MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Niemiła sensacja

BK
Start Lublin - Unia/Wisła Kraków 73:72 (24:19, 24:17, 13:22, 12:14). Dla Startu: Brown 25, Pelczar 11, Bielak 9, Łuszczewski 8, Vrsaljko 8, Olejniczak 6, Jackson 4, Marciniak 2, Celej 0; dla Unii/Wisły: Hughes 27, ...

Start Lublin - Unia/Wisła Kraków 73:72 (24:19, 24:17, 13:22, 12:14).

Dla Startu: Brown 25, Pelczar 11, Bielak 9, Łuszczewski 8, Vrsaljko 8, Olejniczak 6, Jackson 4, Marciniak 2, Celej 0; dla

Unii/Wisły: Hughes 27, Ansley 18, Szybilski 13, Avlijas 4, Żurawski 4, Seweryn 2, Tuljkovic 2, Sulowski 2.

Gdy rozmawialiśmy w piątek z trenerem Unii/Wisły Mariuszem Karolem, podkreślał że w sporcie nigdy nie można być pewnym wygranej. Nawet wtedy gdy uznawanym się jest za stuprocentowego faworyta. Niestety, ta bolesna prawda znalazła potwierdzenie w sobotni wieczór w Lublinie. Zespół Startu, który zajmuje ostatnie miejsce w tabeli Era Basket Ligi i który przegrał ostatnie sześć spotkań, tym razem był górą w starciu z drużyną, która aspiruje do czołowych miejsc.

Gospodarze przystąpili do tego meczu mocno zmobilizowani. Od pierwszych minut starali się grać bardzo twardo w obronie, koncentrując się przede wszystkim na powstrzymaniu Hughesa i Ansleya. Mimo, iż nie jest to łatwe zadanie, to lublinianom wychodziła ona w sobotę doskonale. Tak agresywna obrona przeciwnika zaskoczyła graczy Unii/Wisły, którzy nie potrafili złapać właściwego rytmu gry i co za tym idzie zdobywać punktów. Większość zdobyczy jaką zanotowali małopolanie w pierwszych dwóch kwartach pochodziła z rzutów wolnych. Start na tle Unii/Wisły prezentował się tymczasem bardzo dobrze. Zespołowa gra, w której brylowali Brown, Bielak czy walczący pod koszem z Ansleyem Vrsalijko, Jackson i Olejniczak przynosiła efekty. Dało to gospodarzom dwanaście punktów przewagi po pierwszej połowie, a warto dodać, że w drugiej kwarcie Start prowadził już w pewnym momencie siedemnastoma ,oczkami".

Przerwa dobrze podziałała na zawodników Unii/Wisły. Goście zaczęli szybko odrabiać straty. Start próbował utrzymywać przewagę dziesięciu punktów, ale gospodarze wyraźnie słabli pod naporem przyjezdnych. Unia/Wisła wreszcie zaczęła zdobywać więcej punktów z gry, a w czwartej kwarcie serię trzech rzutów za trzy punkty zanotował Hughes. W tym momencie podopieczni Mariusza Karola wyszli wreszcie na prowadzenie, 72:66. Do końca meczu pozostawało w tym momencie trzy i pół minuty i wydawało się, że faworyt opanował sytuację. Niestety, w tym momencie przebudził się Pelczar, który w zasadzie sam wygrał gospodarzom ten mecz w końcówce. Start po trafieniach Browna i Marciniaka zmniejszył straty do dwóch punktów (70:72), a na minutę przed końcem wspomniany Pelczar doprowadził do remisu.

Goście zaczęli grać nerwowo i nic nie wychodziło z ich akcji ofensywnych. Tymczasem na dziewięć sekund przed końcem sfaulowany został Pelczar. Z dwóch rzutów wolnych wykorzystał jeden i Start objął prowadzenie.

Goście jeszcze próbowali rozegrać akcje, ale były one przerywane faulami, a że były to dopiero drugie i trzecie przewinienie w tej kwarcie, to nie było rzutów wolnych. Przy ostatniej próbie dogrania pod kosz piłkę przejął Łuszczewski i jasnym się stało, że sensacja stanie się faktem.

od 7 lat
Wideo

Jak politycy typują wyniki polskiej reprezentacji?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto