Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy Kazimierza boją się o swoje bezpieczeństwo i chcą kamer

Redakcja
Mieszkańcy domagają się, by urzędnicy stworzyli na Kazimierzu system miejskiego monitoringu. Kamery mogłyby pomóc w szybszym wykrywaniu sprawców przestępstw, do których notorycznie dochodzi w tym rejonie Krakowa. Inwestycja niestety oddala się w czasie, ponieważ wybrana przez urzędników firma nie wybudowała odpowiedniej infrastruktury, dzięki której obraz z kamer byłby przesyłany do operatorów monitoringu.

Częste bójki, głośne awantury i urwane lusterka samochodów. To codzienność mieszkańców Kazimierza, szczególnie tych, którzy mają mieszkania w sąsiedztwie pełnego barów i restauracji placu Nowego. - Na chodnikach zalegają śmieci, a wśród wąskich uliczek hałas niesie się do wczesnych godzin porannych - relacjonuje Alicja Szczepańska, radna miejska z klubu „Kraków dla Mieszkańców”.

W imieniu krakowian z Kazimierza skierowała interpelację do prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego. Zwróciła w niej uwagę, że do poprawy bezpieczeństwa w tej części Starego Miasta mógłby się przyczynić miejski monitoring. Szczepańska zaznaczyła, że szczególnie na początku kamery działają jak „straszak” na przestępców, ale przede wszystkim pełnią też funkcję dowodową. A o tym, że na Kazimierzu faktycznie jest niebezpiecznie, świadczą policyjne dane za ubiegły rok: łącznie odnotowano tam 170 przestępstw, w tym ponad 30 narkotykowych. Ponadto policja dostała zgłoszenia m.in. o kilku bójkach i pobiciach, pięciu rozbojach i 15 uszkodzeniach pojazdów.

Mundurowi podkreślają, że w ubiegłym roku - w porównaniu do 2017 - przestępczość była na zbliżonym poziomie. Możliwe, że na Kazimierzu byłoby bezpieczniej, gdyby urzędnicy w końcu stworzyli tam system miejskiego monitoringu. Opinie na temat jego rozwoju i skuteczności są różne, ale służby zawsze podkreślają, że pełni on przede wszystkim rolę prewencyjną. Kamery odstraszają potencjalnych sprawców, podobnie jak większa liczba mundurowych na ulicach. Do dziś niestety na Kazimierzu miejski monitoring nie został zrealizowany, bo po drodze pojawiły się problemy.

Okazuje się, że Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu (obecnie Zarząd Dróg Miasta Krakowa) miał w ubiegłym roku ponad pół miliona złotych na budowę sieci światłowodowej na terenie Starego Miasta, również na Kazimierzu. To właśnie za pośrednictwem łączy światłowodowych możliwe byłoby przesyłanie obrazu z miejskich kamer do centrów jego oglądu, znajdujących się przy ulicach Na Załęczu i Cechowej. Ogląd obrazu jest tam prowadzony 24 godziny na dobę przez cały tydzień. Gdy jedna z 36 osób, pracujących w tych centrach, zauważy na monitorze, że doszło do przestępstwa, natychmiast powiadamia o tym np. policję.

Sieć światłowodowa nie została niestety wybudowana. ZIKiT wybrał firmę, która miała inwestycję zrealizować, ale ta nie sprostała zadaniu. „Zarząd odstąpił od umowy z wykonawcą w grudniu ubiegłego roku” - poinformowało nas biuro prasowe magistratu. Jaka była przyczyna? Firma, która miała wybudować światłowód, nie wykonała w wyznaczonym przez urzędników terminie dokumentacji projektowej. W biurze prasowym usłyszeliśmy, że wykonawca poniesie konsekwencje finansowe.

Urzędnicy przekonują, że nie rezygnują z budowy światłowodu na Kazimierzu, a inwestycja ma być realizowana jeszcze w tym roku. Ma się też pojawić ok. 8 bądź 10 kamer, ale nie wiadomo dokładnie, kiedy. Wiadomo natomiast, że urzędnicy planują je zainstalować m.in. na ulicach: Starowiślnej, Miodowej, Krakowskiej, Dajwór, Brzozowej, Estery, Warszauera, Meiselsa oraz na placu Wolnica i placu Nowym.

Tymczasem nie cichnie dyskusja wokół pomysłu radnego miejskiego Łukasza Wantucha z prezydenckiego klubu „Przyjazny Kraków”, który wprowadził do tegorocznego budżetu pilotażowy program monitoringu wizyjnego, warty 3 mln zł. Pomysł Wantucha jest taki, by za te pieniądze zamontować 3,5 tys. kamer na każdej latarni na terenie Prądnika Czerwonego. Radny chce, by docelowo monitoring objął całość przestrzeni publicznej, tak by nie było „białych plam”. Kamery miałyby rejestrować obraz, ale nikt na bieżąco by go nie oglądał, dzięki czemu ludzie - zdaniem Wantucha - nie czuliby się inwigilowani.

Pomysł skrytykowali m.in. eksperci z Akademii Monitoringu Wizyjnego (AMW). Zwrócili uwagę, że w koncepcji radnego nie wskazano m.in., jak będzie przesyłany obraz z kamer do centrum monitoringu.

Kontrowersyjny pomysł nie spotkał się też z uznaniem większości radnych miejskich z Komisji Praworządności Rady Miasta Krakowa. Podczas wczorajszego posiedzenia zawnioskowali do prezydenta, by dokonał przesunięcia w budżecie i wspomniane 3 mln zł przeznaczył na dalszy rozwój miejskiego monitoringu (liczy 193 kamery).

Do tej pory na rozwój miejskiego monitoringu magistrat wydał przeszło 7 mln zł. W tym roku urzędnicy sprawdzają, jakie są efekty inwestycji. Później podejmą decyzję co do dalszej rozbudowy monitoringu.

POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ:

FLESZ: Bezpieczne dziecko. To musisz wiedzieć

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Mieszkańcy Kazimierza boją się o swoje bezpieczeństwo i chcą kamer - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto