Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Na pograniczu kina niemego i dźwiękowego. 23. edycja Festiwalu Filmu Niemego w Krakowie pod hasłem "Przemiany"

Paweł Gzyl
Paweł Gzyl
"Janko Muzykant" w reżyserii Ryszarda Ordyńskiego z 1930 roku
"Janko Muzykant" w reżyserii Ryszarda Ordyńskiego z 1930 roku Fototeka
W czwartek 8 grudnia rozpocznie się w Krakowie 23. edycja Festiwalu Filmu Niemego. Tym razem hasłem przewodnim będą "Przemiany". Co się pod nim kryje, wyjaśnia nam Marynia Gierat, szefowa Kina Pod Baranami, w którym odbędzie się festiwal.

- Festiwal Filmu Niemego odbywa się już po raz 23. Jak udaje się Państwu co roku wynajdywać coraz to inne produkcje do zaprezentowania widzom? Zasób niemych filmów to zbiór bez dna?
- Bogactwo kina niemego jest tak wielkie, że wciąż jeszcze odnajdują się nieznane skarby tej epoki. Nas też cudownie zaskakuje to, że nadal pojawiają się odkrycia, które możemy prezentować na kolejnych edycjach. Cieszy to, że obok klasyki, filmów znanych i cenionych, które zawsze pojawiają się na festiwalu - udaje się też prezentować również „nowości”. Archiwa wciąż pracują nad rekonstrukcją zniszczonych taśm, ale też nad poszukiwaniami filmów zaginionych. A te odnajdują się w cudowny sposób na strychach, w piwnicach, w prywatnych domach i kolekcjach. W ten sposób również na festiwalu filmów sprzed ponad stu lat pojawiają się „premiery”, czy dokładniej mówiąc „re-premiery”.

- Każda edycja festiwalu ma swój temat przewodni. W tym roku to "Przemiany". Co się kryje pod tym hasłem i dlaczego patronuje ono festiwalowi?
Co roku szukanie motywu przewodniego kolejnej edycji to jak podążanie tropem pewnego strumienia świadomości. Wyjątkiem są edycje okolicznościowe, choćby edycja z 2018 roku, która odbyła się pod hasłem „Pola, Polonia, Polonica” w nawiązaniu do setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Ten strumień świadomości prowadzony jest często przez filmy, które objawiają się w naszej orbicie i niejako nas prowadzą, jak choćby polski „Janko Muzykant”, który chcieliśmy zaprezentować na festiwalu, czy niema wersja „Szantażu” Hitchcocka, czyli filmu, który powstał w dwóch wersjach, niemej i dźwiękowej (kiedyś już prezentowanej na festiwalu). Nasza świadomość podążyła ku motywom przemiany z jednej strony właśnie w znaczeniu technologicznym - filmów na pograniczu kina niemego i kina dźwiękowego. To bardzo ciekawy moment zmiany sposobu realizacji filmów, fascynującym jest śledzić to na ekranie. Z drugiej strony nasze festiwalowe „Przemiany” to innowacje formalne - odważne poszukiwanie nowych środków wyrazu w przeciwieństwie do bardziej tradycyjnego opowiadania historii, choćby w zupełnie nieznanym ukraińskim filmie niemym „Chleb”, którego forma uczyniła z propagandowej agitki dzieło niemal awangardowe. Z kolei „Skrzydła” Wellmana oszałamiają lotniczymi zdjęciami, które bardzo ciekawie jest zestawić choćby z tegorocznym kinowym hitem, czyli „Top Gun. Maverick”.

- W tym roku spory segment festiwalu jest poświęcony kinu eksperymentalnemu. Awangarda sprzed stu lat to dziś nadal awangarda?
Awangarda sprzed stu lat przecierała ścieżki zarówno w treści, jak i formie filmowej. Traktowała kino jako rewolucję społeczną, bunt wobec tradycji. W niektórych przypadkach, by docenić odwagę twórców sprzed stu lat, musimy przypomnieć sobie kontekst, czy moment historyczny, w którym powstał film. Wtedy rozumiemy, że na przykład filmowa krytyka burżuazji była aktem odwagi. Z kolei w przypadkach eksperymentów formalnych, te są awangardowe do dziś. Surrealizm, zabawy formą, podróż w głąb umysłu twórcy - to coś, co zaskakuje do dziś. I to nie przypadek, że awangardowe filmy nieme zawsze były na naszym festiwalu bardzo popularne.

- Na sensację zapowiada się ponowna premiera na festiwalu udźwiękowionej wersji "Janko Muzykanta". To tylko filmowa ciekawostka czy ważny rozdział w historii polskiego kina?
- To będzie wydarzenie o tyle, że będzie to rzeczywiście jeden z pierwszych pokazów tego filmu w wersji z oryginalną muzyką. „Janko Muzykanta” nakręcono w 1930 roku na przełomie epoki kina niemego i dźwiękowego. Zamiast dialogów są w nim plansze, jak to w filmach niemych. Muzyka do filmu, którą skomponowali Leon Schiller i Grzegorz Fitelberg, nagrana była na płytach gramofonowych i odtwarzana w kinach wraz z obrazem z taśmy. Po wojnie płyty (i partytura) zaginęły, więc film istniał w niepełnej wersji. Dopiero w 2020 roku w prywatnej kolekcji we Włoszech zostały znalezione oryginalne płyty z muzyką. Filmoteka Narodowa Instytut Audiowizualny przygotowała odrestaurowaną wersję „Janko Muzykanta” z dwóch niekompletnych taśm z filmem (polskiej i czechosłowackiej) i z muzyką z odnalezionych płyt. Wielką innowacją tamtego czasu było dodanie do filmu piosenek zaśpiewanych przez bohaterów. Bez płyt na filmie było tylko widać śpiewających aktorów. Teraz usłyszymy te głosy podczas seansu. W tym sensie to ważny rozdział w rozwoju polskiego kina - jeden z momentów przejścia od kina niemego do kina dźwiękowego.

- Równie istotne jak same filmy, są ich opracowania muzyczne realizowane na żywo. Większość z nich stworzą artyści reprezentujący bardzo nowoczesne brzmienia. To celowy kontrast wobec archiwalnych filmów?
- Od lat festiwalowi przyświeca idea odważnego łączenia filmów z muzyką na żywo. Lubimy sięgać zarówno do klasycznego pianina, jak i nowoczesnych brzmień. Przez wiele lat na Festiwalu często występował prof. Lesław Lic, prawdopodobnie ostatni prawdziwy taper. Niestety - odszedł pod koniec zeszłego roku i to ogromna strata. Ale Festiwal to też nowe brzmienia. Muzyka, wykonywana przez współczesnych artystów, reprezentujących różne nurty, ma być swoistym łącznikiem między przyszłością a teraźniejszością. W ten sposób chcemy też zarazić pasją do kina niemego nowych widzów i słuchaczy. Wiemy, że czasem ktoś pojawi się na seansie ze względu na muzykę, nie ze względu na film - i to też jest dobre, może w ten sposób w kimś narodzi się fascynacja kinem niemym. Na naszym festiwalu staramy się prezentować szerokie spektrum muzycznych styli i gatunków. W tym roku między innymi, obok melodyjnej muzyki filmowej (w wykonaniu choćby Adriana Konarskiego), zabrzmi połączenie jazzu i elektroniki (BLED), syntezatory analogowe (Pin Park), reinterpretacje muzyki ludowej (Chvost), skrzypce Stefana Wesołowskiego i w końcu ambient w klubie Betel (duet Cisza).

Wyższy podatek od nieruchomości od 2023 roku

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Na pograniczu kina niemego i dźwiękowego. 23. edycja Festiwalu Filmu Niemego w Krakowie pod hasłem "Przemiany" - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto