Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Leczenie po nowemu u lekarza rodzinnego nie tak szybko. Tylko kilka przychodni z Małopolski podpisało umowy

Patrycja Dziadosz
Patrycja Dziadosz
Falstart reformy leczenia rodzinnego.
Falstart reformy leczenia rodzinnego. Andrzej Zgiet
Ponad miesiąc temu weszły w życie zmiany w podstawowej opiece zdrowotnej, które według Ministerstwa Zdrowia mają skrócić kolejki do specjalistów. Problem w tym, że jak na razie umowy z Małopolskim NFZ podpisało zaledwie 5 przychodni na blisko 500 wszystkich lekarzy POZ w województwie.

Przepisy wprowadzające opiekę koordynowaną w podstawowej opiece zdrowotnej i rozszerzające zakres badań, na jakie może kierować pacjenta lekarz rodzinny, weszły w życie 1 października. Reforma zakłada, że z opieki koordynowanej mają korzystać pacjenci chorzy przewlekle (m.in. z nadciśnieniem, niewydolnością serca, migotaniem przedsionków, cukrzycą, astmą, przewlekłą obturacyjną chorobą płuc czy też chorobami tarczycy), którymi do tej pory zajmowali się i lekarze rodzinni, i specjaliści.

Teraz większą rolę mają odgrywać ci pierwsi, a więc lekarze rodzinni. Jeśli przychodnia POZ zdecyduje się wejść do programu opieki koordynowanej (nie jest to obligatoryjne), oznaczać to będzie, że jeden czy więcej pracujących tam lekarzy rodzinnych pełnić będzie rolę tzw. koordynatorów opieki nad pacjentem.

W rękach lekarza koordynatora znajdzie się wówczas cały proces leczenia. Zgodnie z planami resortu zdrowia ma on być przewodnikiem po systemie ochrony zdrowia, odpowiadać za prowadzenie leczenia choroby przewlekłej swojego pacjenta, kontakty ze specjalistą i kierowanie na badania. Zwiększy się też pula badań diagnostycznych, na które koordynator będzie mógł kierować, a w sprawach wyników i decyzji terapeutycznych będzie mógł się konsultować z lekarzem specjalistą, który również zajmuje się tym samym chorym. Będzie to dotyczyło pacjentów, którzy są pod opieką kardiologów, endokrynologów, pulmonologów i alergologów.

Chodzi o sytuacje, kiedy np. lekarz rodzinny ma wyniki badań serca swojego pacjenta i zamiast wysyłać go z nimi do kardiologa, sam dzwoni do specjalisty, konsultuje wyniki i wspólnie podejmują decyzję, jak dalej leczyć. Kiedy jednak pacjent potrzebować będzie bezpośredniej konsultacji czy badania wykonanego przez danego specjalistę, lekarz koordynator go tam skieruje.

W Małopolsce tylko pięć umów

Od 1 października lekarz koordynator będzie może też kierować pacjenta na badania, o których wykonaniu do tej pory decydowali specjaliści, m.in. na EKG wysiłkowe, holter EKG, USG Doppler tętnic szyjnych i naczyń kończyn dolnych, spirometrię, biopsję cienkoigłową tarczycy u dorosłych. Według autorów wdrażanych zmian to również spowoduje, że skrócą się kolejki w przychodniach specjalistycznych.

Decyzję o tym, czy dana pochodnia chce przystąpić do programu jest dobrowolna. Jednak jeszcze przed wejściem w życie rozporządzenia Ministerstwa Zdrowia, lekarze rodzinni zrzeszeni w ramach Federacji Porozumienie Zielonogórskie zaznaczali, że stosunkowo niewiele przychodni przystąpi do tego projektu w pełni przygotowanych albo też niewiele przystąpi w ogóle. I te przewidywania się sprawdzają.

Jak dowiedzieliśmy w małopolskim NFZ na ten moment, umowy odnośnie do opieki skoordynowanej w województwie podpisało pięć przychodni: dwie w Tarnowie oraz po jednej: w Krakowie, Wieliczce i Szczucinie. Ponadto jak informuje NFZ: „kilkadziesiąt wniosków jest weryfikowanych”. Dopytywany, nie precyzuje jednak o jakie dokładnie liczby chodzi.

W całym województwie z kolei jest podpisanych 480 umów z lekarzami POZ, z czego ponad 250 z nich w samym Krakowie.

Dlaczego na przystąpienie do programu zdecydowało się ledwie kilka placówek? Otóż jak tłumacza przedstawiciele POZ, program, który przedstawiany jest przez ministerstwo jako ogromne ułatwienie dla pacjentów, obwarowany jest wieloma warunkami. Poradnia, która przystąpi do opieki w jednej z czterech ścieżek: kardiologicznej, pulmonologicznej, diabetologicznej i endokrynologicznej, musi zapewnić chorym dostęp do specjalisty w jednej z tych dziedzin. A o nich niezwykle trudno, szczególnie w mniejszych miejscowościach.

- Co prawda, po naszych apelach (red. lekarzy z Porozumienia Zielonogórskiego), ministerstwo zniosło wymóg określenia sztywnych godzin, w których dostępny będzie specjalista współpracujący z POZ. Mimo to, nadal mało która poradnia spełnia kryteria - dysponuje odpowiednią kadrą i jest w stanie zapewnić pacjentom dostęp do specjalisty albo części badań – mówi nam dr Lesław Szot, właściciel przychodni oraz prezes Porozumienia Zielonogórskiego w Małopolsce.

Ponadto dodaje, że złożenie podania o przystąpienie do procesu jest procesem karkołomnym, z uwagi na fakt, że jest ono niemal tak drobiazgowe, jak podanie na uruchomienie poradni POZ.

- Pomysł jest jak najbardziej słuszny, ale żeby go wprowadzić potrzeba znacznie więcej czasu. Podstawową barierą jest brak specjalistów, chętnych do współpracy – dodaje dr Szot.

Problemem są m.in. stawki, jakie może im zaproponować poradnia POZ. Te stanowią mniej niż połowę tych rynkowych. Na konsultację lekarz - lekarz przewidziano 80 złotych, a lekarz - pacjent: 120 złotych. Tymczasem, jak wynika z informacji umieszczanych na portalu "Znany Lekarz", gdzie medycy podają stawkę za wizytę, konsultacja kardiologiczna oscyluje wokół 200 złotych, są jednak specjaliści pod Wawelem, u których taka wizyta kosztuje 300 i więcej złotych.

W rzeczywistości więc sytuacja pacjentów z poradni medycyny rodzinnej nie poprawiła się od 1 października, bo w tej chwili w wielu placówkach nie ma po prostu takich możliwości, zarówno w kontekście zaplecza technicznego, jak i finansowego.

Czy opłaca się jeździć elektrykiem?

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Leczenie po nowemu u lekarza rodzinnego nie tak szybko. Tylko kilka przychodni z Małopolski podpisało umowy - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto