MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Michal Siplak, słowacki obrońca: Oddałem serce Cracovii

Jacek Żukowski
Jacek Żukowski
08.07.2022 krakow
mecz cracovia krakow - hapoel beer szewa, 
nz michal siplak,

fot. andrzej banas / polska press
08.07.2022 krakow mecz cracovia krakow - hapoel beer szewa, nz michal siplak, fot. andrzej banas / polska press Andrzej Banas
Po sześciu sezonach w ekstraklasie w barwach Cracovii, 126 meczach i strzelonych 5 bramkach, zdobyciu krajowego pucharu Michal Siplak odszedł z „Pasów”.

Jakie wspomnienia przychodzą panu na myśl w związku z opuszczeniem Cracovii po sześciu sezonach?

Chyba jest to Puchar Polski, to narzuca się od razu, ale w sumie jest bardzo wiele pozytywnych wspomnień. Były też negatywne, ale więcej było tych dobrych chwil i z tego powodu jestem bardzo szczęśliwy. Dziękuję za te lata, za zaufanie od zarządu, za fantastycznych ludzi, z którymi spędziłem sześć lat. Przez ten czas przez szatnię przeszła masa zawodników, poznałem wielu fantastycznych ludzi, którzy mi pomagali. Tego mi będzie najbardziej brakować.

Ma pan pomysł na to, jak będzie przebiegać dalej pańska kariera?

Nie kończę z grą w piłkę, czekam na to co będzie. Muszę porozmawiać z moim agentem i zobaczymy.

Możemy jeszcze pana zobaczyć na polskich boiskach, czy będzie to zagraniczny klub?

Są różne opcje – zagraniczna, ale tez kluby z Polski. Musimy spokojnie usiąść z moim menedżerem i porozmawiać o przyszłości.

Sytuacja o nie przedłużeniu kontraktu chyba pana nie zaskoczyła. To nie jest sprawa świeża, musiał się pan na to nastawiać, że jednak będzie pan musiał odejść po sezonie.

Nie ukrywam, że pierwsze dwa tygodnie po decyzji były dla mnie bardzo ciężkie. Nic nie wskazywało na to, że skończę tutaj grę. Kiedy decyzja zapadła? Gdy prezes profesor Filipiak powiedział, że skoro nie zagrałem w rezerwach to odejdę. Zostałem przesunięty do rezerw. Jak patrzę z dystansu na to, to uważam, że to normalna rzecz. Na nikogo nie jestem obrażony. Z każdym pożegnałem się z pozytywnym nastawieniem. Cóż, to życie, piłka nożna.

W połowie roku pańska sytuacja wyglądała trochę inaczej. Można było mieć nadzieję, że jednak pan zostanie w Cracovii. Były pozytywne sygnały, że klub z panem rozmawia.

Były rozmowy o kontrakcie, był on przygotowany do podpisu. W jednym momencie jednak to wszystko stanęło. To już przeszłość, nie ma sensu o tym mówić, życie toczy się dalej. Odchodzę, jest mi przykro, ale nic nie zrobię.

Mówi pan, że będzie pamiętał o pozytywnych rzeczach, ale mówił pan też o negatywnych. Co pan ma na myśli?

Chodziło mi o kontuzje, do nikogo nie mam pretensji, żeby była sprawa jasna. Chodziło o moje zdrowie, bo gdybym nie miał tych kontuzji, to mógłbym być na wyższym poziomie piłkarskim. Mogę powiedzieć, że oddałem serce dla Cracovii, nie żałuję niczego.

Sześć sezonów to kawał czasu, rzadko komu udało się być tak długo w klubie. Ma pan z pewnością satysfakcję z tego powodu. Zmieniali się trenerzy, zmieniały się uwarunkowania, a pan był w drużynie.

Byłem, bo uważam, że jestem zawodnikiem, który pracował, oddawał drużynie serce. Przecież wszyscy dobrze wiedzą, że czasami były mecze w których nie grałem dobrze, ale zawsze się starałem biegać, walczyć na boisku. Taki mam charakter, to jest moja cecha. Myślę, że docenili to kibice.

Puchar Polski wysuwa się na pierwszy plan jeśli chodzi o osiągnięcia w Cracovii. Było też czwarte miejsce, i to dwukrotnie. Nie ma pan trochę niedosytu, że nie było tego ligowego podium? Cracovia przez ten czas tylko właściwie raz włączyła się do walki o mistrzostwo, zresztą szybko straciła szansę.

Na pewno zawsze chodzi o to, by być na podium. Zdobyliśmy Puchar Polski, Superpuchar, gdybyśmy jeszcze byli na podium to odchodziłbym stąd bardziej zadowolony. Gdybyśmy powalczyli o mistrzostwo, czy o drugie bądź trzecie miejsce to byłoby super. Niestety nam się nie udało. Najwyżej skończyliśmy na czwartym.

Zmieniali się trenerzy, zmieniali się piłkarze, a nie udało się osiągnąć sukcesów. Z czego to wynika, za duża była rotacja?

Nie, każdy, kto tu pracował, trenerzy, asystenci – każdy coś dał drużynie. Niestety, nie wpłynęło to na wyniki. W każdym sezonie była taka sytuacja, że przegrywaliśmy z teoretycznie słabszymi drużynami. Nad tym najwięcej trzeba popracować. W każdym sezonie w ten sposób głupio traciliśmy punkty, z zespołami które były za nami w tabeli. Takie mecze trzeba wygrywać, gdy chce się walczyć o podium.

Przychodził pan do Cracovii latem 2017 r. To był również początek pracy trenera Michała Probierza w Cracovii. To on pana przekonywał, by przyszedł pan do „Pasów”. Czy miał pan wtedy inne opcje?

Z tego co pamiętam, to była oferta i nie zastanawiałem się. Wiedziałem, że Cracovia to jest marka, klub z tradycjami, najstarszy w Polsce. Od razu chciałem tu podpisać kontrakt. Debiutowałem w meczu z Lechią Gdańsk, który wygraliśmy 1:0. W kolejnym meczu, z Koroną Kielce, strzeliłem bramkę, ale miałem udział przy straconych dwóch bramkach... Generalnie jednak początki były dobre.

Przychodził pan do Cracovii jako środkowy obrońca, a potem był pan lewym defensorem, a nawet lewoskrzydłowym. Zaskoczyło pana to, że trener tak pana przekwalifikował?

Pamiętam, że były o mnie takie opinie, że jestem niskim stoperem, że nie dam sobie rady. A uważam, że dałem radę i każdemu pokazałem, że stać mnie na granie tutaj. A potem zostałem przekwalifikowany na lewego obrońcę i ta pozycja jeszcze bardziej mi spasowała. To były czasy, gdy graliśmy na jednej stronie z Mateuszem Wdowiakiem. To był najlepszy czas dla mnie. Nasza współpraca była świetna.

Czy znalazł pan dla siebie właściwe miejsce na boisku, czy gdyby teraz była oferta dla środkowego obrońcy, to pan by na nią przystał?

Oczywiście, nie mam z tym problemu. Dla mnie jest lepiej, kiedy trener ma więcej opcji – mogę zagrać na stoperze, na środku obrony w trójce zawodników, czy na lewym wahadle bądź jako klasyczny lewy obrońca. Dla mnie to tylko plus. Najlepiej czuję się na wahadle i na lewej obronie, ale lubię też grać w trójce lub dwójce stoperów.

A co pan czuł podczas ostatniego meczu sezonu, gdy stał pan na środku boiska i był żegnany przez kibiców. Łza się w oku zakręciła?

Było to bardzo miłe, ale nie ukrywam, że miałem stres, bo mówić przed taka publicznością po polsku, choć uważam, że umiem sobie porozmawiać, to jednak było mi troszkę ciężko. Było wzruszenie po tylu latach, zwłaszcza, że wszyscy skandowali moje imię.

Nie ma się pan co wstydzić mówienia w języku polskim bo pan bardzo dobrze mówi w naszym języku jak również pisze.

Klawiatura mi trochę podpowiada (śmiech).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Papszun ponownie trenerem Rakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Michal Siplak, słowacki obrońca: Oddałem serce Cracovii - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto