18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Małopolskie urzędy: kryzysowa przechowalnia dla młodych

Piotr Odorczuk
Dominik Zubiel  sześć razy próbował dostać pracę w urzędzie
Dominik Zubiel sześć razy próbował dostać pracę w urzędzie Wojciech Matusik
Kryzys trwa w najlepsze i najbardziej widać go na rynku pracy, który znacznie się zmienił od ubiegłego roku. Młodzi Małopolanie, absolwenci wyższych uczelni, nie marzą już o wielkiej karierze, ale o etacie w urzędzie z półrocznym okresem próbnym i miesięczną pensją 1,8 tys. brutto.

W ub.r. trudno było w ogóle znaleźć kandydata na urzędnicze stanowisko, w tym chętnych jest zatrzęsienie. - Od początku roku obserwujemy coraz większe zainteresowanie naborem na stanowiska w urzędzie - potwierdza Halina Adamska, kierownik zespołu ds. personalnych w Urzędzie Marszałkowskim.

W krakowskim magistracie w tym roku przeprowadzono nabór na 48 stanowisk. Zainteresowanych pracą w urzędzie było 1878 osób, czyli 39 osób na każdą posadę. Na stanowisko w biurze postępowań meldunkowych chętnych było aż 169 osób, w referacie mecenatu kultury 130 osób.

W Urzędzie Wojewódzkim rekord to 140 chętnych na stanowisko starszego referenta. Najbardziej oblegane są też nabory do sekretariatu, na posady asystenckie i pomocnicze. Jest tak dlatego, że tego typu stanowiska mają bardzo ogólne wymagania. Wykształcenie wyższe to w zasadzie jedyny warunek. O bezpiecznej pracy w urzędzie marzą głównie ludzie w przedziale wiekowym 25 - 35 lat, takich kandydatów jest najwięcej.

31-letni Dominik Zubiel po roku pracy zarobkowej w Szwecji wrócił do Krakowa i szuka pracy w zawodzie. Skończył studia z administracji, typowo urzędnicze. Od kwietnia brał udział już w sześciu konkursach, bez powodzenia. - Startuję, bo naprawdę chcę pracować w urzędzie - mówi. - Zdecydowałem, że taka właśnie będzie moja ścieżka kariery - wyjaśnia Zubiel.

Duża liczba kandydatów do pracy w urzędach powoduje, że ciężko jest o taką posadę. Bywa, że zdobywają ją ci, którzy na bezpiecznej posadzie w urzędzie chcą jedynie przeczekać trudniejszy okres. Np. w naborze na stanowisko dużo poniżej swoich kwalifikacji wystartował doktor nauk ekonomicznych, który w oczekiwaniu na zwolnienie się miejsca pracownika naukowego na swojej uczelni chce pracować w urzędzie.

- Pracuje się krótko, do godz. 16.00, a po pracy zostaje jeszcze czas na inne zajęcia - mówi, zastrzegając anonimowość. Jednak praca od godz. 8.00 do 16.00 w urzędzie jest mitem. - Często musimy pracować dłużej, nawet do godz. 19.00, a nawet zabierać pracę do domu - wyjaśnia Halina Adamska z Urzędu Marszałkowskiego. Jako przyczyny rosnącego naporu kandydatów na stanowiska w urzędach wymienić można: trudności w zdobyciu innej pracy, chęć nabycia doświadczenia zawodowego, stabilność i gwarancja zatrudnienia. Takie odpowiedzi padały z ust kandydatów.

- Urząd w oczach młodego człowieka jest bezpiecznym pracodawcą, a zawężenie rynku pracy i trudniejsza sytuacja zwiększa zainteresowanie urzędem - tłumaczy prof. Zbigniew Nęcki, psycholog społeczny. Dużym zainteresowaniem cieszą się też stanowiska związane z funduszami unijnymi. Zatrudniani w takich programach urzędnicy często podpisują umowy na czas określony, na czas trwania danego projektu, np. na dwa lata.

- Taka czasowość, świadomość, że praca jest tylko na pewien okres, jest bardziej do przyjęcia dla młodego człowieka - mówi prof. Nęcki. Dodaje, że ma jednak nadzieję, że fascynacja pracą urzędniczą szybko minie młodym ludziom, bo w jego ocenie jest to zaprzeczenie przedsiębiorczości. Urzędy mimo oblężenia mniej wymagających stanowisk często mają problem z obsadzeniem bardziej specjalistycznych posad. Przykładowo Urząd Marszałkowski już po raz trzeci organizuje nabór na stanowisko kierownika projektu "Małopolskie Obserwatorium Gospodarki".

Z początkiem kryzysu, gdy wystraszone firmy zaczęły zwalniać ludzi z doświadczeniem, urzędy chętnie przyjmowały tych specjalistów. Teraz jednak to się już skończyło. Już w tym momencie Urząd Marszałkowski ogłosił wszystkie tegoroczne nabory. W Urzędzie Miasta Krakowa choć w br. przyjęto już 135 osób, to zwolniono 88, a każdy wniosek o nabór jest dokładnie analizowany pod kątem tego czy jest niezbędny. Podobnie Urząd Wojewódzki nie planuje już zwiększać zatrudnienia.

od 7 lat
Wideo

Pensja minimalna 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Małopolskie urzędy: kryzysowa przechowalnia dla młodych - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto