Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Marek Kamiński w klubie Śródziemie

Redakcja
Podróżnik odwiedził Kraków, by opowiedzieć o swojej nowej książce "Dotykanie świata Marka Kamińskiego".

Książka to wywiad – rzeka spisany przez Marka Szymańskiego. Podróżnik opowiadając w niej o swoim życiu, pokazuje, że warto marzyć, warto odważnie kroczyć ku granicom, tym realnym i tym, które tylko podsuwa nam wyobraźnia. Jak sam mówi, granice są po to, by je przekraczać. W książce opisane są trudne momenty wypraw, chwile zwątpienia w trakcie podróży na bieguny z Jaśkiem Melą, ból i osłabienie fizyczne, jakie towarzyszyły, ale też chwile wielkiej radości i triumfu.

O tym wszystkim obaj - Marek Kamiński i Jasiek Mela - opowiedzieli w klubie Śródziemie. Prawdę mówiąc, więcej do powiedzenia miał Mela, pytany nieustannie przez prowadzącą spotkanie Katarzynę Kubisiowską o wrażenia, pierwsze spotkanie z Markiem, powody decyzji na tak trudną wyprawę. Marek Kamiński od czasu do czasu cos dorzucił, a szkoda, bo spotkanie powinno być w dużej mierze poświęcone właśnie jemu i jego książce.

Jaś Mela był tuż po wypadku, w ktorym stracił rękę i nogę. Podróż z Markiem Kamińskim była więc tym bardziej trudnym wyzwaniem. Chłopak miał wówczas zaledwie 13 lat, ale mając ogromna siłę i pozytywne nastawienie do życia, osiągnął, to, o czym inni moga tylko pomarzyć - zdobył dwa bieguny.

- To mi się nie mieściło w głowie! Dla mnie, nastolatka to była niesamowita przygoda, nie martwiłem się o to, co złego może mnie spotkać. Te zmartwienia ogarnęły jednak Marka, który biorąc mnie ze sobą, stał się jednocześnie odpowiedzialny nie tylko za swoje życie, ale także za moje. - wpomina Mela i dodaje - Nie myślałem i do dziś nie myślę, żeby niepełnosprawność była jakąś przeszkodą. To tylko słowo, punkt widzenia.

Marek Kamiński, z natury i wykształcenia filozof, dzielił się radami na temat trudnych podróży, wspomnieniami z nich - Trzeba mieć szacunek do natury, pokorę, bo to nie my zdobywamy, to natura pozwala nam dosięgnąć jakichś jej obszarów. Zawsze trzeba być przygotowanym na wszystkie nieszczęścia, nie liczyć na fatra. Choć rzeczywiście, czasami zdarzają się sytuacje, z których wyjście całym i zdorwym jest cudem.

Pozdróżnik zapowiedział, że kończy na jakiś czas karierę. W marcu planuje przepłynąć kajakiem Wisłę, od źródła do ujścia, a potem poświęci się rodzinie, która zaczyna powoli upominac się o swoje.

- Przychodzi taki czas, że trzeba z czegoś zrezygnować. Ja mam dwoje dzieci i nie chcę, by wychowywały się bez ojca, chcę teraz im się poświęcić. Na taką decyzję wpłynęła rozmowa mojej 5.letniej córki z żoną. Pola powiedziała kiedyś do mamy "Szkoda, że tata jest podróżnikiem, lepiej by było, gdyby był nikim". To zdanie wyryło mi się głęboko w pamięci i sercu i stwierdziłem, że jestem kimś dla świata, a nikim dla rodziny, więc czas najwyższy, żeby stać się kimś dla rodziny, a nikim dla świata.

„(..)Człowieka czasami zabijają jego własne myśli. Bo jeżeli teraz jest ciężko i pomnożymy nasz wysiłek przez kolejnych sześćdziesiąt dni marszu, to możemy sobie łatwo wyobrazić, że nie damy rady. Psychika i wyobraźnia niweczą najlepsze plany, także w codziennym życiu. Bieguny nauczyły mnie, że trzeba cieszyć się sukcesami każdego dnia i myśleć o codzienności. Dopóki się idzie, dopóki człowiek ma całe nogi i ręce, to trzeba po prostu iść, a nie myśleć o tym, co się zdarzy i że „ja tego nie wytrzymam”(..)” - fragment książki.

 


W tym tygodniu: Kino | Koncerty | Teatr | Sport | Wystawy  | Imprezy | Kabaret | Festiwale
od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto