Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Nie mógł żyć w kłamstwie, zginął za prawdę". 43 lata temu Walenty Badylak spalił się na Rynku Głównym w Krakowie

Marcin Banasik
Marcin Banasik
Mieszkańcy Krakowa pamiętają o rocznicy tragedii
Mieszkańcy Krakowa pamiętają o rocznicy tragedii Andrzej Banas
Żołnierz AK, ps. „Szymon”, emerytowany krakowski piekarz przykuł się łańcuchem do historycznej studzienki na krakowskim rynku, oblał się benzyną i dokonał aktu samospalenia. Jego czyn był protestem przeciwko przemilczeniu przez władzę zbrodni katyńskiej. Dziś mijają 43 lata od tej tragedii. 21 marca pod studzienką, gdzie doszło do samospalenia pojawiły się kwiaty i znicze.

Odbudowa Ukrainy to szansa dla polskich firm

od 16 lat

Złożył przysięgę AK

Rocznik 1904. Przed wojną był czeladnikiem piekarskim. Ożenił się ze Ślązaczką i to zaważyło na dalszym jego życiu. Podczas okupacji kobieta podpisała volkslistę, a co gorsza, posłała ich syna do Hitlerjugend. Badylak rozwiódł się i złożył przysięgę AK.

Po wojnie odebrał byłej żonie dziecko i osiadł w Żarowie na tzw. ziemiach odzyskanych. W miasteczku pod Świdnicą wrócił do zawodu sprzed wojny - założył piekarnię. Upadła jednak wskutek podatków nałożonych przez komunistów. Do tego ubecja szantażowała syna Badylaka, wykorzystując jego przynależność do młodzieżówki NSDAP. Ostatecznie wstąpił w szeregi Informacji Wojskowej, czyli komunistycznego kontrwywiadu, ścigającego m.in. żołnierzy AK. Takich jak jego ojciec.

Informacje o zbrodni katyńskiej Badylak miał z pierwszej ręki

Badylak przeniósł się do Krakowa i ożenił z Ireną Sławikowską, której pierwszy mąż, Eugeniusz, oficer artylerii z Wołynia, został wiosną 1940 r. zastrzelony przez NKWD. Kula w tył głowy. Informacje o zbrodni katyńskiej Badylak miał więc z pierwszej ręki. I lubił dyskutować na tematy polityczne.

W wydanych w 2011 r. wspomnieniach - zatytułowanych "W czasach c.k. monarchii i później" - siostra Eugeniusza, Lilly Sławikowska, pisała o Badylaku: "Wal był pogodnym, dobrym i serdecznym człowiekiem. Bardzo kochał Irenę. Samospalenia dokonał pięć lat po jej nagłej, tragicznej śmierci".

Z metalowej tabliczki z wyrytym napisem, którą znaleziono na szyi Badylaka, wynikało, że oddał życie "za Katyń, za demoralizację młodzieży, za zniszczenie rzemiosła". Miał 76 lat.

Nazajutrz "Dziennik Polski" pisał o samobójstwie w krótkiej informacji, podanej za Polską Agencją Prasową: "Ustalono, że zmarły od wielu lat był leczony z powodu chronicznej choroby psychicznej". Taką łatkę, fałszując badania lekarskie, przypięła Badylakowi pośmiertnie Służba Bezpieczeństwa.

Nie mógł żyć w kłamstwie

"Kochani, jeśli tam nie ma nicości, a są duchy bratnie, będę was wspomagał, a w chwilach szczególnych odczujecie moją obecność" - tak brzmiało ostatnie przesłanie Badylaka. W miejscu, w którym spłonął, krakowianie od razu zaczęli składać wiązanki kwiatów i palić znicze. Zwykle pod osłoną nocy zabierali je, jak to w PRL-u bywało, "nieznani sprawcy", czyli najpewniej tajniacy z SB. Komuniści nie mogli pozwolić, by krakowianie oddawali hołd człowiekowi, który w tak jawny sposób wystąpił przeciwko władzy.

Tablica upamiętniająca Badylaka i jego czyn wmurowana została w płytę Rynku dopiero w 1990 r. Poświęcił ją jego wnuk, ks. Wojciech Badylak. Studzienkę odnowiono w 2004 r. Widnieje na niej sentencja: "Nie mógł żyć w kłamstwie, zginął za prawdę".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: "Nie mógł żyć w kłamstwie, zginął za prawdę". 43 lata temu Walenty Badylak spalił się na Rynku Głównym w Krakowie - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto