Kto teraz da kasę?

Profesor Janusz Filipiak uważa, że decyzja Bogusława Cupiała jest ostateczna: - Bo stracił jakąkolwiek nadzieję na uczynienie z Wisły przedsiębiorstwa rentownego. Ja ciągle mam tę nadzieję, bo od momentu mojego wejścia do Cracovii, jej bilans zeruje się.

Prof. Filipiak zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt sprawy: - To poważne ostrzeżenie dla piłkarzy, trenerów i menedżerów, że horrendalne kwoty żądane za grę jedynie na krajowym poziomie, są absurdem.

Marek Koźmiński, właściciel Górnika Zabrze, też nie ma złudzeń. Znawstwo futboli i miłość do klubu, którego jest się inwestorem i dużo pieniędzy, to mimo wszystko za mało, by pozostać w klubie na długi czas.

Niedawno Zbigniew Drzymała właściciel Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski, oświadczył publicznie, że nie interesują go już wielkie nakłady na zespół piłkarski. Dodał, że przez najbliższą dekadę, a może i dłużej nie widzi szans na to, by polski klub awansował do elitarnej Ligi Mistrzów, a tylko wówczas można by mówić o możliwości zbilansowania przez inwestora wydatków poniesionych na klub.

28 milionów euro

To kwota minimalna, którą Wisła mogłaby zdobyć za awans do Ligi Mistrzów i porażki we wszystkich meczach fazy grupowej tych rozgrywek w czterech ostatnich sezonach. Tak czy owak, przegrywając wszystko w Lidze Mistrzów i tak Wisła zarobiłaby pieniądze pokrywające wydatki poniesione na klub przez Bogusława Cupiała od 1997 roku. To 110 mln zł. 28 mln euro, to 112 mln zł.

Szarzyzna

Antoni Mielniczuk, dyrektor PR Ery, sponsora Wisły SSA: - Gdy wchodziliśmy do Wisły, wyrastała ona ponad szarą przeciętność polskiej ligi. W ostatnim czasie usadowiła się w tej szarzyźnie. Jesteśmy zatroskani, ale wierzę, że wszystko dobrze się skończy. Nasz kontrakt z Wisłą jest ważny jest do końca czerwca 2005 roku.