Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Marek Niedźwiecki: "Lista przebojów to moje drugie imię"

Anna Piątkowska
Anna Piątkowska
To właśnie w małym Szadku Niedźwiecki wymyślił sobie, że będzie radiowcem i to nie jakimkolwiek, a radiowcem z Trójki.
To właśnie w małym Szadku Niedźwiecki wymyślił sobie, że będzie radiowcem i to nie jakimkolwiek, a radiowcem z Trójki. Fot. Tomasz Ho£Od / Polskapresse
Od 35 lat prezentował zestawienia najpopularniejszych piosenek w radiowej Trójce. Pod koniec maja miał świętować dwutysięczne wydania „Listy Przebojów Trójki”, jednak 17 maja Marek Niedźwiecki, jeden z najpopularniejszych dziennikarzy radiowych, pożegnał się z Trójką.

FLESZ - Mieszkanie w wynajętym lokum, w obliczu utraty pracy lub przychodów, jest sporym problemem

od 16 lat

Notowania muzycznej listy przebojów robił jeszcze w szkole, zapisywał w zeszycie kolorowymi flamastrami, czerwonym i fioletowym zespoły, które mu się podobały i zwykłym długopisem te, za którymi nie przepadał. W jednym z wywiadów przyznał nawet, że uciekł z pogrzebu dziadka, bo w radiu akurat zaczynała się „Lista Przebojów Studia Rytm”. Trójkową Listę miał prowadzić, jak sam mówił, dopóki jego głos będzie dobrze brzmiał. W tym roku Lista miała mieć swoje 2-tysięczne notowanie.

17 maja Marek Niedźwiecki odszedł z radiowej Trójki. W krótkim oświadczeniu dziennikarz poinformował: „W związku z sytuacją, która zaistniała wokół piątkowego notowania LP3 oraz posądzeniem mnie o nieuczciwość w przygotowywaniu audycji, którą prowadzę od ponad 35 lat, kończę współpracę z Programem III Polskiego Radia".

Przypomnijmy, w miniony piątek na prowadzonej przez Niedźwieckiego Liście Przebojów Trójki zwyciężyła piosenka Kazika Staszewskiego „Twój ból jest lepszy niż mój”. Piosenka, w której artysta skrytykował wizytę Jarosława Kaczyńskiego na Powązkach 10 kwietnia, w czasie, gdy cmentarze pozostawały zamknięte w ramach obostrzeń związanych z pandemią. Zapowiadając piosenkę Kazika Niedźwiecki zwrócił uwagę, że to jeden niewielu utworów, które jako nowość zajęły pierwszą lokatę Listy.

Dziennikarz został posądzony o to, że złamał regulamin, wprowadził do głosowania piosenkę spoza listy, a przy liczeniu głosów dokonano manipulacji, co zafałszowało końcowy wynik.

W akcie solidarności z Programu Trzeciego Polskiego Radia odeszli wczoraj Marcin Kydryński, Hirek Wrona i Wojciech Mazolewski.

Skazany na radio

Marek Wojciech Niedźwiecki długo pozostawał tajemniczą postacią radiową, choć dziś rozpoznawalny jest nie tylko jego głos, wciąż niechętnie udziela wywiadów i niewiele mówi o sobie.

Urodził się 24 marca 1954 roku w Sieradzu, a wychowywał się w pobliskim Szadku razem ze starszą siostrą i młodszymi bliźniakami.

-Mama była młodsza od taty o 14 lat, była jego drugą żoną. Pierwsza żona taty zmarła na raka, nie mieli dzieci. Więc tata musiał się uwinąć, był straszy - rodziliśmy się co dwa lata, a było nas w sumie czworo – wspominał w wywiadzie dla „Polska the Times”. - Nie wiem, jak ona sobie dawała z nami radę: jedno miało 4 lata, drugie 2 lata i bliźniaki, które się urodziły, a mieszkaliśmy w dwóch pokojach z kuchnią. Ale było fajnie, duża rodzina, to więcej zawracania głowy, ale i więcej radości.

Matka dziennikarza byłą nauczycielką, ojciec kierownikiem masarni, dzięki czemu w czasach problemów ze zdobyciem żywności, w ich domu nigdy jej nie brakowało.

Już wówczas rytm dnia Marka Niedźwieckiego wyznaczało radio:

- Rano nie słuchało się radia, nie było na to czasu. Mama podawała nam na śniadanie mleko z jakąś słodką bułką i biegło się do szkoły na godz. 8.00. Dopiero po szkole było trochę czasu dla siebie – wspomina w rozmowie w „Polska the Times” - Wtedy w Jedynce, bo Trójka jeszcze nie docierała do małych miasteczek, leciało „Popołudnie z młodością”, w ramach którego puszczano Młodzieżowe Studio „Rytm”, a w nim „Radiokurier” o godz. 17.00, jak dzisiaj Teleexpress, to Andrzej Turski zresztą wymyślił „Radiokurier” i potem Teleexpress. Tak, radio wyznaczało mi rytm dnia.

Z nauką nie miał problemów, był prymusem. Po podstawówce rozpoczął naukę w II Liceum Ogólnokształcącym w Zduńskiej Woli. Po maturze w 1973 roku poszedł na studia na Wydziale Budownictwa Politechniki Łódzkiej, ze specjalnością w zakresie technologii i organizacji budownictwa. Kierunek wybrał, by ojciec był spokojny, że syn ma dobry zawód, sam od dawna już w tajemnicy był bez pamięci zakochany w radiu.

To właśnie w małym Szadku Niedźwiecki wymyślił sobie, że będzie radiowcem i to nie jakimkolwiek, a radiowcem z Trójki.

Z Szadka do radia

Starsza siostra Niedźwieckiego studiowała już w Łodzi.

- Ja jeżdżąc do niej ze słoikami, kiedyś to się nazywało z wałówką, zobaczyłem, że jest tam jakieś urządzenie stojące w kącie. I ona na to: „To jest nasze studenckie Radio Żak, takie wewnętrzne.” I jak ten pomysłowy Dobromir, wymyśliłem sobie, że to jest szansa na moje pierwsze radio. Chociaż przecież w akademikach w całej Polsce były wtedy studenckie radia – wspomina dziennikarz.

W tym czasie Marek Niedźwiecki rozpoczął współpracę z radiem Łódź, a potem z Radiową Jedynką i Trójką. W tej ostatniej pojawił się 5 kwietnia 1982 roku. Dwa tygodnie później poprowadził pierwsze notowanie „Listy Przebojów Programu Trójki”.

W latach 80., podczas pracy w łódzkim radiu, w wyniku przesłuchania przez SB, Niedźwiecki został odnotowany jako kontakt operacyjny wywiadu PRL o kryptonimie "Bera".

- To jednodniowe przesłuchanie ciągnie się za mną do dzisiaj – mówił w rozmowie z "Wprost".

To jest Marek Niedźwiecki?

W 1985 roku Niedźwiecki został zaproszony przez Krzysztofa Maternę na Festiwal w Sopocie. Materna wraz z Bogumiłą Wander mieli zapowiadać artystów z estrady, a Niedźwiecki siedząc z boku przedstawiać ich sylwetki. Reżyser festiwalu zaplanował jednak, ze dziennikarz zanim usiądzie w swoim radiowym kąciku przywita się z gośćmi Opery Leśnej i telewidzami. Tak Niedźwiecki przestał być „radiowym głosem”. Sam wspominając ten moment mówi: „wtedy cała Polska przed telewizorami:’Jak to, to jest Marek Niedźwiecki?’”

Wielka miłość pana Marka

Największą miłością Marka Niedźwieckiego jest muzyka. W życiu prywatnym, choć cieszy się gronem przyjaciół i znajomych, pozostaje samotny i, jak przyznaje jest to stan, który polubił.

- Nigdy nie chciałem się wiązać, mieć bagażu w postaci żony, dziecka. Wiedziałem, że nie podołam - mówił kilka lat temu w wywiadzie dla "Wprost". - Samotność mnie dopadła, więc ją oswoiłem i polubiłem i jest mi z nią bardzo dobrze.

Jak sam przyznaje, gdy był już „panem Markiem z radia” przestał szukać drugiej połówki uznając, że czas takich poszukiwań już za nim. Czas wypełniało mu radio, muzyka i podróże, w których Niedźwiecki zakochał się jeszcze na studiach, szczególną sympatią darząc Australię. Jednak, jak sam przyznaje nie chciałby tam zamieszkać na stałe, na emeryturze mógłby spędzać na Antypodach zimę, której nie lubi.

Z Chicago Niedźwiecki przywozi płyty. Wiele tytułów kupuje wiele razy, a kiedy w domu okazuje się, że ma już płytę, staje się ona prezentem dla słuchaczy. Jego kolekcja liczy 15 tys. płyt kompaktowych, winyli się pozbył, bo nie miał ich gdzie trzymać. Sam o sobie mówi, że jeśli chodzi o płyty jest anonimowym zakupoholikiem.

„Nie wierzę w życie pozaradiowe”

Marek Niedźwiecki to jeden z najpopularniejszych, najbardziej lubianych i rozpoznawalnych dziennikarzy w Polsce, bo mimo wielkiej miłości do radia swoja muzyczną pasję realizował także poza nim. W telewizji po raz pierwszy pojawił się w latach 80. z programem „Magazyn 102”, na przełomie lat 80. i 90. Niedźwiecki prowadził w TVP 2 "Wzrockową Listę Przebojów Marka Niedźwieckiego", a pod koniec lat 90. w RTL7 „Ulubione kawałki” prezentując w czasach przed YouTube teledyski.

W telewizyjnej karierze Niedźwieckiego były też „Lista Wszech Czasów” w MTV i „W tonacji Premium”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Marek Niedźwiecki: "Lista przebojów to moje drugie imię" - Dziennik Polski

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto