MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Nie tylko sędzia...

Bartosz Karcz
Wisła Płock 1:(0) Wisła Kraków 1:(1) Bramki: Jeleń 62 - Żurawski 36. Sędziował: M. Podgórski z Wrocławia. Żółte kartki: Belada, Dżikija, Gęsior, Romuzga - Głowacki. Czerwona kartka: Głowacki (45+1, za drugą żółtą).

Wisła Płock 1:(0)
Wisła Kraków 1:(1)
Bramki: Jeleń 62 - Żurawski 36. Sędziował: M. Podgórski z Wrocławia. Żółte kartki: Belada, Dżikija, Gęsior, Romuzga - Głowacki. Czerwona kartka: Głowacki (45+1, za drugą żółtą). Widzów: 7000.
WISŁA P.: Wierzchowski - Rachwał, Belada, Peković, Janus (46. Romuzga) - Geworgian (89. Mierzejewski), Gęsior, Dżikija (79. Sobczak), Colaković - Vujović - Jeleń.
WISŁA K.: Majdan - Baszczyński, Kłos, Głowacki, Stolarczyk - Błaszczykowski (46. Mijailović), Sobolewski, Ekwueme, Zieńczuk (78. Vidliczka) - Żurawski (84. Brożek), Frankowski.

Wisła Kraków straciła pierwsze w tym sezonie punkty na wyjeździe. We wszystkich poprzednich meczach poza Krakowem, "Biała Gwiazda" wygrywała. Podobnie jednak jak w ubiegłym sezonie, Płock okazał się niezbyt gościnny i przyjezdni musieli zadowolić się zaledwie jednym punktem.
Na taki wynik złożyło się kilka czynników. Niewątpliwie negatywnym bohaterem sobotniego widowiska był sędzia Mariusz Podgórski. Arbiter z Wrocławia podjął dwie wielce kontrowersyjne decyzje, które miały spory wpływ na przebieg rywalizacji obu drużyn. Obie sytuacje miały miejsce w pierwszej połowie. Najpierw w 10. min po strzale Błaszczykowskiego Wierzchowski odbił piłkę już za linią bramkową, ale arbiter nakazał grać dalej, chociaż w tym momencie krakowianie powinni prowadzić 1:0.
Drugi błąd pana Podgórskiego miał miejsce tuż przed przerwą, kiedy to prawidłowy wślizg wykonał Głowacki. Sędzia dał się jednak nabrać na efektowny pad Geworgiana, a ponieważ "Głowa" miał już wcześniej na koncie żółty kartonik, musiał powędrować do szatni.
Tak więc pierwsza część dla gości zakończyła się nieszczęśliwie, chociaż wcześniej mieli więcej powodów do satysfakcji niż miejscowi. W pierwszej połowie stroną przeważającą byli bowiem mistrzowie Polski. Umiejętnie rozbijali oni ataki wiślaków z Płocka, a jednocześnie potrafili kilkakrotnie mocno zagrozić bramce Wierzchowskiego. W 36. min zakończyło się to ładną bramką Żurawskiego. Biorąc pod uwagę to co stało się później, można tylko żałować, że z tych wszystkich okazji wykorzystali zaledwie jedną.
W przerwie wszyscy zastanawiali się jak zagrają po zmianie stron krakowianie. Czy będą bronić w dziesięciu jednobramkowej przewagi, czy też nadal będą chcieli prowadzić grę. Sygnałem jak to będzie wyglądało była zmiana, której dokonał trener Liczka. Na boisko wszedł bowiem Mijailović, a opuścił je Błaszczykowski. Stolarczyk został natomiast przesunięty do środka obrony. Tymczasem trener Jabłoński wprowadził na boisko doświadczonego Romuzgę, który uporządkował grę gospodarzy w tyłach.
Obraz gry w drugiej połowie zmienił się zatem diametralnie. Krakowianie cofnęli się na swoją połowę, w ataku grali chaotycznie, a Wisła Płock przejęła inicjatywę. Gdyby chociaż podopieczni Wernera Liczki wyprowadzali groźne kontry, to być może ostudziłoby to zapędy gospodarzy. Problem w tym, że druga linia "Białej Gwiazdy" funkcjonowała po przerwie słabo, a jedynym zagrożeniem dla bramki Wierzchowskiego były strzały z dystansu, z którymi płocki golkiper radził sobie bardzo dobrze. Całe szczęście, że dobrze spisywał się w sobotę w bramce Majdan, bo gdyby nie jego interwencje (przy bramce Jelenia był bez szans), to pewnie i o jednym punkcie można by było zapomnieć. Jak funkcjonowała "Biała Gwiazda" w ataku, świadczy sytuacja z 76. min, kiedy to do kontrataku ruszył Frankowski. I pewnie coś z tej akcji mogłoby "się urodzić", gdyby ktoś napastnikowi Wisły pomógł. Problem w tym, że poza Zieńczukiem na przedpole bramki Wierzchowskiego biegło jedynie sześciu zawodników z Płocka...
Dopiero w ostatnich pięciu minutach krakowianie przeprowadzili kilka sensownych akcji. To było jednak zdecydowanie za mało, żeby myśleć o wygraniu meczu. Dlatego pamiętając o błędach arbitra, nie wolno zapominać, że mistrzowie Polski zaprezentowali się w Płocku, w drugiej połowie "bladziutko", a nadzieja na poprawę takiego obrazu gry wiązać się może z tym, że już od następnego meczu wraca Cantoro...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto