Minister w teatrze

Z cyklu Gość Starego Teatru z krakowską publicznością spotkał się minister kultury Waldemar Dąbrowski. Prowadzący rozmowę Mikołaj Grabowski poruszył problem komercjalizacji kultury, jej finansowania oraz braku budynku operowego w naszym mieście. W tej ostatniej sprawie minister nie złożył żadnych konkretnych deklaracji, acz obiecał swoje błogosławieństwo.

- Przyjadę nawet z kropidłem - żartował Waldemar Dąbrowski, który ma szczególny sentyment do tego gatunku sztuki, choćby przez to, iż zanim objął tekę ministra był dyrektorem naczelnym Teatru Wielkiego - Opery Narodowej. - Opera jest syntezą sztuk. Przy obfitości talentów artystycznych w Krakowie, brak opery rzutuje zasadniczo na sytuację ludzi sztuki. Opera na świecie przeżywa wielki renesans, między innymi za sprawą wejścia do niej reżyserów teatralnych i filmowych. Obserwowałem to będąc dyrektorem Teatru Wielkiego, który ma 2 tys. miejsc, z czego w skali rocznej 91 procent frekwencji. Co ciekawe, wśród publiczności jest mnóstwo młodych ludzi - dodał minister, który podjął już, nie związaną wprawdzie z operą, ale ważnną dla Krakowa decyzję, w sprawie uczynienia z działającego w Wilii Decjusza zespołu literackiego filii Instytutu Adama Mickiewicza.

Mikołaj Grabowski podczas spotkania zastanawiał się nad powszechną komercjalizacją kultury, co stało się problemem wraz z odzyskaniem wolności. Minister upatrywał przyczyny zepchnięcia kultury w regiony konsumpcyjne w naszej wciąż jeszcze niedojrzałej demokracji.

- Potrzeby kulturalne człowieka pojawiają się automatycznie, ale blokowane pozostają na bardzo niskim poziomie. Co czwarty 15-latek jest w zasadzie analfabetą. Dlatego też trzeba koniecznie przywrócić kulturze jej wysoką miarę - apelował Waldemar Dąbrowski.

Może w jakiejś części zmieni to decyzja ministra o przekazaniu każdemu nowonarodzonemu dziecku wyprawki literackiej, będącej zestawem lektur na pierwsze lata życia.

Jako dyrektor wakacyjnego Festiwalu Gwiazd w Międzyzdrojach, imprezy w całości przygotowywanej z pieniędzy pochodzących z sektora prywatnego, minister uczył Mikołaja Grabowskiego - zresztą na jego prośbę - jak ma rozmawiać ze sponsorami.

- Musisz prezesa banku czy dyrektora browaru potraktować jak równorzędnego partnera, przychodząc do niego z planem, który rozbudzi jego wyobraźnię. Jeśli zamierzasz mu powiedzieć, że nie masz pieniędzy na płace, to się nawet nie wysilaj, szkoda twojej energii. Musisz także być przygotowany na to, że oddasz mu w jakiś sposób, choćby dzięki udostępnieniu ,przestrzeni publicznej", pieniędze, które on wydał - tłumaczył minister, dodają, że rynek sponsoringu w naszym kraju szacuje się na 260 mln. zł, co stanowi 1/4 tego co inwestuje w kulturę państwo. - Relacje między kulturą a biznesem rozwijają się w dobrym kierunku. Omawiałem właśnie projekt stypendialny, który pozwoli utalentowanej młodzieży ze Wschodu przyjeżdżać do Polski. Sam pamiętam takie stypendia, dzięki którym przygotowaliśmy się duchowo i intelektualnie do życia w wolności. Traktuję to więc jako spłacanie długu. Grupa przedsiębiorców, której przedstawiłem projekt, od razu go zaakceptowała. To są ludzie, których interesuje już tylko to, czego nie można kupić za pieniądze.