Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nie tylko krakowianie żegnali prezydenta

Redakcja
Cała Polska żegnała w niedzielę prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Nad Rynkiem Głównym powiewały transparenty m.in. z Opola, Katowic, Gdańska, Kwidzynia czy Rzeszowa.

Od wczesnych godzin porannych na Rynek docierały grypy z całej Polski. Niektórzy byli tu już przed 6 rano**- Przyjechaliśmy o 5 pociągiem i od razu przyszliśmy - mówi Mirosław Źrebiec, młody kleryk z podkarpacia**. Z karimatami, kocami, krzesełkami, jeden za drugim czekali w kolejce do kontroli osobistej. Na miejscu byli jako pierwsi, więc zajęli dogodne miejsca, najbliżej trasy konduktu żałobnego. Rynek zaczął powoli wypełniać się studentami, uczniami, harcerzami, rodzinami z dziećmi, grupami księży, sióstr zakonnych i działaczami związkowymi. Wszyscy, w oczekiwaniu na przyjazd trumien pary prezydenckiej, siadali na płycie Rynku, krawężnikach i ławkach, by w spokoju zjeść śniadanie. Niestety, metalowe termosy, jakie ze sobą przywieźli, musiały zostać przy wejściu, gdyż na można było wnosić jedynie plastikowe butelki.

Kiedy kondukt żałobny dojechał do kościoła Mariackiego, Rynek wypełniony był po brzegi a nad głowami zaczęły powiewać biało-czerwone flagi i transparenty z różnych stron Polski - Kwidzyn, Opole, Lublin, Gdańsk, Radom, Łuków. Z każdego zakątka Polski przyjechali do Krakowa, bo chcieli towarzyszyć prezydentowi w ostatniej drodze. - Nie wyobrażam sobie, żeby dziś tu nie być - mówiła Anna Grudzińska z Sopotu - państwo Kaczyńscy byli częstymi gośćmi w naszym mieście. Oni nie mogą już do nas przyjechać, więc my przyjechaliśmy do nich - dodała.

To nie jedyna grupa z Trójmiasta. Sporą reprezentację miała gdańska Solidarność. Stoczniowcy w kaskach, z flagami ozdobionymi kirem, żywo reagowali, gdy przemawiał przewodniczący ich związku Janusz Śniadek. Jego słowa "Leszku, przyjacielu, nie ma wolności bez solidarności" wywołały wielką owację nie tylko wśród gdańszczan, ale także wśród związkowców z całej Polski. Były też grupy z Opola, Katowic i Kwidzyna. Chorągwie wszystkich przybyłych na uroczystości pogrzebowe związków, stowarzyszeń i grup zajęły dużą część tzw. szarej strefy. Kolorowymi strojami wyróżniali się górale z Zakopanego. Przyjechali z samego rana, i pojawili się na Rynku jako jedni z pierwszych - Jesteśmy tu, bo głosowaliśmy na niego, a kto nie chciał, ten nie jechał. Towarzyszy nam smutek i żal, bo szkoda ludzi - mówili.

Jerzy Kokotek z Opola cieszy się, że miał możliwość uczestniczenia w takim ważnym dla narodu wydarzeniu  - To smutny dzień dla naszego kraju. Chcemy być solidarni z rodzinami ofiar tej tragedii i chcemy pożegnać pana prezydenta i jego żonę. Pan Jerzy ma nadzieję, że tak tragiczny wypadek zmieni Polskę - Będziemy się tu o to modlić, żeby nastał jakiś porządek polityczny, by nie było już tych zwad i by nasze społeczeństwo się zmieniło. Życzę każdemu, by właśnie tak się stało - dodał.

Na Rynek Główny przyszli nie tylko ludzie z innych miast, ale także z innych krajów. Pięciosobowa grupa młodych Brytyjczyków**była pod wielkim wrażeniem polskiego patriotyzmu i religijności - To niesamowite, jak wy Polacy potraficie czcić pamięć zmarłych - nie krył zaskoczenia James McPherson z Londynu** - Przyjechaliśmy do Krakowa w dniu tragedii i mieliśmy wczoraj wracać do domu, ale jak zobaczyliśmy przygotowania do pogrzebu i to, jak podchodzicie do tego wydarzenia, postanowiliśmy zostać jeszcze dwa dni i zobaczyć to wszystko na własne oczy. Jamesa i jego kolegów najbardziej zachwycił moment, kiedy wszyscy zgromadzeni przed kościołem, na prośbę kardynała Dziwisza, odśpiewali "Boże coś Polskę" i cały Rynek wypełnił się biało-czerwonymi flagami - Wow! To niesamowite! Brak mi słów! - komentował Brytyjczyk.

W oczy rzucali się też Włosi, ubrani w koszulki polskiej reprezentacji piłki nożnej - Założyliśmy je, bo nie mamy nic innego, co wyrażałoby naszą solidarność z wami - mówił podekscytowany Giovani Vico z Triento- Polacy są bardzo podobni do nas, przywiązani do tradycji, religijni, ekspresyjni. Pięknie przeżywacie dzisiejszy pogrzeb, z godnością i powagą - dodał Włoch.

Oleg Dimitriev to fotograf amator z Moskwy. Przyjechał do Krakowa po trzydniowej podóży po Polsce. Był już w Gdańsku i Warszawie. Jego ostatnim przystankiem jest Kraków. Bardzo przeżył tragedię, jaka miała miejsce właśnie w jego kraju - Współczuję wam i łączę sie w bólu z całą Polską - mówił poruszony - To także nasza tragedia, bo wiem, jak wyglądały do tej pory relacje między naszymi krajami, a wypadek miał miejsce na terenie Rosji. Oleg jest w Krakowie od piątku, 16 kwietnia i nie ukrywa, że spotkał się już z negatywnymi komentarzami - Słyszałem kilka razy w tramwajach, jak mówiono, że to nasza wina, że to Rosja spowodowała wypadek. Bałem sie wtedy odezwać, żeby nie odkryli że mówię po rosyjsku - wyznaje.

James z Wielkiej Brytanii, Giovani z Triento, Oleg z Moskwy, Mirosław z Rzeszowa, Anna z Sopotu, Jerzy z Opola i całe grupy z Katowic, Kwidzynia, Zakopanego, a także z innych rejonów Polski - wszyscy przyjechali do Krakowa, by złożyć hołd i po raz ostatni pożegnać Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej Lecha Kaczyńskiego i jego małżonkę Marię Kaczyńską.

Tragedia
pod Smoleńskiem - Prezydent Lech Kaczyński nie żyje

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto