Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Maciej Kruczek, kapitan hokejowej Cracovii: Być może trzeba będzie pójść do innej pracy

Jacek Żukowski
Jacek Żukowski
Maciej Kruczek (Comarch Cracovia)
Maciej Kruczek (Comarch Cracovia) Anna Kaczmarz
Maciej Kruczek, kapitan zespołu Comarch Cracovia, mówi o nieciekawej przyszłości dla hokeistów i swojej sytuacji.

Chodzą słuchy, że klub nie przedłuży z panem kontraktu na przyszły sezon…

Nie będę się wypowiadał na ten temat, dopóki nie wyjdzie oficjalna informacja z klubu. Niech najpierw Cracovia zajmie stanowisko. Nie chcę komentować tej sprawy. Formalnie jestem związany z Cracovią, jak większość kolegów z drużyny, do 30 kwietnia.

Dla klubów nadchodzi ciężki czas ze względu na epidemię koronawirusa. Dopuszcza pan taką możliwość, że trzeba się będzie pożegnać z „Pasami”, podobnie jak wielu pańskich kolegów?

Oczywiście, zobaczymy, czy będą jakieś rozmowy. Na Cracovii się nie kończy hokej, jest kilka drużyn, które już się odzywały do mnie. Na razie trzeba czekać na rozwój wypadków.

Rozstawaliście się po sezonie z założeniem, że zaczniecie treningi, ale wiadomo, że jest to niemożliwe.

Mieliśmy wrócić na parę dni na końcówkę marca, a potem zacząć przygotowania 10 maja.

Co pan więc teraz robi? Odpoczywa, czy jednak trenuje we własnym zakresie?

Cały czas trenuję, mieszkam w Krynicy-Zdroju, mam co robić, górki dookoła, można pobiegać. Siłownię mam natomiast w garażu. Trzymam się tego, by nie wypaść z rytmu.

Sezon nie wyszedł wam tak, jak byście sobie życzyli, mówiliście nawet o walce o mistrzostwo Polski, tymczasem jest 6. miejsce, znacznie poniżej oczekiwań. Gdybyście pokonali pierwszą przeszkodę w play-off – JKH GKS Jastrzębie, byłby chociaż brązowy medal.

Trudno, przegraliśmy, nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Ale to prawda, liczyliśmy na więcej.

Mecze z Jastrzębiem były bardzo wyrównane, przegraliście w serii 3:4, a mogliście przechylić szalę na swoją korzyść. Co zadecydowało o niepowodzeniu?

Myślę, że brakło nam szczęścia i skuteczności. Z nią mieliśmy problem od początku sezonu. A dlaczego tak było? Nie znajduję odpowiedzi na to pytanie. Racjonalnie nie da się tego wytłumaczyć, mieliśmy wiele sytuacji bramkowych.

Był radosny fragment tego sezonu – wywalczenie awansu do finału Pucharu Kontynentalnego. W samym turnieju finałowym staraliście się trzymać fason, choć jednak przegraliście wszystkie mecze.

Myślę, że w półfinale zagraliśmy bardzo dobrze, nie liczono na to, że awansujemy, ale się udało. W finale byli trudni przeciwnicy, ale powalczyliśmy. W jednym meczu szczególnie zawaliliśmy sprawę (z Nottingham Panthers Cracovia wygrywała 3:0, by przegrać 3:4 – przyp.), „siadła” nam psychika. Wstydu nie było. Jakąś naukę z tego wynieśliśmy i na pewno nam to pomoże w przyszłości.

To był pierwszy taki sezon w którym „uwolniono” ligę, grało wielu zawodników zagranicznych. Nie za wielu tych obcych hokeistów, kosztem Polaków, kosztem młodych zawodników?

Nie powinno być ligi open, bo to szkodzi przede wszystkim naszej reprezentacji, a także młodym, którzy mogliby grać i się rozwijać, a tak to „grzeją ławę” bądź kończą kariery. Lepiej sprowadzić np. pięciu obcokrajowców, którzy podniosą poziom zespołu, niż 15, którzy grają na takim samym poziomie, albo jeszcze gorszym.

Akurat reprezentacja odniosła sukces w kwalifikacjach olimpijskich, czeka ją jeszcze decydujący turniej w Bratysławie.

Tak, to duży sukces, ale muszą grać Polacy w lidze, bo starsi zawodnicy ile jeszcze pograją w reprezentacji? Trzeba szukać następców. A kadra trafi teraz na bardzo wymagające zespoły, będzie ciężko.

A pan ma nadzieję pograć jeszcze w kadrze?

Oczywiście, jak tylko zdrowie pozwoli i umiejętności będą takie same jak dotychczas. Wszystko zależy od koncepcji trenera.

Jak pan sobie teraz radzi?

Czekam na ustanie epidemii. Nie wiadomo, kiedy się to wszystko skończy. Możemy zacząć w lipcu bądź sierpniu, a co robić do tego czasu? To jest nasz zawód, a nie będziemy dostawać pieniędzy, bo nie gramy. A gdy wreszcie zaczniemy, to wypłaty będą dopiero po miesiącu, we wrześniu, październiku? Gdy się to będzie przeciągać, to trzeba będzie pójść do pracy, mam rodzinę, dzieci. Koledzy próbują trzymać formę i siedzieć w domu. Ale ile można pracować nad siłą? Trzeba być odpowiedzialnym i przetrwać trudny czas.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Maciej Kruczek, kapitan hokejowej Cracovii: Być może trzeba będzie pójść do innej pracy - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto