Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mariusz Wach przed walką z Dilianem Whyte'em w Arabii Saudyjskiej: Nie stoję na straconej pozycji [ROZMOWA]

Jerzy Filipiuk
Jerzy Filipiuk
16.09.2011, Kraków - podczas treningu
16.09.2011, Kraków - podczas treningu Jan Hubrich
- Nie boję się takich wyzwań – mówi pochodzący z krakowskiej Wolicy Mariusz Wach (35-5, 19 KO), który w sobotę 7 grudnia wystąpi na bokserskiej gali w Ad-Dirijji (Arabia Saudyjska), gdzie jego rywalem będzie Brytyjczyk Dilian Whyte (26-1, 18 KO). W walce wieczoru Anthony Joshua (22-1, 21 KO) powalczy z broniącym pasy WBA, WBO, IBF i IBO Andy Ruizem Jr II (33-1, 22 KO).

Oficjalna informacja o Pana walce pojawiła się dopiero 27 listopada. Bardzo późno...

Telefon w tej sprawie otrzymał mój menedżer. Musiałem o tym porozmawiać z trenerem i moim otoczeniem. Oczywiście nie spodziewałem się takiej propozycji. Wiedziałem, że Arabii Saudyjskiej będzie gala, ale nie sądziłem, że zaproszą tam moją skromną osobę.

Pewnie miał Pan już jakieś plany na najbliższe tygodnie, które musiał zmienić.

Myślałem, że w tym roku już nie będę boksował. Chciałem zaplanować sobie pobyt na obozie w Zakopanem, aby przygotować się do następnego sezonu. W dniu, kiedy padła propozycja walki miałem załatwiać sprawy z nim związane.

14 grudnia skończy Pan 40 lat. Z pięciu ostatnich walk trzy Pan przegrał, w tym dwie przed czasem, a dwie wygrał z „kelnerami” z Gruzji. Ostatnią stoczył Pan na… sali gimnastycznej w Zespole Szkół w Pieszycach na Dolnym Śląsku. I nagle dostaje zaproszenie na galę z udziałem gigantów wagi ciężkiej…

W sporcie, jak w życiu, trzeba mieć czasem dużo szczęścia, by coś osiągnąć. Inna sprawa, że w Polsce kibice rzadko mnie widzą mnie i oceniają tylko za występy w walkach. Lepiej lub gorzej. Za granicą nawet gdy tylko sparuję z czołowymi zawodnikami na świecie, oglądają mnie promotorzy, menedżerowie, znawcy boksu. Wiedzą, co sobą reprezentuję, jestem tam bardzo rozpoznawalny.

Od listopada 2017 do kwietnia 2019 przegrał Pan z Jarrellem Millerem, Arturem Szpilką i Martinem Bakole Ilungą. We wrześniu znokautował Pan po 4 minutach Gogitę Gorgiladze, a październiku po 85 sekundach Giorgiego Tamazaszwiliego. To dobre przetarcie na odzyskanie wiary we własne siły?

Te dwa zwycięstwa były mi potrzebne. Cały czas trenowałem, starałem się utrzymywać formę. Wiadomo, że nie przygotowywałem się pod Whyte’a. Czuję się dobrze, nie mam żadnych mikrourazów. W sobotę byłem w Zakopanem na gali Nosalowy Dwór Knockout Boxing Night 9, podczas której kibicowałem Janowi Bednarkowi. Pojechałem tam, bo mu obiecałem to wcześniej.

Na przygotowania do walki ma Pan bardzo mało czasu. Takiej sytuacji zapewne nie miał Pan w swojej karierze?

To na pewno jest problem. Gdybym miał dwa-trzy miesiące na przygotowania, byłoby zupełnie inaczej. Byłaby praca nad siłą, wytrzymałością, sparingi... A tak muszę to wszystko wykonać błyskawicznie.

31-letni Whyte docenia Pana doświadczenie i twardą postawę na ringu, ale nie ukrywa, że myśli już o walce z mistrzem świata WBC Deontayem Wilderem. Ma status oficjalnego pretendenta do tytułu, a po wygranej z niepokonanym wcześniej Oscarem Rivasem posiada także tymczasowy pas tej federacji. I to on jest zdecydowanym faworytem pojedynku.

Nie czytam jego wypowiedzi i innych komentarzy. Staram się od tego izolować. Nie boję się jednak takich wyzwań. Czuję się mocny. Często jeździłem na gale nie będąc faworytem. Czuję się na siłach, by powalczyć z Whyte’em. Gdyby było inaczej, nie skorzystałbym z tej oferty. Polecę do Arabii Saudyjskiej – we wtorek – aby wygrać. Wyjdę na ring ze spokojną głową. Nie stoję na straconej pozycji w tej walce.

Trudno znaleźć jakieś słabe punkty u Whyte’a. Łatwiej mówić o jego atutach. Na co szczególnie musi Pan zwrócić uwagę w starciu z nim?

Ma bardzo silny, destrukcyjny prawy sierpowy. Lubi wymianę ciosów w półdystansie. Tak jak w walce przed rokiem w Londynie z Dereckiem Chisorą, wygraną przez nokaut. Będę musiał dążyć do tego, by nie mógł się do mnie zbliżać. Gdy dostałem propozycję walki z nim, od razu zaczęliśmy się zastanawiać nad jej taktyką.

W tamtym rejonie świata będzie Pan po raz pierwszy. To jest jakiś problem?

Problemem będzie aklimatyzacja. Chodzi o dużą różnicę temperatury, jaka panuje u nas i jaką zastanę w Arabii Saudyjskiej. Mam jednak nadzieję, że sobie z tym poradzę.

Kto wygra walkę wieczoru?

Sercem jestem za Joshuą, gdyż lepiej go znam, a ponadto myślę, że posiada ma umiejętności od Ruiza Juniora II.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Mariusz Wach przed walką z Dilianem Whyte'em w Arabii Saudyjskiej: Nie stoję na straconej pozycji [ROZMOWA] - Dziennik Polski

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto