Mularczyk: po wyborach wraca do partii Kaczyńskiego

Deklaruje Pan przejście do Prawa i Sprawiedliwości?
Po podpisaniu umowy koalicyjnej PiS, Solidarnej Polski i Polski Razem, SP nie wystawiła swojego kandydata na prezydenta i poparła Andrzeja Dudę. Później było wspólne tworzenie list do parlamentu. Rozmawiałem z prezesem Jarosławem Kaczyńskim w tej sprawie i zaproponował mi, abym po wyborach wrócił do PiS.

To był warunek ze strony prezesa Kaczyńskiego, by mógł Pan się znaleźć na liście?
Nie, to była naturalna propozycja Jarosława Kaczyńskiego. Uważam, że sytuacja tego wymaga, by nowy klub parlamentarny był zdyscyplinowany, by do wyborców poszedł jasny przekaz, że cała prawica jest zjednoczona i będzie skutecznie naprawiać i reformować Polskę.

Na czas wyborów odcina się Pan od Solidarnej Polski? Na pana ulotkach, plakatach nie widać loga ugrupowania Zbigniewa Ziobry.
Jest jedna lista Prawa i Sprawiedliwości do sejmu, która obejmuje wszystkich polityków Zjednoczonej Prawicy. Proszę wejść na moją stronę internetową, gdzie są loga wszystkich trzech formacji zjednoczonej prawicy.

Co stanie się z Solidarną Polską?
Dziś najważniejsze to wygrać wybory. Dlatego wszystkie siły należy skoncentrować w jednej formacji skupiającej prawicowych polityków, a po wyborach powinien powstać jeden klub parlamentarny. Tylko to pozwoli na zmianę sytuacji w kraju, zapobiegnie dalszej degradacji regionu i pozwoli na jego odbudowę.

A nie jest tak, że za wszelką cenę chce Pan zostać u władzy i trzyma z partią, która rokuje, ma większe szanse?
Przez ostanie lata byłem w opozycji, a nie „u władzy” zaś nasze działania były próbą rozszerzenia oferty na prawicy. Gdybym za wszelką cenę chciał być „u władzy” nigdy nie podjąłbym tej ryzykownej próby, lecz byłbym nadal w PiS z silną i ugruntowaną pozycją, jaką wtedy posiadałem Prezesa i lidera listy w okręgu oraz członka Komitetu Politycznego PiS. Dziś wszyscy startujemy z list Prawa i Sprawiedliwości i jest to decyzja liderów tych ugrupowań o wspólnym starcie tj. Prezesa Jarosława Kaczyńskiego, Zbigniewa Ziobro i Jarosława Gowina.

Ale startuje Pan jednak z ramienia Solidarnej Polski
- PiS na liście umieściło polityków wielu formacji i to jest wartość tego projektu, by głosy wyborców nie uległy rozproszeniu. Prawica zjednoczyła się aby mieć większość w sejmie, sukces Prezydenta Andrzeja Dudy pokazał, że to słuszny kierunek. Dzielenie głosów nie byłoby mądre.

Po tych latach przyznaje Pan, że odejście do formacji Zbigniewa Ziobry było błędem?
Nie wiadomo, jak potoczyłyby się losy, gdyby Zbigniew Ziobro nadal był w PiS. Może to on byłby kandydatem na prezydenta i może nie wygrałby wyborów. Ta cała sytuacja w mojej ocenie doprowadziła do startu i zwycięstwa w wyborach prezydenckich Andrzeja Dudy. Jeszcze pół roku temu nikt by się tego nie spodziewał. Teraz naszym celem są wybory i utworzenie stabilnego rządu złożonego właśnie z tych formacji prawicowych.

Nie obawia się Pan, że wyborcy nie zapomną Panu odejście z PiS?
Jako parlamentarzysta zawsze działałem w interesie kraju, naszego regionu i obywateli. Broniłem wartości chrześcijańskich i stałem na straży patriotyzmu. Występowałem przeciw likwidacji Karpackiego OSG, dyspozytorni pogotowia (z mojej inicjatywy zebrano pod petycją 16 tys. podpisów), sądeckich połączeń kolejowych, prywatyzacji PKL-u i w wielu innych ważnych sprawach. Nawet, jeśli są osoby które oceniają niektóre moje decyzje, jako błędne ja mam poczucie, że sumiennie wykonywałem swoją pracę wobec mieszkańców regionu i wierzę że docenią moją działalność i ponownie obdarzą mnie swoim zaufaniem.