Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nieślubne jest co czwarte dziecko w Polsce. A w Limanowej co siedemnaste! Wynik Małopolski windują Chrzanów, Tarnów i Nowy Sącz. A Kraków?

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
Dwa małopolskie powiaty – limanowski i myślenicki – znalazły się na podium w kategorii „najniższy w Polsce odsetek dzieci nieślubnych”. Małopolska jako całość też mocno wyróżnia się na tle kraju. O ile już co czwarte dziecko w Polsce, a w niektórych miastach nawet co drugie, rodzi się poza małżeństwami, to w naszym regionie nieślubne dzieci stanowią 14,2 proc., a na wsi– 9,6 proc. To rekordowo niski odsetek w Polsce, pięć razy niższy w wioskach Pomorza Zachodniego! Uchodzące za bastiony tradycji Podkarpacie i Podlaskie mają wyraźnie wyższy. Wynik małopolskich miast – 19,2 proc. - podbija… Nie, wcale nie Kraków! Największy odsetek dzieci pozamałżeńskich rodzi się u nas w Chrzanowie oraz… Tarnowie i Nowym Sączu.

FLESZ - Kto dostanie bon turystyczny?

Trzydzieści lat temu, u schyłku PRL, w skali kraju dzieci pozamałżeńskie stanowiły: 7 proc. w mieście i 4 proc. na wsi, na przełomie wieków – 15 proc. w mieście i 10 proc. na wsi. Co ciekawe – w 2016 i 2019 r. demografowie odnotowali pierwsze od 40 lat zatrzymanie trendu wzrostowego, a nawet lekki spadek udziału dzieci pozamałżeńskich: w 2018 r. wyniósł on wprawdzie rekordowe w dziejach 26,4 proc. (ponad 20 proc. na wsi i 30 proc. w miastach), ale ostatnio spadł do 25,4 proc., czyli niemal do poziomu sprzed czterech lat.

Politycy PiS, zgodnie z nauczaniem Kościoła, przekonują, że posiadanie dzieci poza małżeństwem – i to religijnym - jest sprzeczne z naturą i tradycją, podobnie jak życie w związkach nieformalnych. Ale kolejny „pierwszy” ślub Jacka Kurskiego, szefa „telewizji strzegącej wartości”, a także wcześniejsze związki Marty Kaczyńskiej (idącej do ołtarza w zaawansowanej ciąży), pokazują, że deklaracje i moralne pouczenia kierowane wobec innych często rozmijają się z praktyką.

Dzieci pozamałżeńskie: jak od 4 procent doszliśmy do 26,4

Prof. Piotr Szukalski, badający te zjawiska znany demograf z Uniwersytetu Łódzkiego, przypomina, że tak było zawsze. Na początku XVIII wieku co siódme dziecko ochrzczone w kościele Św. Krzyża w Warszawie pochodziło „z nieprawego łoża”. W okresie zaborów wśród polskich metropolii wyróżniał się pod tym względem Kraków: nieślubne było tu co czwarte dziecko!

Komunistyczna Polska była krajem laickim, w okresie stalinizmu silnie antykościelnym i antyreligijnym, ale wywodzący się w większości ze wsi towarzysze partyjni hołdowali staropolskiej rodzinnej tradycji. A ta nie przewiduje tkwienia w związku pozamałżeńskim, ani tym bardziej płodzenia w nim dzieci. Państwo mocno wspierało tę tendencję, a to dlatego, że społeczeństwo zorganizowane w formalne związki jest bardziej przewidywalne i łatwiej nim rządzić.

W małżeństwie ludzie mają określone prawem obowiązki – wobec siebie i swoich dzieci, np. jeśli któryś z członków rodziny zachoruje, to wiadomo, co robić i czego wymagać. W związkach nieformalnych takich obowiązków nie ma. Wszystko opiera się na dobrej woli, której rola w systemach autorytarnych, opartych na przymusie, nakazach i zakazach, jest minimalizowana.

Jednak mimo presji państwa i tradycjonalistycznego, wywodzącego się w 70 proc. ze wsi, społeczeństwa, w pruderyjnej PRL przyszło na świat 1,8 mln nieślubnych dzieci. Po II wojnie i na początku lat 50. stanowiły one 7 proc. ogółu nowonarodzonych. Później, za Gomułki, odsetek spadł do 4 proc., by w 1970 r. wzrosnąć do 5 proc. Po czym znowu spadł. W „liberalnej” erze Edwarda Gierka Polki rodziły masowo (ponad dwa razy częściej i więcej niż obecnie), ale w zdecydowanej większości w związkach małżeńskich. Na wsi były to w dodatku, niemal bez wyjątku, małżeństwa sakramentalne – czyli także po ślubie kościelnym.

Aż do połowy lat 80. odsetek dzieci nieślubnych nie przekraczał 5 proc., ale w ciągu kolejnych siedmiu lat podwoił się, zaś w 2003 – potroił. W 2009 r. przekroczył 20 proc. Kolejny rekord padł w roku 2016: 25 proc. (w miastach 27,7, na wsi 21,1 proc.).

W tym czasie rządził już PiS, promując, gdzie się da, „tradycyjny model rodziny” i wspierając go świadczeniami, z 500 plus na czele. Przypomnijmy, że program ten – zgodnie z zapowiedziami ówczesnej minister rodziny i pracy Elżbiety Rafalskiej (dziś europosłanki) miał nie tylko wesprzeć materialnie rodziny, ale i zwiększyć chęć posiadania dzieci. I faktycznie, w pierwszym roku jego obowiązywania nieco przybyło urodzeń – zwłaszcza drugich i trzecich dzieci. Demografowie nie są do końca przekonani, że było to efektem samego programu 500 plus – mogły tu zadziałać także inne czynniki, zwłaszcza odłożenie w czasie zajścia w ciążę przez wiele Polek z powodu potężnego kryzysu na początku dekady.

Pewne jest natomiast, że wzrost urodzeń drugich i kolejnych pociech doprowadził do zatrzymania wzrostu, a w 2017 r. nawet do spadku (z 25 do 24,1 proc.) odsetka dzieci pozamałżeńskich. Dlaczego? Bo drugie i trzecie dzieci rodzą się "od zawsze" przede wszystkim w sformalizowanych związkach.

Nastolatki rodzą w większości dzieci nieślubne

Prof. Piotr Szukalski precyzuje, że największy odsetek dzieci pozamałżeńskich jest w gronie tzw. pierwszych urodzeń (czyli pierwszych dzieci urodzonych przez poszczególne kobiety), a także w gronie wyższych urodzeń, czyli powyżej czwartego; mówiąc inaczej: drugi, trzecie i czwarte dziecko rodzi się w 80 proc. przypadków w związku sformalizowanym, natomiast pierwsze oraz piąte, szóste, siódme itd. – już tylko w 60 proc. przypadków.

Demograf zwraca uwagę, że kolejny spadek odetka dzieci pozamałżeńskich – z 26,4 w 2018 r. do 25,4 proc. w 2019 r. nie ma związku z promowaniem przez rząd „tradycyjnej rodziny”, ani kolejnymi zasiłkami. – To jest pochodna średniego wieku rodzących w Polsce kobiet, który w ostatnim czasie wzrósł. Zasada jest prosta: najwięcej dzieci pozamałżeńskich rodzą „od zawsze” kobiety bardzo młode, nastolatki. W Polsce większość nastoletnich matek rodzi dzieci nieślubne. Ale udział owych nastolatek w ogólnej liczbie rodzących Polek spadł, przez co zmalał odsetek dzieci pozamałżeńskich – wyjaśnia prof. Szukalski.

Przyczyn jest kilka. Po pierwsze – dziewczęta na szeroką skalę stosują antykoncepcję, więc zdecydowanie zmniejszyła się liczba ciąż niepożądanych, czyli tzw. wpadek; jeszcze w latach 80. XX wieku połowa pierworodnych dzieci w Polsce była owocem „wpadki”. Po drugie – co równie ważne - długotrwały spadek liczby urodzeń obserwowany przez dwie dekady (lata 1983-2002) z opóźnieniem przekłada się na długookresowy spadek znaczenia młodych matek charakteryzujących się najwyższym prawdopodobieństwem urodzenia pozamałżeńskiego.

- Patrząc z tej perspektywy, w nadchodzących latach należy oczekiwać co najmniej spowolnienia wzrostu udziału urodzeń pozamałżeńskich, a być może i jego zastopowania, pod wpływem czynnika strukturalnego – spadku udziału matek młodych, a wzrostu frakcji tych starszych, o niższej skłonności do wydawania dzieci poza zalegalizowanym związkiem – przewiduje prof. Szukalski.

Małopolska: przepaść między Nowym Sączem a okolicznymi wioskami

W biuletynie „Demografia i Gerontologia Społeczna” profesor Szukalski podkreśla, że dane uśrednione dla całej Polski nie mówią całej prawdy o opisywanym zjawisku, bo urodzenia pozamałżeńskie zawsze były i nadal są silnie zróżnicowane przestrzennie. W całej powojennej historii Polski wyróżniały się, z jednej strony, tradycyjne tereny południowo-wschodniej, z drugiej zaś obszar dawnych Ziem Odzyskanych.

- Ten drugi był i jest zdecydowanie bardziej podatny na odchodzenie od postrzegania małżeństwa jako ścisłego warunku decyzji prokreacyjnych – mówi demograf.

Wedle zgromadzonych przezeń danych, w pięciu województwach – małopolskim, podkarpackim, lubelskim, podlaskim i świętokrzyskim - odsetek dzieci pozamałżeńskich nie przekracza 20 proc., przy czym w Małopolsce jest to rekordowo niskie na tle reszty kraju 14,2 proc., na co składa się 19,2 proc. w miastach (niższy wskaźnik ma tutaj tylko Podkarpacie – 17,2 proc.) i… 9,6 proc. na wsi (absolutnie najniższy odsetek w kraju; na Podkarpaciu jest 11,4, w Podlaskiem – 13,9).

Na przeciwległym biegunie jest Zachodniopomorskie, gdzie odsetek dzieci nieślubnych wynosi… 40,8 proc., przy czym na wsi jest wyższy niż w mieście! (43,8 wobec 41 proc.). W Lubuskiem jest to 40,4 proc., w tym 40,9 w mieście oraz 39,4 proc. na wsi. W Warmińsko-Mazurskiem – 35,2 proc. (34,5 proc. w mieście i 36,2 proc. na wsi). Średnią powyżej 30 proc. mają też Dolny Śląsk i Kujawsko-Pomorskie.

Prof. Szukalski zwraca uwagę, że różnice między miastem a wsią są największe w regionach tradycjonalistycznych, czyli w Polsce południowo-wschodniej. W Małopolsce odsetek dzieci nieślubnych w miastach jest dwa razy wyższy niż na wsi. Demograf dodaje, że to zróżnicowanie jest jeszcze bardziej widoczne w podziale na powiaty: są w Polsce takie, w których dzieci nieślubne stanowią – jak w PRL - nieco ponad 5 proc., ale i takie, w których jest to ponad 50 procent, czyli matkami większości dzieci są panny, wdowy i rozwódki.

W Małopolsce te różnice są także bardzo wyraźne. Wbrew pozorom najwięcej dzieci nieślubnych wcale nie rodzi się w Krakowie. Odsetek 18,9 proc. jest wprawdzie wyższy od regionalnej średniej, ale niższy od średniej dla wszystkich miast w regionie (19,2). Wyższy odnotowano w Chrzanowie (23,6), Tarnowie (22,6) i w Nowym Sączu (20,6). W przypadku tego ostatniego przepaść między miastem a okoliczną wsią jest wręcz uderzająca: w powiecie ziemskim odsetek dzieci nieślubnych (8,5 proc.) należy do najniższych w regionie. Niższy jest tylko w powiatach: myślenickim (8,4) i limanowskim (6).

Na Śląsku te różnice są jeszcze bardziej zdumiewające: w Bytomiu i Świętochłowicach nieślubnych jest 40 proc. dzieci, niewiele mniej w Chorzowie, w Katowicach – 30 proc., a w powiecie rybnickim oraz bieruńsko-lędzińskim - 12 proc.

Z kolei na Mazowszu najwięcej dzieci nieślubnych nie jest wcale w Warszawie (24,5), lecz w pobliskim Żyrardowie (33,6); w powiatach siedleckim i ostrołęckim odsetek ten wynosi 12 proc.

W skali kraju dwa małopolskie powiaty – limanowski i myślenicki – znalazły się „na pudle” w kategorii „najniższy odsetek dzieci pozamałżeńskich”. Przedzielił je tylko powiat ropczycko-sędziszowski w Podkarpackiem. Z kolei trzy pierwsze miejsca w kategorii „najwyższy udział nieślubnych dzieci” zajęły: powiat białogardzki w Zachodniopomorskiem (54,5), łobeski w tym samym regionie (52,5) oraz Wałbrzych (51,9 proc.).

Nowy model rodziny?

W Europie Zachodniej, gdzie nawet połowa dzieci rodzi się w związkach nieformalnych, do „nowego modelu rodziny” dostosowywuje się prawo (np. wprowadzenie związków partnerskich) oraz język. Dzieci nie dzieli się na „ślubne” i „nieślubne”. Wszystkie mają identyczny status i są tak samo traktowane. Pionierami są tu kraje skandynawskie. W 1989 r. Dania umożliwiła formalizację związków tej samej płci. Francja wprowadziła związki partnerskie (PACS) w 1999 r. 96 proc. z nich tworzą pary heteroseksualne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto