Podpisana została umowa u współpracy między Izbą Przemysłowo-Handlową w Krakowie a Izbą Przemysłu, Handlu i Rzemiosł w Wilnie. Porozumienie zawarte przy okazji Dni Krakowa w Wilnie, którym przewodniczył ze strony polskiej wiceprezydent Krakowa Paweł Zorski, otwiera nowe ciekawe prespektywy dla małopolskich firm. Mówi o tym dyrektor krakowskiej IPH Wacław Andruszko.
- Jaki potencjał reprezentuje wileńska izba?
- To jedna z pięciu tego typu organizacji na Litwie, grupuje mniej więcej 450 firm z miasta i obwodu wileńskiego, a co ważne, jest w sytuacji lepszej niż polskie organizacje samorządu gospodarczego, bo ma swego rodzaju wyłączność na reprezentowanie interesów środowiska.
- A sama wileńska przedsiębiorczość?
- To niemały potencjał i bardzo różnorodny, ale z naszego punktu widzenia najciekawszy jest chyba przemysł drzewny oparty o potężne zasoby surowca i pochodny wobec niego przemysł meblarski. Wilno to także przemysł elektroniczny, no i szeroko rozwinięta turystyka. Na ulicach widać liczne grupy Skandynawów, którzy najwyraźniej odkrywają dla siebie rejony do niedawna nieosiągalne, a bardzo ciekawe.
- Wilno to perła architektury, jest co oglądać...
- I widać też dbałość o zabytki. Trwają ogromne prace przy rewaloryzacji i nie wykluczone, że może się tam znaleźć miejsce dla firm polskich. Naszej delegacji towarzyszyła Malina Strzelewicz z najsławniejszej krakowskiej firmy Żeleńskich, która od blisko wieku wytwarza witraże. Przed wojną to właśnie przedsiębiorstwo wyposażyło w witraże jeden z wileńskich kościołów i kasyno oficerskie. Okazuje się, że i dziś nie jest na tamtym gruncie firmą nieznaną.
- Jak reagują litewscy przedsiębiorcy na nasze propozycje?
- Nadspodziewanie dobrze. To oczywiście spostrzeżenia powierzchowne, ale nie widziałem śladu napięcia a przeciwnie, harmonijną współpracę między Litwinami i Polakami, którzy także są obecni w składzie władz tamtejszej Izby. Powiem więcej. Oto Wileńska Izba Przemysłu, Handlu i Rzemiosł otrzymała od Unii Europejskiej specjalny grant na działania wspierające przedsiębiorstwa należące do przedstawicieli mniejszości narodowej - do Polaków. Nie potrafię wiele powiedzieć o szczegółach, ale sam pomysł wydaje mi się dobrze wróżyć naszej współpracy.
- Wizyta w Wilnie to nie pierwsza próba nawiązania kontaktów z biznesem litewskim.
- Nie pierwsza. Dwa lata temu byliśmy gospodarzami spotkania przedsiębiorców obu stron z prezydentem Litwy Valdasem Adamkusem. Potem toczyły się rozmowy biznesowe przy stolikach...
- Pamiętam składane wówczas atrakcyjne propozycje szefa litewskiej spółdzielczości Petrasa Szimanskasa.
- Wiem, że organizacje spółdzielcze nawiązały jakąś współpracę, natomiast przedsiębiorczość indywidualna, firmy prywatne, które znajdują się przede wszystkim w polu naszego zainteresowania, nie odnotowały znaczących sukcesów. To wynika po trosze z pewnego oddalenia Krakowa od litewskiej granicy. Dziś jednak coraz większe znaczenie ma całe ogromne pole zwane e-commerce - handel i przedsiębiorczość elektroniczna, które pozwalają robić interesy bez względu na odległość.
- Czy odczuliście w tych rozmowach wsparcie polskiej dyplomacji?
- Kraków nie może narzekać, bo zawsze miał specjalne stosunki z Wilnem. Zresztą najpierw ambasadorem na Litwie był krakowianin prof. Jan Widacki, teraz mamy tam socjologa z UJ Jerzego Bahra.
Także z tego powodu mogę mieć nadzieję, że umowa podpisana przez prezesa tamtejszej izby Vytautasa Nawickasa a z naszej przez wiceprezydenta Krzysztofa Labego nie podzieli losu wielu deklaracji, które warte są najwyżej papieru, na którym je spisano.
Młodzi często pracują latem. Głównie bez umowy
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?