Co się stanie jeśli, nie daj Boże powtórzy się powódź z 1997 r.? Ano to, że do Krakowa mogą spłynąć tony skażonej wody. Taki czarny scenariusz może się okazać prawdziwy, gdy w Oświęcimiu - przy niewielkim potoku Macocha, toczącym swe wody do Wisły - powstanie składowisko odpadów niebezpiecznych.
Pierwsze domy w Stawach Monowskich stoją 200 m od miejsca, w którym Oświęcim chce stworzyć składowisko odpadów niebezpiecznych. - Jeśli historia z 1997 roku się powtórzy, to wszelkie nieczystości pójdą do Wisły, do Krakowa i dalej. To bomba ekologiczna! - przestrzega podniesionym głosem Tadeusz Bożek, sołtys Stawów Monowskich. - Żyjący w stolicy Małopolski ludzie czerpią przecież między innymi wodę z Wisły. - Taki kataklizm może się zdarzyć w każdej chwili - dodaje stojący obok Mirosław Grubka, mieszkaniec Stawów Monowskich i radny gminy wiejskiej Oświęcim. - Macocha jest usytuowana 25 metrów od tego miejsca. Przecież nikt tego nie odwodni. A kto będzie pilnował czy woda z rowu idzie do Macochy czy też nie? Jak przyjdą opady, to będzie wymywała wszystko z tych świństw, które nam zwiozą. Nikt nie jest w stanie zabezpieczyć odpadów tak, by woda je płukająca, nie szła do ziemi. A co będzie, jak zaczną nam tutaj zwozić niebezpieczne odpady? Radni Oświęcimia z końcem sierpnia uchwalili plan zagospodarowania przestrzennego dla terenu przy ulicy Nadwiślańskiej. Ma tam powstać składowisko odpadów niebezpiecznych. To działka leżąca niespełna 30 m od granicy ze Stawami Monowskimi i 200 m od pierwszych budynków w tej wsi. W sąsiedztwie żyją też ludzie z Dworów II, przez które przepływa Wisła i kanał odciążający rzekę. Przez dziesiątki lat w tej okolicy najpierw Niemcy, a później zarządzający pobliskimi zakładami chemicznymi, składowali wapno pokarbidowe rozcieńczane wodą fenolową. Zdaniem Bożka, wapno, które z natury rzeczy wypija wodę, pociągnie i tę zanieczyszczoną ze składowiska. - Wszelkie ścieki miasta, zakładów chemicznych i składowisk odpadów, także woda po opadach deszczu, są kierowane do oczyszczalni. Więc nie oznacza to, że jeśli wał trzaśnie to woda będzie zanieczyszczona jakimiś żrącymi substancjami. Żadne przepisy nie mówią o tym, jaka ma być odległość składowiska odpadów od rzeki, bo to jest indywidualny przypadek, zależny między innymi od rodzaju gruntu i rodzaju odpadów. Czasem wystarczy by było to 100 metrów, a czasem i 200 będzie za mało. Najważniejsze, żeby składowisko było dobrze uszczelnione, nie zaczęło się sączyć i nie zanieczyściło wód podziemnych - usłyszeliśmy w Oddziale Ochrony Wód Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego. - To śmierdząca sprawa. Mam zbyt mało danych, by wyrokować. Niemniej jednak uważam, że tego typu składowiska nie powinny być lokowane w pobliżu jakichkolwiek zbiorników wodnych, a w tym miejscu płynie rzeka i istnieją stawy rybne - mówi Grzegorz Gołdynia, podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia. Jego zdaniem, czarny scenariusz ze skażeniem Wisły i problemem pitnej wody dla Krakowa wydaje się realny.
Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?