Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lech Poznań - Wisła Kraków: jest zwycięstwo! [ZDJĘCIA]

Bartosz Karcz, Poznań
Przed wyjazdem do Poznania trener Robert Maaskant zapowiadał, że kibice zobaczą inną niż ostatnio, znacznie lepszą Wisłę. I zobaczyli. Krakowianie wygrali na stadionie Lecha w pełni zasłużenie. Niby tylko 1:0, ale tak naprawdę było to bardziej pokłosie kiepskiej skuteczności mistrzów Polski.

Fakty24: Zobacz najświeższe informacje z Krakowa i Małopolski!

Można zatem mówić o reaktywacji Wisły, która tym meczem udowodniła, że o kryzysie nie ma mowy i która zaczęła gonić czołówkę. Ogranie lidera na jego stadionie jest na to najlepszym dowodem. Co ważne, Wisła pokazała w Poznaniu po prostu dobry futbol, kilka bardzo składnych akcji i ładną dla oka piłkę nożną.

Dla Wisły mecz rozpoczął się od rzutu rożnego, po którym krakowianie… mogli stracić bramkę. Tak bowiem rozegrali ten stały fragment gry, że Lech wyprowadził kontrę, po której bliski strzelenia bramki był Rudniew. "Kolejorz" w pierwszym fragmencie sprawiał lepsze wrażenie. Gospodarze grali z większym rozmachem, często atakowali. Najlepszą okazję w tym fragmencie miał Lech w 8 minucie, kiedy to dwa razy strzelał z bliska Stilić i dwa razy świetnie w bramce spisał się Pareiko.

Chwilę później krakowianie stracili Cwetana Genkowa, który z kontuzją opuścił boisko, a w jego miejsce na murawie pojawił się David Biton.

Wisła na dobre otrząsnęła się z tej przewagi "Kolejorza" po kwadransie. To wtedy po rzucie rożnym, wykonanym przez Ilieva, głową strzelał Melikson, a piłka zatrzymała się na słupku. Mniej więcej od tego momentu mecz się wyrównał. Wiślacy wyszli nieco wyżej, już nie bronili się tak kurczowo, a co najważniejsze zaczęli też mocniej atakować bramkę Lecha. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W 25 minucie Paljić trafił nieczysto w piłkę, ale wyszło z tego całkiem dobre podanie do Kirma. Ten wypalił w poprzeczkę, a poprawka Bitona była już skuteczna i Wisła objęła prowadzenie przy Bułgarskiej.

Od tego momentu mecz nabrał jeszcze większych rumieńców. Lech starał się odrabiać straty, ale ponieważ mocniej się otworzył, to zostawiał wiślakom sporo miejsca do kontrataków. I podopieczni Roberta Maaskanta korzystali z tego co chwila. Jeszcze w pierwszej połowie znakomite okazje do podwyższenia wyniku mieli Melikson i Kirm. Obaj nie byli jednak w stanie pokonać Kotorowskiego w sytuacjach sam na sam.

Lech odpowiedział niecelnymi strzałami Rudniewa, Stilicia i Wojtkowiaka.

To Wisła jednak mogła i powinna prowadzić wyżej, bo w doliczonym czasie pierwszej połowy obrońcy Lecha zrobili sobie sami w polu karnym taki bałagan, że gola mogli strzelić najpierw Kirm (zablokowany), a następnie Biton (słupek).

Drugą połowę lepiej zaczęli wiślacy. To oni grali swobodniej. Nie pozwalali na zbyt wiele Lechowi w ataku, twardo przerywając akcje gospodarzy. Sami natomiast nękali poznaniaków kontrami, momentami tak szybko rozgrywając piłkę, że rywale nie za bardzo wiedzieli co się dzieje. Celowali w tym Melikson z Ilievem. Ten drugi mógł zresztą dwa razy strzelić gola w przeciągu kilkudziesięciu sekund. Oba uderzenia Serba były wysokiej próby, jednak tak samo jak interwencje Kotorowskiego.

Wisła miała przewagę, ale ciągle brakowało najważniejszego, drugiej bramki, która zapewniłaby gościom większy komfort. Bo co z tego, że wiślacy momentami nawet ośmieszali poznaniaków, a miejscowi kibice śpiewali "Kolejorz co wy robicie", skoro ciągle była tylko jedna bramka przewagi, a z takim rywalem jak Lech w każdym momencie mogło się przecież wszystko odwrócić.

Tym razem jednak nie odwróciło się już nic. W końcówce krakowianie sprytnie grali na czas, a Lech szczerze mówiąc nie był w stanie nawet zepchnąć Wisły do rozpaczliwej obrony. Tym samym "Biała Gwiazda" pokazała, że w lidze wszystko wraca do normalności, a ona do walki o tytuł mistrza Polski.

Lech Poznań - Wisła Kraków 0:1 (0:1)

Bramki: Biton 25.
Żółte kartki: Stilić – Paljić, Sobolewski
Sędziował: Marcin Borski (Warszawa)
Widzów: 18 200.
Lech: Kotorowski 4 - Bruma 3, Wołąkiewicz 3, Djurdjević (30 Kamiński 3), Wojtkowiak 3 - J. Wilk 3 (56 Murawski), Injac 3, Kriwiec, Stilić 3, Ślusarski 2 (74 Tonew) - Rudniew 2. Trener: Jose Maria Bakero.
Wisła: Pareiko 4 I - Jovanović 4, Jaliens 3, Chavez 5, Paljić 4 - Sobolewski 4, Nunez 3, Melikson 4 - Iliev 4 (75 Garguła), Kirm 3 (84 Wilk) - Genkow (10 Biton 4). Trener: Robert Maaskant.

Ostre, kontrowersyjne, zabawne. Czytaj blogi Przemka Franczaka i Pawła Zarzecznego

Chcemy taniego Paliwa! **Podpisz petycję do polityków przed wyborami**

Mieszkania Kraków. Zobacz nowy serwis

Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z Krakowa. Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto