MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Nie piąte koło

No
Wczoraj wiślaczki pokazały, że wciąż stać je na grę na wysokim poziomie<p>
Fot. Jacek KOZIOŁ
Wczoraj wiślaczki pokazały, że wciąż stać je na grę na wysokim poziomie<p> Fot. Jacek KOZIOŁ
Siatkarki Wisły Kraków od kilku sezonów balansują między Seriami A i B ekstraklasy. O tłustych latach przypominają kibicom jeszcze tylko niektóre nazwiska w ich składzie.

Siatkarki Wisły Kraków od kilku sezonów balansują między Seriami A i B ekstraklasy. O tłustych latach przypominają kibicom jeszcze tylko niektóre nazwiska w ich składzie. A od początku tych rozgrywek także osoba Ryszarda Litwina, który po kilkuletniej przerwie ponownie objął szkoleniowy ster tej drużyny. Jego podopieczne w poprzednim sezonie w dość kompromitującym stylu zostały zdegradowane do Serii B i nowemu-staremu trenerowi przypadło trudne zadanie odbudowy psychiki wiślaczek, które mogły zapomnieć smak zwycięstw. To praca tym trudniejsza, że ciężko znaleźć pozytywne bodźce. Po wycofaniu się z roli sponsora strategicznego - firmy Solidex, działacze sekcji siatkarskiej mają coraz większe kłopoty z wiązaniem końca z końcem.

Na szczęście pod względem sportowym drużyna Wisły w tym sezonie jest bliska szczęścia, czyli awansu do elity siatkarek. Gromiąc wczoraj Mazovię zapewniła sobie drugą lokatę w Serii B i wywalczyła sobie szansę na udział w barażu z ostatnim zespołem Serii A - Gedanią.

- W drugiej części sezonu Pana zespół konsekwentnie zdobywa punkty, ale na pewno trudno wam zapominieć o porażce z Dalinem?

- Oczywiście, stawką tego meczu - twierdzi Ryszard Litwin - były nie tylko dwa punkty, ale i prestiż. Trudno jest też się pogodzić z dwoma fatalnymi występami przeciwko Sokołowi Chorzów. Mimo to cel sportowy, jaki sobie założyliśmy, czyli grę o awans, jest wciąż w naszym zasięgu. Zarząd klubu nie stawiał go bardzo zasadniczo, ale zawodniczki mają swoje ambicje, a także spore umiejętności. Chodzi tylko o to, żeby potrafiły je ujawnić. Wydaje się, że duży wpływ ma sfera mentalna. Dobrze służą temu na pewno mecze wygrywane, a źle - porażki. Oprócz wyniku interesuje nas także rozwój zespołu. Żeby nie była to siermiężna siatkówka, ale pełna życia, radosna. Chciałbym bardzo, że była szansa pracy z kilkuletnią perspektywą, aby cel sportowy nie był zadekretowany, ale by stał się konsekwencją pracy szkoleniowej i organizacyjnej.

- Właśnie, bez budżetu na odpowiednim poziomie trudno o taki model działalnościÉ

- Na pewno finansowa strona rzutuje negatywnie na możliwości motywacji zawodniczek. Niestety płaci się nie tak, jak się obiecywało. Szukamy wciąż sponsorów. Może po wejściu do Unii Eurpojejskiej będzie łatwiej. Na razie jednak firmy oczekują, jak zmieni się rzeczywistość, w której działają. Wspierają nas za to władze klubu. Prezes i główna księgowa robią wszystko, aby pomóc sekcji. Odczuwamy, że nie jesteśmy piątym kołem u wozu.

- Jak Pan widzi najbliży sezon po ewentualnym awansie, a jak po nieudanej próbie powrotu do Serii A?

- Jeśli awansujemy, na pewno potrzeba będzie trochę ,świeżej krwi" wpuścić do zespołu. Trudno mi coś powiedzieć o planach wszystkich zawodniczek. Ale na przykład Izie Rutkowskiej kończy się kontrakt i ma inne propozycje. Natomiast gdyby nie udało się nam dostać do Serii A, to absolutnie powinien zostać odmłodzony skład. W takim przypadku ewentualna gra rezerw w II lidze byłaby raczej niecelowa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Włókniarz Częstochowa - GKM Grudziądz. Trener Robert Kościecha

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto