Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Liczby nie kłamią: Polski Ład to cios w przedsiębiorców i samozatrudnionych czerpiących dochody z kilku źródeł. Ile stracą? [Wyliczenia]

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
Za sprawą Polskiego Ładu obciążenia przedsiębiorców i samozatrudnionych wzrosły, niezależnie od formy opodatkowania. Mniej pieniędzy zostaje też w kieszeniach aktywnych pracowników, zarabiających w kilku miejscach, m.in. na uczelniach, w szpitalach czy ośrodkach badawczych – wynika z wyliczeń wykonanych na naszą prośbą przez najlepszych ekspertów, m.in. Justynę Zając-Wysocką, szefową Małopolskiego Instytutu Studiów Podatkowych i wiceprzewodniczącą małopolskiego oddziału Krajowej Izby Doradców Podatkowych. Niewygodna prawda: reforma przywróciła faktycznie 40-procentową stawkę PIT, zniesioną przez poprzedni rząd PiS piętnaście lat temu.

W efekcie reformy Polskiego Ładu tak naprawdę przestało istnieć coś takiego, jak kwota wolna od podatku: każdy musi bowiem płacić od każdej zarobionej złotówki składkę zdrowotną, która jest faktycznie formą podatku. Od 1 stycznia nie da się jej odliczyć od PIT, co oznacza, że stawki podatkowe w skali podatkowej wzrosły – w pierwszym progu do 26, a w drugim (dla zarabiających powyżej 12,8 tys. zł brutto miesięcznie) do 41 procent. W zasadniczy sposób osłabia to efekt formalnego podniesienia „kwoty wolnej” (a de facto półwolnej) do 30 tys. zł oraz odmrożenia po dekadzie progów podatkowych.

Największy problem mają pracownicy i samozatrudnieni wykonujący pracę dla wielu pracodawców/zleceniodawców. Tracą oni na Polskim Ładzie nie dlatego, że zarabiają dużo, ale z tego powodu, że z kwoty (pół)wolnej od podatku dochodowego mogą korzystać w trakcie roku tylko w jednym miejscu – a w pozostałych (po likwidacji odliczania składki zdrowotnej od PIT) oddają fiskusowi wspomniane 26 proc. Wprawdzie – jeśli zmieszczą się w pierwszym progu, to część tych środków odzyskają za rok, ale przez ten czas pieniądze zostaną częściowo pożarte przez rekordową inflację.

Efektywna stopa opodatkowania krakowskiego średniaka? 28 procent

Poprosiliśmy znanych i cenionych doradców podatkowych o sprawdzenie, czy jakakolwiek forma działalności zabezpiecza aktywnych przed stratami. Okazuje się, że nie. W obecnym stanie prawnym na drobne zyski w portfelach (rzędu 100-170 zł) mogą liczyć wyłącznie osoby zatrudnione na etacie w jednej firmie i zarabiające mocno poniżej krakowskiej mediany - wynoszącej obecnie 5,9 tys. zł. Wszyscy przedstawiciele tzw. klasy średniej (zarabiający od 5,9 do 12,8 tys. zł) wychodzą na „zero” – ale wyłącznie pod warunkiem czerpania dochodów z jednego źródła; przed stratami chroni ich wtedy skomplikowana ulga dla klasy średniej. Notabene – efektywna stopa obciążeń w wypadku osoby zarabiającej 5,9 tys. zł brutto wynosi 28 procent: z 67,8 tys. zł dochodu rocznie trzeba oddać państwu ponad 19,8 tys. zł.

- Przy zarobkach dwukrotnie większych od powyższych pracownik nie tylko nie skorzysta z ulgi dla klasy średniej, ale musi liczyć się ze znacznym wzrostem obciążeń z uwagi na brak prawa do odliczenia składki zdrowotnej. Ministerstwo informowało o planach zmiany sposobu działania i wprowadzenia mechanizmu „złotówka za złotówkę” po przekroczeniu progu ustawowego, ale nie są znane szczegóły tej kolejnej już zmiany w uldze

– komentuje Justyna Zając-Wysocka, szefowa Małopolskiego Instytutu Studiów Podatkowych, wiceprzewodnicząca Małopolskiego Oddziału Krajowej Izby Doradców Podatkowych, która na naszą prośbę poczyniła szereg wyliczeń.

Przedsiębiorcy i samozatrudnieni: niezależnie od formy opodatkowania, tracą. Chyba że załapią się na ulgi

W przypadku przedsiębiorców i samozatrudnionych wygląda to, niestety, jeszcze gorzej. Przedsiębiorca jednoosobowy, który rozlicza stosunkowo duże koszty uzyskania przychodu w stosunku do przychodów (np. zatrudniając pracowników), musi się liczyć ze wzrostem obciążeń.

- Jego sytuację mogłoby zmienić zastosowanie jednej z nowych ulg (na prototyp, na ekspansję, na robotyzację), bądź wdrożenie już istniejących ulg podatkowych (ulga badawczo-rozwojowa). Rozważyć mógłby również zmianę formy prawnej, np. na spółkę komandytową, spółkę komandytowo-akcyjną lub spółkę z o.o., która wdrożyłaby tzw. estoński CIT. Nie będzie mu się co do zasady opłacało przejście na ryczałt od przychodów ewidencjonowanych, gdyż straciłby możliwości rozliczenia kosztów podatkowych i ewentualnych ulg podatkowych

– podkreśla Justyna Zając-Wysocka.

W przypadku tysięcy przedsiębiorców i samozatrudnionych ponoszących relatywnie niskie koszty, najkorzystniejsze okazuje się stosowanie ryczałtu od przychodów ewidencjonowanych. To podatek od przychodu (a nie dochodu), ale niższe stawki mogą wygenerować tutaj oszczędność podatkową. Dla przykładu wybraliśmy jedną ze stawek (12 proc.), ale jest ich znacznie więcej - dla różnych rodzajów działalności. – Oczywiście, należy pamiętać, że w tej formie nie ma możliwości odliczania ulg – podkreśla ekspertka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto