Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mali kibice Wisły Kraków, wielki doping [ZDJĘCIA]

Redakcja
W czasach kiedy tyle się mówi o chuliganach rządzących na piłkarskich stadionach, znaleźliśmy miejsce, w którym panują kibice zdzierający gardła dla swojej drużyny, emanujący pozytywną energią i znający się na grze. W sektorze rodzinnym Wisły Kraków była w środę - Katarzyna Ponikowska

Michał w trakcie meczu Wisły z Lechem głośno skanduje: "Biała Gwiazda". Podczas wiślackiego hymnu w wyciągniętych w górę rękach trzyma klubowy szalik. Mimo że ma dopiero osiem lat, śpiewa głośniej niż tata. Czerwona koszulka, twarz wymalowana w klubowe barwy.

Dzieci bawią się obok piłkarzy

Od pierwszego gwizdka Michał uważnie śledzi, co się dzieje na murawie. Obok niego dziesiątki malców z rodzicami, dziadkami. Tata Michała jest wiernym kibicem Wisły. - Od kiedy? To już tyle czasu, że trudno powiedzieć - odpowiada pan Radosław. Pierwszy raz zabrał syna na stadion w 2007 roku. Co ciekawe, wtedy też Wisła grała z Lechem. - Wygraliśmy! 4:2. To było piękne widowisko - mówi Radek.

Czytaj także:**Maor Melikson: nowa biała gwiazda**

Czasem przychodzi na stadion dwie godziny wcześniej, by pograć na tej pięknej murawie w piłkę. - Trenujemy obok piłkarzy - mówi z dumą chłopiec. Którego z nich ceni najbardziej? - Chyba... Małeckiego - mówi po chwili zastanowienia. - Mam nawet jego autograf - cieszy się chłopiec. Michał i Radek siadają w sektorze rodzinnym, który stał się hitem na stadionie przy Reymonta. - Te miejsca zawsze sprzedają się jako pierwsze - mówi nam Adrian Ochalik, rzecznik prasowy Wisły Kraków. - To nas bardzo cieszy, bo zależy nam na tym, żeby ten stadion był dla wszystkich, nie tylko dla dorosłych. Na początku sektor rodzinny miał 650 miejsc. - Ponieważ zainteresowanie było ogromne, powiększyliśmy go o dodatkowe 200 miejsc - dodaje Ochalik. Ale i to jest za mało. Dzieci do lat 6 nie płacą za wstęp, te w wieku 7-13 lat płacą złotówkę, ale każde ma zawsze osobne krzesełko. Strefa dla rodzin będzie się rozrastać. Po otwarciu pozostałych trybun znajdzie się na niej dwa tysiące miejsc.

Rodzinka z piłkarskimi tradycjami

Mimo iż w części rodzinnej trybun jest dużo maluchów, emocje i doping wcale nie są mniejsze niż w innych, "dorosłych" sektorach. Kiedy na środowym meczu z Lechem piłka wpadła do siatki, kilkulatki zerwały się z miejsc, ściskały, klaskały i skandowały. Dominika i Natalia chodzą na mecze razem z rodzicami. Wszyscy są mocno związani z piłką nożną. To rodzina z piłkarskimi tradycjami. - Nasze nazwisko przecież zobowiązuje - śmieje się... Piotr Brożek. Piotr gra w piłkę od siódmego roku życia. Obecnie jest w składzie klubu Wolania Rzędzińska. - Graliśmy czasem z Wisłą - mówi Brożek.

Jego marzeniem zawsze było grać w piłkę zawodowo. Przez kilka lat nawet tak było. Dziś "noga" to jego hobby i sposób na spędzanie wolnego czasu. Zamiłowanie do piłki nożnej dzieli z nim żona Anna i dwie córki - 7-letnia Dominika i 11-letnia Natalia. Dziewczynki od kilku lat też... grają w piłkę. Bardzo dobrze im to wychodzi. Ich szkolna drużyna zajęła II miejsce w turnieju "Z podwórka na stadion o Puchar Tymbarku". - Od małego oglądały tatę w akcji i zakochały się w tym sporcie - mówi Piotr. - Może kiedyś będą grały zawodowo? - zastanawia się. Rodzice nie mieliby nic przeciwko temu. Wręcz przeciwnie. - Jeśli tylko będą miały na to ochotę, my będziemy je wspierać - twierdzi mama dziewczynek, Anna Brożek.

Piłka nożna dla dziewczynek

Państwo Brożkowie mieszkają w Tarnowie. Dwa tygodnie temu przyjechali z dziewczynkami na mecz Wisły z Górnikiem Zabrze. Dziewczynki wzięły udział w konkursie plastycznym, którego założeniem było narysować siebie samego na stadionie. Wygrały udział w ceremonii wyprowadzania piłkarzy Wisły na murawę przed meczem z Lechem. - Kiedy Natalia się o tym dowiedziała, popłakała się ze szczęścia - mówi pan Piotr. W tym samym konkursie plastycznym nagrodzono także 7-letnią Olgę. - Trochę się denerwuję - wyznaje dziewczynka tuż przed meczem z Lechem, kiedy w sportowym stroju czeka na piłkarzy.

Czytaj także:**Pareiko, rosyjski Estończyk**

Jest się czym denerwować. Trybuny są wypełnione po brzegi. Sprzedały się wszystkie miejsca, jest blisko 20 tysięcy kibiców. - Będzie mnie nawet oglądać rodzina z Ameryki - chwali się dziewczynka. Jej ciocia, Zuzanna, która wciągnęła Olgę w kibicowanie, dodaje, że przed telewizorami siedzą wszystkie ciocie, babcie i wujkowie. - Szaleństwo jest w rodzinie - żartuje. Pani Zuzanna przyznaje, że zaraziła Olgę miłością do piłki. Kibicuje głównie "Białej Gwieździe", ale ceni też inne kluby. - Nie mam klapek na oczach. Lubię futbol sam w sobie - podkreśla.

Albo z mamą, albo z siostrą

Pamięta pierwszy mecz, który spędziła z Olgą na stadionie. Wisła wygrała wtedy z Lechią Gdańsk 5:2. Sama w piłkę nie gra i dziś bardzo tego żałuje. - Są sekcje dla dziewcząt i kobiet. Szkoda, że nigdy nie spróbowała - mówi. Olga też nie gra. Kopała piłkę w zerówce, ale przestała, bo nie ma już takich zajęć. Piłka jest żywiołem 6-letniego Marcina, który od dwóch lat chodzi na stadion z mamą lub siostrą. Mama kibicem nie jest, ale rozumie, że piłka jest ważna dla chłopca. - Częściej przychodzi na stadion z córką. Ale kiedy ona nie może, ja ją zastępuję - przyznaje Alicja Kotula.

Jak twierdzi pani Alicja, jej córka, która właśnie skończyła 18 lat, chodzi na mecze "od zawsze". Ta pasja udzieliła się Marcinowi. Interesuje go wszystko, co jest związane z piłką. Sam też gra. - Dziś przyszliśmy za późno, ale następnym razem będziemy wcześniej, żeby Marcin mógł pobiegać przed meczem po murawie - mówi Alicja Kotula.

Prawdziwy trening dla dzieciaka

Wystarczy przyjść na stadion dwie godziny przed meczem, by móc pobiegać po tym samym boisku z piłkarzami. - Wolontariusze wyprowadzają maluchy na trening i dbają o ich bezpieczeństwo - tłumaczy Adrian Ochalik. - Zajęcia prowadzą trenerzy. Przed wejściem na sektor wszystkie chętne dzieciaki mogą poprosić o pomalowanie twarzy w klubowe barwy i symbole. A w przerwie meczu do dyspozycji są darmowe gry FIFA 11. Można też wziąć udział w konkursie plastycznym. Z powstałych w ten sposób prac zostanie wkrótce zorganizowana wystawa.

Atrakcji dla dzieci ma być jeszcze więcej. - Chcemy by mogły u nas spędzać fajne popołudnia - podkreśla Ochalik. W sektorze ma powstać tor z labiryntem, mają być zabawy integracyjne, a przede wszystkim profesjonalni opiekunowie, z którymi rodzice będą mogli zostawić swoje pociechy. Odwiedził nas Gordan Bunoza. Największą atrakcją w sektorze rodzinnym są jednak wizyty piłkarzy. Podczas meczu z Górnikiem, dzieciaki odwiedził Gordan Bunoza. - Obejrzał z nami całą pierwszą połówkę meczu - cieszy się 8-letni Dominik Wrona. Wymachuje także pocztówką z autografem Rafała Boguskiego, który wpadł tu podczas meczu z Lechem. Wcześniej z dziećmi spotkali się też Patryk Małecki i Radosław Sobolewski. - Nasze dziewczyny mają dużą frajdę, kiedy wspólnie idziemy na mecz. Zresztą nie tylko one, bo my także - podkreśla Piotr Bożek z Tarnowa. Uważa, że oglądanie piłki w telewizji to nie to samo co na żywo. - Tu jest inaczej. Jest świetna atmosfera, są pozytywne emocje. W ten sposób, kulturalnie, można wciągnąć dzieci w sport - dodaje.

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail.Zapisz się do newslettera!

Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Wojna kiboli w Nowej Hucie: 14 lat za kratami za śmierć nastolatka?
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto