Starszy z braci przebywał wtedy w Niemczech razem z siostrą mamy Małgorzatą, jej córką Sandrą i drugim mężem. Tragiczną wiadomość przekazał im telefonicznie brat mamy Jerzy Brzęczek, obecny trener reprezentacji, który był wtedy zawodnikiem Tirolu Innsbruck. Wszyscy szybko zjawili się w Truskolasach, by pożegnać zmarłą.

Ojciec braci po odsiedzeniu wyroku zmarł w 2012 roku. Przed śmiercią Kuba widział się z nim tylko raz, i to przypadkowo, podczas halowego turnieju piłkarskiego (grał w nim Dawid) w Kłobucku, gdzie Zygmunt Błaszczykowski mieszkał ze swoją mamą. Pytał go, czy wie, co zrobił, ale ten unikał tego tematu. Innym razem Kuba odłożył słuchawkę, gdy usłyszał głos dzwoniącego ojca…

Starszy z braci po raz pierwszy spotkał się z ojcem po jego wyjściu z więzienia, gdy załatwiał formalności związane z domem. Ten powiedział synowi, że nie chce tego domu. Gdy bracia dowiedzieli się od znajomej, że ich ojciec jest w szpitalu (miał marskość wątroby, leżał na oddziale intensywnej terapii), postanowili mu pomóc, ale odwiedzał go tylko Dawid. Załatwił mu wizyty u lekarza, jeździł z nim do niego. Ostrzegał go, że jeśli znowu zacznie pić, przestanie mu pomagać. Ten nie posłuchał syna.

„Jak już zmarł, to byliśmy na jego pogrzebie. Przywitaliśmy się z jego rodziną. A babcia, czyli jego mama, przy grobie powiedziała, że on już nie chciał żyć. Leżał, nie jadł, nie pił. Powiem szczerze, że w momencie, kiedy go pochowaliśmy, to mu wybaczyłem. To jednak mój ojciec” - cytuje Domagalik starszego z braci.

W roli piłkarza

Dawid Błaszczykowski także był piłkarzem. I uchodził za spory talent.

- Grał nie tylko w piłkę nożną. Także w siatkówkę, piłkę ręczną, ping ponga. Geny odziedziczył po mamie, był wysoki, smukły, a Kuba – filigranowy. Myślę, że gdyby nie poważna kontuzja i fakt, że szybko musiał się zająć rodziną, zrobiłby piłkarską karierę. Występował głównie jako defensywny pomocnik, rzadziej – choć nie u nas - jako boczny obrońca. Dobrze grał głową, był nieźle wyszkolony technicznie – mówi Marcin Nowak, prezes klubu Amator Golce.

- Potrafił także rozgrywać piłkę i grać w ataku. Był mniej ruchliwy od Kuby, który dysponował dużym przyspieszeniem, ale równie utalentowany. Kiedyś braliśmy udział w prestiżowym turnieju w Zawadzkiem. Dawid dobrze spisywał się w polu, ale gdy nasz bramkarz Rafał Marszałek dostał czerwoną kartkę, zastąpił go. I też wypadł bardzo dobrze. Potem organizatorzy nie wiedzieli, czy przyznać mu nagrodę dla najlepszego gracza w polu czy bramkarza. Kiedyś był na testach w trzecioligowej Astrze Krotoszyn – wspomina Stanisław Wrzesiński, nauczyciel wf w SP w Truskolasach oraz dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury i Sportu w Pankach, który uczył Dawida wf w VIII klasie SP i był jego trenerem w Olimpii Truskolasy.

Obecny prezes Wisły przygodę z piłką rozpoczął we wspomnianej Olimpii, z której trafił do Rakowa Częstochowa (potem pojawił się w nim także Kuba). W tym klubie klubie grał do czasu, gdy został uczniem I klasy szkoły średniej. Wrócił do Olimpii, ale mając 19 lat zerwał więzadła krzyżowe. Przeszedł dwie operacje, po których nie grał w piłkę odpowiednio przez siedem miesięcy i – kiedy znowu miał problemy zdrowotne - przez rok.

Po pierwszej operacji nie marnował czasu. Studiował wychowanie fizyczne na Politechnice Opolskiej, szybko się ożenił i został ojcem. Po wyleczeniu kolana wrócił na boisko. Jeszcze kilka lat temu grał w „okręgówce” w Amatorze Golce, m.in. z byłym piłkarzem Wisły Kraków Konradem Gołosiem. W ostatnich latach występował także w zespole Luminexu Częstochowa w Amatorskiej Lidze Piki Nożnej i halowej drużynie Fa-Metal Częstochowa.

Dobrze sobie radził w futbolu halowym w Olimpii Truskolasy. W 2001 roku był najlepszym strzelcem mistrzostw powiatu kłobuckiego (13 bramek), a w 2007 roku został uznany za ich najlepszego obrońcę.

Trener i asystent

Futbolu posmakował także w roli szkoleniowca. Prowadził juniorów Maratonu Waleńczów, a w październiku 2009 roku objął IV-ligową Olimpię. Jego konsultantem był Brzęczek, który potem włączył do do swego sztabu, gdy prowadził Raków. Dawid Błaszczykowski był jego asystentem od lipca 2010 roku do lipca 2014 roku. Przez pewien czas prowadził także drużynę rezerw. W pierwszej połowie obecnej dekady był też nauczycielem wf w Zespole Szkół w Truskolasach.

- Dawid to człowiek uczciwy, pomocny, empatyczny, umie się znaleźć w każdej sytuacji. Wiele go nauczyła praca w fundacji – podkreśla Nowak, który chodził z nim do tej samej szkoły i grywał przeciwko niemu w meczach Golce kontra Truskolasy.

- Dawid jest osobą bardzo poukładaną, wyważoną, umie twardo rozmawiać z ludźmi. Ma inny charakter niż Kuba, ale tę samą zawziętość. Pamięta o swej szkole. Jest zaangażowany, razem z Kubą, w budowę pełnowymiarowego boiska ze sztuczną nawierzchnią przy tej szkole – zaznacza Wrzesiński.

- Jest miły, sympatyczny, nie odmawia nam pomocy, zaprasza nas na turnieje piłkarskie. Współpracujemy od wielu lat, wymieniamy się doświadczeniami. Dzięki jego pomocy byliśmy w Krakowie na meczu Wisły, zwiedziliśmy jej stadion – dodaje terapeuta Domu Dziecka im. Janusza Korczaka w Kłobucku.

Gdy starszy z braci się ożenił, ich drogi na pewien czas się rozeszły. Nie mieszkali już razem, rzadko się widywali. Jak już wspomnieliśmy, Dawid Błaszczykowski szybko założył rodzinę. Dziś mieszka z żoną Katarzyną oraz córką Emilią (chodzi do liceum) i synem Hubertem (zaczął „podstawówkę”) w Truskolasach. Pani Katarzyna pracuje w szkole (nauczanie początkowe). Hubert gra w piłkę w Rakowie. W 2019 roku jego drużyna ze SP wygrała finał powiatowy turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”.

Prawa ręka Kuby

Ale wracamy do przeszłości… Po jakimś czasie bracia znowu nawiązali bliższe kontakty. Kuba stawał się coraz popularniejszy, zarabiał większe pieniądze. Starszy brat stał się jego prawą ręką. Zajmował się realizacją pomysłów Kuby, wykorzystaniem jego kontaktów, logistyką wspólnych projektów, prowadzeniem negocjacji, załatwianiem spraw urzędowych, formalizowaniem przedsięwzięć, odbierał za brata nagrody na uroczystościach, czasami uchodził za niemal jego rzecznika prasowego.

Nowy prezes Wisły był np. głównym organizatorem grudniowych turniejów „Świąteczne granie z Kuba”, odegrał dużą rolę w otwarciu przez brata w 2013 roku centrum rozrywki Kubatura” w Opolu. Posiada doświadczenie w zakresie zarządzania spółkami i zasobami ludzkimi, będąc inwestorem i przedsiębiorcą. Od 2014 roku pełni funkcję prokurenta spółki Spectrum sp. z o.o., sprawując obowiązki prezesa.

Od 2015 roku jest członkiem zarządu powstałej w 2015 roku – z inicjatywy od wielu lat udzielającego się w akcjach charytatywnych Kuby – Fundacji „Ludzki Gest” (jej prezesem jest Domagalik, fundatorem – Kuba, a jednym z innych członków zarządu – Brzęczek). Celem fundacji jest pomoc w leczeniu chorych dzieci, a także pomoc dzieciom i ich rodzinom w różnych trudnych sytuacjach życiowych. 

W marcu 2019 roku Dawid Błaszczykowski został wiceprzewodniczącym rady nadzorczej Wisły Kraków SA (drugim jest Jarosław Królewski, a przewodniczącym - Tomasz Jażdżyński). To właśnie dwaj ostatni i Kuba przed ponad rokiem pożyczyli Wiśle pieniądze (po 1,33 mln zł; a następnie kolejne kwoty), co pozwoliło na uregulowanie części klubowych długów. Z kolei starszy z braci odegrał dużą rolę w czasie trudnych negocjacji między spółką piłkarską a Towarzystwem Sportowym i współuczestniczył w podejmowaniu kluczowych dla funkcjonowania spółki decyzji. A teraz szefuje „Białej Gwieździe”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto