Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mirosław Kalita, trener Cracovii II: Z pewnością stać nas było na więcej

Redakcja
Cracovia II uległa Wieczystej na wiosnę 0:3
Cracovia II uległa Wieczystej na wiosnę 0:3 Andrzej Banaś
Piłkarze Cracovii II zajęli 6. miejsce w rozgrywkach III ligi. Po sezonie ta drużyna, prowadzona przez trenera Mirosława Kalitę, przestaje istnieć, zostaje rozwiązana ze względów oszczędnościowych.

Jak pan podsumuje sezon, a właściwie wiosnę, bo w tej rundzie prowadził pan zespół?

Na pewno jest niedosyt, z pewnością ten zespół było stać na więcej. Niestety, w niektórych meczach zawiedliśmy. Już w pierwszym wiosennym spotkaniu ze Stalą Stalowa Wola. Tego meczu nie powinniśmy przegrać, ale straciliśmy gola decydującego o przegranej. Potem trafiła się niefortunna porażka w Sandomierzu, gdzie zmarnowaliśmy mnóstwo sytuacji. Brak skuteczności w niektórych meczach był naszą największą bolączką. Trzeba sobie jednak powiedzieć szczerze, że były zespoły, choćby Wieczysta czy Avia Świdnik, KSZO Ostrowiec, które na pewno były mocniejszymi ekipami od nas.

Na początku rundy mówił pan o walce o awans, dlatego na pewno 6. miejsce jest zawodem.

Na pewno tak. Taki postawiono przede mną cel, ale nie został zrealizowany. Na podsumowanie i głębszą analizę przyjdzie jeszcze czas. Trudno mi w tej chwili ocenić, dlaczego się nie udało. Mieliśmy wąską kadrę, na bieżąco trenowało trzynastu zawodników. Trudno było o przećwiczenie jakichś rozwiązań. Dość często trafiali do nas zawodnicy w pierwszego zespołu. Najczęściej byli to Przemysław Kapek, Michał Stachera, Patryk Jodłowski. Musiałem tych zawodników wkomponować w zespół, nie zawsze to funkcjonowało tak, jak bym sobie tego życzył. Może na ich barkach ciążyła zbyt duża odpowiedzialność, nie wszyscy radzili sobie z presją. Jak mówię, na analizę przyjdzie jeszcze czas, nie rozpatrywałem tego w szczegółach.

Kluczowy w kontekście walki o czołowe pozycje był mecz z Wieczystą. Porażka was przekreślała.

Tak, można powiedzieć, że to był kluczowy mecz. Chcieliśmy go wygrać, nie mogliśmy kalkulować, grać na remis. Dyspozycja dnia była po stronie Wieczystej, która miała więcej atutów. Rywal był bardziej skuteczny. Mogliśmy inaczej zacząć, Marcin Budziński mógł się inaczej zachować, Sebastian Strózik lepiej dołożyć nogę. Różnie się ten mecz mógł potoczyć, gdybyśmy pierwsi strzelili gola. Ale to już historia.

Najważniejsza rzecz wydarzyła się w tle, czyli decyzja o rozwiązaniu zespołu po sezonie. Tym bardziej byłoby ciężko przyjąć taką decyzję, gdybyście byli na pierwszym miejscu.

Trudno gdybać, co by było, gdyby… Podjęto taką decyzję. Ja nie odpowiadam za politykę klubu. Miałem pod opieką zespół rezerw, wyznaczono przede mną cel. Nie został on zrealizowany. Pewnie to też miało wpływ, że byliśmy daleko od czołówki i może to też się przyczyniło do podjęcia decyzji o rozwiązaniu rezerw. Trudno mi wypowiadać się za włodarzy klubu. Biorę na siebie odpowiedzialność za to, że nie zrealizowaliśmy postawionego przed nami celu.

Na pewno ta decyzja wpłynęła demobilizująco na zespół.

Możliwe, że tak zadziałała. W trakcie rundy ogłoszono też listę transferową, na pewno to też miało wpływ na podejście zawodników do poszczególnych spotkań. Marcin Budziński praktycznie całą rundę grał ze złamaną ręką. Podleczył ją, ale uraz wrócił. Sebastian Strózik od trzech miesięcy grał z urazem stawu skokowego. Nikt o tym nie wiedział, a to był spory dyskomfort. To byli kluczowi gracze, na których spoczywała odpowiedzialność za zdobywanie goli. To byli nasi najskuteczniejsi piłkarze. A nie mieliśmy w kadrze nawet drugiego napastnika. Kacper Śmiglewski był w CLJ, Szymon Doba, który był ściągany do drugiego zespołu, też pomagał zespołowi trenera Wojciecha Ankowskiego w utrzymaniu. Tych czynników było dużo. Jeszcze raz powtarzam, brak skuteczności był naszą największą bolączką.

W końcówce sezonu, na ostatnie dwa mecze, wziął pan do składu sporo juniorów. To myślenie perspektywiczne, by się ograli.
Bardzo pozytywnie w tych dwóch spotkaniach wypadł Kamil Konieczny i bardzo dobrze Mikołaj Kociołek – drugi ze środkowych obrońców. Zagrali bardzo solidnie. Z meczu na mecz coraz lepiej bronił Kacper Hamulewicz. Tak na dobrą sprawę to on jest największym wygranym tej końcówki sezonu. Wiecznie był rezerwowym, nie miał możliwości grania. Jak wszedł do bramki, to w pierwszym meczu z Podhalem stracił pięć goli, potem cztery, ale z meczu na mecz bronił coraz lepiej, a w ostatnich dwóch można powiedzieć, że bronił fantastycznie.

Ten zespół przestaje istnieć, co będzie z większością tych chłopaków? Kilku jest w pierwszej drużynie, kilku juniorów trener Zieliński weźmie do pierwszej drużyny, ale co z pozostałymi?

Ci, którzy byli u mnie, raczej nie mają możliwości trenowania z pierwszym zespołem. Będą musieli sobie poszukać pracodawców. Z tego co wiem, pomaga im Filip Trubalski. Gdy ktoś ze znajomych trenerów dzwoni do mnie to też polecam niektóre osoby. Co najmniej na poziomie trzeciej, drugiej ligi każdy z tych piłkarzy powinien zagrać w przyszłości.

A co będzie z panem?

Nie mam pojęcia. Na razie pracuję do końca czerwca, mam ważny kontrakt, ale na dobrą sprawę kontrakt miałem na prowadzenie zespołu rezerw. A skoro go nie będzie, to nie mam pojęcia, co będzie. Nikt ze mną nie rozmawiał. Poczekam na wydarzenia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Mirosław Kalita, trener Cracovii II: Z pewnością stać nas było na więcej - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto