Mąż lubił spacerować po lesie i niejeden raz wracał do domu z psem, którego ktoś pozbył się w niepołomickiej puszczy. Co roku w domu przybywało legowisk, misek i merdających psich ogonów. Gromada uratowanych psów powiększała się też każdej zimy, no bo jak nie zabrać do domu szczennej suki, którą ktoś wyrzucił w mroźną noc do przydrożnego rowu?
Mieli dużo psów, ale mąż dostawał dobrą emeryturę i jakoś sobie radzili. Nigdy nikogo nie prosili o pomoc i psy zawsze miały pełne miski. Po śmierci męża wszystko się zmieniło. Pani Tosia została sama z gromadą trzydziestu psów, których nie mogła utrzymać ze swojej skromnej emerytury. W dodatku nie miała pieniędzy na sterylizację suk i na świat przychodziły kolejne szczeniaki. Sytuacja wymknęła się spod kontroli.
Rok temu w Niepołomicach organizowaliśmy z wolontariuszami imprezę "Koty. Psy, konie i my" i właśnie wtedy pani Tosia poprosiła nas o pomoc. Dzięki spotkaniom pod pomnikiem Dżoka kilkanaście psów znalazło domy, następnych kilkanaście przygarnęli widzowie programu "Kundel bury i kocury". Gmina Niepołomice wysterylizowała na naszą prośbę parę suczek, kilka wysterylizowaliśmy sami, dzięki finansowemu wsparciu ludzi dobrej woli i zaprzyjaźnionym lekarzom weterynarii, którzy "naszych" czworonożnych pacjentów traktują ulgowo. Przytulisko w Harbutowicach, chociaż samo jest biedne jak mysz kościelna, zawsze wspiera karmą czworonogi pani Tosi.
10 października na akcję adopcyjną pod pomnik Dżoka, oprócz szczeniaków z Harbutowic, przywieziemy też szczeniaki z Zabierzowa. Zaszczepiliśmy wszystkie dorosłe psy przeciwko wściekliźnie i jak tylko oddamy szczeniaki w dobre ręce, wysterylizujemy dwie ostatnie suczki. Już mi się wydawało, że sytuacja jest opanowana, bo zwierzęta uratowane przez panią Tosię nie będą się rozmnażać. Nic z tego! Niedawno znowu ktoś przerzucił przez płot pudło z kociętami. Maluchy od miesiąca są zamknięte w pokoju, w obawie przed gromadą czterdziestu rozbrykanych psów, które mogą im zrobić krzywdę. Kocięta są nauczone czystości. Teraz mają trzy miesiące. Są trzy kotki: bura, czarna, łaciata, i rodzynek - czarny kocur. W imieniu pani Tosi proszę amatorów kocich mruczanek o dom dla podrzuconych kociąt. Chętnych proszę o kontakt pod numerem telefonu 601 470 440 begin_of_the_skype_highlighting 601 470 440 end_of_the_skype_highlighting.
9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?