Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

List otwarty Krakowskiego Stowarzyszenia Obrony Zwierząt do Jarosława Kaczyńskiego - Czujemy się oszukani

Marcin Banasik
Lukasz Gdak
Z mieszanymi odczuciami i pewnym niesmakiem odnotowaliśmy Pana występ w głośnym już programie telewizji śniadaniowej TVP, gdzie opowiada Pan z wdziękiem m.in. o swojej miłości do dwóch kotów i innych zwierząt. Z jednej strony to miłe wyznania, nawet w kontekście trwającej kampanii wyborczej, ale z drugiej strony oczekiwaliśmy i nadal oczekujemy od Pana znacznie więcej niż od przeciętnego posiadacza kotów, a niestety jako miłośnicy i obrońcy zwierząt czujemy się zwyczajnie oszukani.

Nie rozumiemy, jak można tuż przed wyborami do europarlamentu deklarować w TVP miłość dla zwierząt, a jednocześnie po cichu wykreślać z projektu nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt autorstwa PiS, pod którym sam się Pan podpisał, jej najważniejsze elementy: czyli wprowadzenie zakazu hodowli zwierząt futerkowych, wprowadzenie zakazu trzymania psów na łańcuchach czy wprowadzenie zakazu wykorzystywania zwierząt w cyrkach.

W szczególności nie pojmujemy, jak odnośnie zakazu hodowli zwierząt na futra mógł Pan jeszcze niedawno obwieszczać, że cyt.: „jest to kwestia serca dla zwierząt, litości wobec zwierząt i sądzę, że każdy porządny człowiek powinien w sobie coś takiego mieć” albo, że wprowadzenie zakazu „to właściwa droga do takiej prawdziwej europeizacji”, a teraz zmienić poglądy o 180 stopni i ogłaszać, że żadnych zmian nie będzie. Czyli, że w naszym kraju nadal pozwolimy zabijać 9 milionów tych zwierząt rocznie, skazując je od dnia narodzin do dnia zagazowania lub porażenia elektrodami na życie w klatkach, które powoduje agresję, pogryzienia, akty kanibalizmu czy niewyobrażalne zwyrodnienia. A wszystko to w imię przelicznika, że na jedno futro trzeba oskórkować np.: 35 norek, 100 szynszyli lub 11 srebrnych lisów.

Tymczasem zwierzęta futerkowe są to inteligentne i wrażliwe ssaki, których potrzeby i doznania są w pełni porównywalne z potrzebami naszych psów czy kotów, takich samych jak Pana Fiona czy Czaruś, o których tak pięknie opowiadał Pan w telewizji śniadaniowej. I jest to prawda coraz bardziej powszechna, o czym świadczy chociażby fakt, że Niemczech zamknięto właśnie ostatnią fermę futrzarską, a podobne decyzje kierunkowe podjęto m.in. w Czechach i Norwegii. Znacznie wcześniej takiego okrutnego i perfidnego znęcania się nad zwierzętami zakazano natomiast np. w Wielkiej Brytanii czy Austrii. Jak więc widać - da się, jeżeli się naprawdę chce.

Nie pojmujemy także, jak w XXI wieku można się wycofać z wprowadzenia zakazu trzymania psów na łańcuchach. Przecież powszechnie wiadomo, że przez łańcuchy psy nie mają zapewnionego niezbędnego ruchu, co powoduje u nich poważne dolegliwości, padają ofiarą pogryzień przez inne psy, czy też nie mają dostępu do wody. Cóż takiego wydarzyło się w tej sprawie w ciągu ostatnich miesięcy, że zmieniacie zdanie i wycofujecie się z projektu, który nawet Viktor Orban wprowadził na Węgrzech i zamiast uwolnienia psów z łańcuchów proponujecie tylko ich wydłużenie z 3 do 5 metrów? Z łańcuchami dla psów trzeba wreszcie skończyć, a nie łaskawie proponować ich wydłużenie.

Nie pojmujemy wreszcie, w imię jakich wartości wycofujecie się z obietnicy wprowadzenia zakazu wykorzystywania zwierząt w cyrkach. Przecież nie od dzisiaj wiadomo, że cyrki nie są w stanie zapewnić zwierzętom warunków adekwatnych do ich potrzeb, a nauka sztuczek nieleżących w naturze dzikich zwierząt wymaga często brutalnych metod tresury, w tym głodzenia czy wykorzystywania elektrycznych pałek i pejczy. Na długiej liście państw, w których już wprowadzono tego typu zakazy, znajdują się nie tylko kraje europejskie, ale nawet tak egzotyczne jak m.in. Boliwia czy Chiny.

Rezygnacja z wprowadzenia w życie tych trzech kluczowych zakazów, ale także kilku innych elementów oznacza, że tzw. dobra zmiana dla zwierząt okazuje się fikcją. Niestety, nawet sam sposób procedowania nad niezwykle pożytecznym projektem nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt autorstwa PiS z listopada 2017 r. każe wątpić w szczerość waszych intencji. Najpierw trafił on bowiem na wiele miesięcy do sejmowej zamrażarki, a teraz za pomocą własnej autopoprawki pozbawiacie go sensu i znaczenia. Krakowskie Stowarzyszenie Obrony Zwierząt uważa, że jest absolutny skandal i triumf głupoty oraz małych, doraźnych interesów nad moralnością.

Dlatego apelujemy do Pana, jako znanego i najbardziej wpływowego miłośnika zwierząt, o refleksję w tej sprawie i oczekujemy znacznie więcej niż ciepłych występów w telewizji śniadaniowej. Zwierzęta same się nie obronią i musimy im pomóc. Tak naprawdę nic nie stoi na przeszkodzie, aby powrócić do pierwotnej wersji projektu nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt i doprowadzić do jej uchwalenia jeszcze w tej kadencji parlamentu, oczywiście z uwzględnieniem stosownych okresów przejściowych. Zakazy: hodowli zwierząt futerkowych, trzymania psów na łańcuchach i wykorzystywania zwierząt w cyrkach trzeba wreszcie wprowadzić do naszego prawa i jest to kwestia sumienia, która powinna łączyć wszystkich ludzi dobrej woli.

WIDEO: Jakie są granice miłości do zwierzęcia?

Źródło: Dzień Dobry TVN/x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: List otwarty Krakowskiego Stowarzyszenia Obrony Zwierząt do Jarosława Kaczyńskiego - Czujemy się oszukani - Dziennik Polski

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto