Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Marzą o domu

Joanna KARDASZ
Nie zawsze wszystko układa się tak jak powinno. Nie wszyscy spędzają Boże Narodzenie w rodzinnym domu. Jednak wszyscy w ty ch dniach potrzebują o wiele więcej miłości.

Nie zawsze wszystko układa się tak jak powinno. Nie wszyscy spędzają Boże Narodzenie w rodzinnym domu.
Jednak wszyscy w ty ch dniach potrzebują o wiele więcej miłości.

Krystyna Nowak w domu pomocy społecznej spędzi już trzecią Wigilię. Pierwsza była najtrudniejsza. Teraz wie jak pomagać tym, którzy święta Bożego Narodzenia spędzają poza domem rodzinnym.

Agnieszka i Kazimierz Piotrowcy z czwórką dzieci od ośmiu lat tułają się po przytułkach, domach pomocy, noclegowniach. To ich kolejne święta poza domem. Kiedyś próbowali wynajmować mie- szkanie – ale po wynajętym pokoju biegały szczury, a dach w każdej chwili mógł spaść domownikom na głowę. Teraz czekają na mieszkanie komunalne. Mają nadzieję, że następne święta spędzą już we własnych czterech kątach.

- To jest nasze największe marzenie, jedyny prezent, który chcielibyśmy dostać. Nasze dzieci też w listach do św. Mikołaja narysowały domki. Takie małe, kolorowe, a przy nich całą naszą rodzinę – mówi wzruszona A. Piotrowska. – Wiem, co czują osoby, które z różnych względów nie mogą spędzić świąt we własnym domu. Mimo że wszystkie ośrodki starają się zapewnić swoim podopiecznym wszystko – to nie jest to samo. Niestety.

Pierwszy raz w restauracji

W Domu Pomocy Społecznej w Chybach i Hostelu Interwencji Kryzysowej przebywa obecnie ok. 40 osób. Przygotowania do świąt trwają tam już od kilku dni. Podobnie jak w innych domach będzie dzielenie się opłatkiem, wspólne śpiewanie kolęd, dwanaście wspaniałych potraw na stole. Na zorganizowanie wieczerzy wigilijnej dla wszystkich osób przebywających w Chybach wpadli Marcin Mokrzycki i Adam Hok, którzy od kilku miesięcy prowadzą restaurację „Adwokacka” w Poznaniu. Na wigilię zaproszono również dzieci z Zespołu Szkół Muzycznych nr 2, które pięknie przygrywały kolędy.

- Chcieliśmy przed świętami zrobić coś dobrego, z czego cieszyłyby się dzieci i ich rodzice – mówi M. Mokrzycki. – Zaprosiliśmy więc na wieczerzę wigilijną mieszkańców domu w Chybach. Nasze zaproszenie przyjęli wszyscy.
Dla większości podopiecznych wizyta w restauracji była pierwszą od wielu lat lub w ogóle pierwszą w życiu. Świąteczna atmosfera sprzyjała wspomnieniom. Na wielu policzkach spływały łzy. Tylko dzieci wyraźnie zadowolone beztrosko biegały po lokalu w poszukiwaniu św. Mikołaja. Przy wspólnym stole zasiadły osoby samotne, matki z dziećmi wyrzucone z domu przez własnych mężów, całe rodziny.

By godnie spędzić święta

On jest w średnim wieku, ona ma przynajmniej kilka lat mniej. Mieli własną działalność gospodarczą, ale zbankrutowali. Musieli opuścić wynajmowane mieszkanie. Trzy dni przed narodzinami ich dziecka trafili do Hostelu Interwencji Kryzysowej. Do hostelu skierowano też pięcioosobową rodzinę, która w domu bez prądu i ogrzewania nie przetrwałaby zimy. Matka z trójką dzieci straciła dom, kiedy ojciec, u którego przebywała został eksmitowany. Inna zmuszona przez chorobę razem z dziećmi spędza święta poza domem od kilku lat.

- Staramy się zapewnić swoim podopiecznym godne święta, na takie jakie zasłużyli i takie jakie powinien mieć każdy człowiek - mówi Hanna Alankiewicz. kierownik Hostelu. - Nie zawsze nam to wychodzi, bo przecież każda z tych osób chciałaby spędzić święta we własnym domu, przy własnym stole, dzieląc się własnym opłatkiem.
Hostel działa dopiero od kilkunastu tygodni. Wszystkie osoby, które znajdują tu schronienie, kierowane są przez Punkt Interwencji Kryzysowej. W hostelu można przebywać do 6 miesięcy i już w momencie przyjęcia uzgadniany jest czas pobytu. Sytuacja kryzysowa dopada ludzi zazwyczaj niespodziewanie.

Marzenia pod choinkę

- W zwykłe dni, większość osób nawet nie ma czasu zastanawiać się głębiej nad swoim życiem – mówi H. Alankiewicz. – Podobnie jak w normalnym domu tutaj też jest wiele pracy: sprzątanie, gotowanie, opieka nad dziećmi. Przed świętami przychodzi taki okres, kiedy ludzie znajdują jednak czas na refleksje. Nawet dzieci, które zazwyczaj rozbrykane biegają po całym ośrodku, w Wigilię zazwyczaj robią się bardziej ciche i spokojne.

Na pytanie o czym dzieci marzą pod choinkę te odpowiadają: - Ja bym chciał rower... i mieszkanie dla mamusi - mówi kilkuletni Adam.

- A ja chciałbym aby mama była uśmiechnięta i abyśmy mieli swój dom - podkreśla Dominika.
Wigilia w restauracji dobiega końca. Dzieci otrzymały od organizatorów wieczerzy drobne upominki. Życzeniom i podziękowaniom nie było końca. Na pożegnanie maluchy podbiegły jeszcze do obydwu panów i... ucałowały ich serdecznie.

- Wesołych Świąt wujku! – krzyczały donośnie. – I niech Gwiazdor przyniesie ci dużo prezentów! I nam też!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto