Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Legia Warszawa - Cracovia. "Pasy" bezradne w Warszawie, nadal tkwią w spadkowej strefie

Jacek Żukowski
Jacek Żukowski
Legia - Cracovia
Legia - Cracovia Sylwia Dąbrowa
W meczu 19. kolejki piłkarskiej ekstraklasy Cracovia przegrała z Legią Warszawa 0:2 w meczu wyjazdowym. I pozostała na 16. miejscu w tabeli. Dla "Pasów" to był przedostatni mecz w tym roku. Zagra jeszcze raz z legią - w środę o godz. 19, w Krakowie, w zaległym spotkaniu z 2. kolejki.

Cracovia przed Świętami Bożego Narodzenia ma dwumecz z Legią. Było to pierwsze starcie „Pasów” z Legią w tym sezonie. Ten niedzielny mecz rozgrywany był zgodnie z terminarzem, natomiast w środę 20 grudnia o godz. 19 „Pasy” podejmą warszawian w zaległym spotkaniu z drugiej kolejki.

Trener Jacek Zieliński w porównaniu z ostatnim meczem ze Stalą dokonał dwóch zmian w składzie – za Andreasa Skovgaarda i Takuto Oshimę zagrali Otar Kakabadze i Michał Rakoczy.

Cracovia jest w takiej sytuacji, że nie może już patrzeć z kim i kiedy gra, musi w każdym meczu walczyć o punkty. Zwłaszcza, że tacy rywale do utrzymania jak choćby Puszcza Niepołomice uciekają (niespodziewany remis z Jagiellonią). Wiele punktów jej uciekło, choćby przed tygodniem w meczu ze Stalą Mielec (prowadziła 2:0, by zremisować 2:2) i musiała walczyć o zdobycz wszędzie. Nawet u drużyny, która w czwartek zapewniła sobie grę w Lidze Konferencji Europy także na wiosnę po wygranej z AZ Alkmaar 2:0. Ale u zespołu, który rozgrywał już 33 mecz w tym sezonie, licząc wszystkie rozgrywki. Legia okazała się jednak za silna.

Widać było, że goście nastawiają się na mądrą, nie kurczową i głęboko wycofaną obronę, ale też nie zamierzają narzucać od początku swoich warunków, raczej wyczekując na to, co zrobi przeciwnik. To warszawianie spokojnie rozgrywali piłkę. Po kwadransie „Pasy” oddały pierwszy groźniejszy strzał – po podaniu Janiego Atanasova główkował nad poprzeczką Patryk Makuch. Od razu odpowiedział Radovan Pankov – też głową nad bramką.

„Pasy” liczyły na indywidualne akcje, jak ta Benjamina Kallmana z 22 min, gdy szarżował na bramkę Legii, ale nie miał sił po pokonaniu kilkudziesięciu metrów na oddanie skutecznego strzału. Z kolei po kilku minutach zbyt mocno Fin podawał do Atanasova, by ten wszedł w posiadanie piłki. W 29 min musiał wykazać się Sebastian Madejski broniąc strzał z bliska Patryka Kuna. Długo nie oglądaliśmy „fajerwerków”, obie strony wzajemnie bardzo dobrze się pilnowały. W doliczonym czasie gry I połowy próbował jeszcze Ernest Muci, ale nie trafił w bramkę.

Legia miała kontrole, 72 procent posiadania piłki, ale nie przekładało się to na okazje bramkowe. Obie strony oddały po jednym celnym strzale.

- Bardzo zależy nam na dobrej, taktycznej grze - mówił w przerwie Sebastian Madejski. - Legia potrafi wykorzystywać luki i czekamy na jeden nasz moment, który będziemy mogli wykorzystać.

Ledwo co zaczęła się druga połowa, a Legia zdobyła gola za sprawą Kuna. „Pasy” dały się zaskoczyć – Paweł Wszołek dośrodkował, podania nie przeciął Madejski, a Kun skierował z bliska piłkę do siatki. Najpierw sędzia pokazał spalonego, sugerując się tym, że piłkę musnął Muci, ale po analizie VAR, bez jego udziału, uznał gola. Gospodarze poszli za ciosem, atakował Wszołek i skończył tę akcję strzałem, ale Madejski zdołał obronić.

Cracovia nie rzuciła się do odrabiania strat, nadal była w defensywie. W 62 min mogło być 2:0. Po kapitalnym prostopadłym podaniu w sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Marc Gual, ale strzelił za lekko, by zaskoczyć Madejskiego. Podobnie było pod bramką Legii, gdy uderzał głową Virgil Ghita po wrzucie z autu Karola Knapa – bardzo słabo.

Trener Zieliński zdecydował się na trzy zmiany, wpuścił do gry m.in. młodzieżowców licząc na nieobliczalność młodzieży. W 70 min fatalnie zepsuł sytuację Takuto Oshima, który źle podawał do Filipa Rózgi. „Pasy” musiały zaatakować, by coś jeszcze ugrać. Musiały jednak mieć się na baczności, by nie stracić drugiego gola. Krakowianie stosowali wrzutki z daleka w pole karne Legii, ale ta taktyka nie przynosiła efektu, bo stoperzy gospodarzy dobrze się ustawiali.

W 84 min Glik został trafiony w łokieć, będąc we własnym polu karnym i sędzia nie wahał się ani sekundy – rzut karny dla Legii. Pewnym wykonawcą okazał się Kramer i pozbawił „Pasy” jakichkolwiek nadziei na dobry wynik.

Legia Warszawa – Cracovia 2:0 (0:0)
Bramki: 1:0 Kun 46, 2:0 Kramer 86 karny.
Legia: Tobiasz – Pankov, Augustyniak, Kapaudi – Wszołek (63 Dias), Slisz, Celhaka (90+2 Sokołowski), Kun – Josue (72 Kapustka), Muci (72 Rosołek) – Gual (63 Kramer).
Cracovia: Madejski – Glik, Hoskonen, Ghita – Rapa (78 Skovgaard), Knap (68 Rózga), Atanasov, Kakabadze - Makuch (68 Śmglewski), Rakoczy (60 Oshima) – Kallman.
Sędziowali: Łukasz Kuźma (Białystok) oraz Radosław Siejka (Łódź), Piotr Podbielski (Augustów). Żółte kartki: Josue (40), Celhaka (56), Slisz (82), Kramer (88), Kapuadi (90+3) - Kakabadze (31), Glik (33). Widzów: 20 116.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Legia Warszawa - Cracovia. "Pasy" bezradne w Warszawie, nadal tkwią w spadkowej strefie - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto