Przeciętna pensja w zakwaterowaniu i gastronomii wzrosła pod koniec roku w Małopolsce aż o 23 procent w porównaniu z końcówką 2020 r. i po raz pierwszy w historii przebiła - i to mocno – barierę 4 tys. zł (w grudniu średnia w firmach zatrudniających powyżej 9 osób doszła do 4,2 tys. zł). Eksperci firmy rekrutacyjnej Personnel Service tłumaczą, że to logiczne: rosnące koszty utrzymania uderzyły najsilniej w pracowników branż, w których zarobki są najniższe, więc w pierwszej kolejności o podwyżki wynagrodzeń upominają się m.in. kelnerzy, kucharze, recepcjonistki, sprzątaczki, magazynierzy, kierowcy, kurierzy, dostawcy żywności oraz inne osoby zatrudnione w gastronomii, hotelarstwie, logistyce. Jeśli szefowie się nie zgodzą, pracownicy mogą dość łatwo zmienić pracy – uzyskując lepszą pensję. W Krakowie i Małopolsce trwa walka o pracowników. A o ile powinna wzrosnąć pensja w poszczególnych branżach i grupach pracowników, by nadążyć za wzrostem kosztów życia? Jeśli chcesz się dowiedzieć, kliknij w przycisk "zobacz galerię" i przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE.
- Bardzo wysoki wzrost kosztów życia w połączeniu z deficytem rąk do pracy napędza spiralę płacowo-cenową
– komentuje Krzysztof Inglot z Personnel Service, ekspert ds. rynku pracy.
Podwyżki płac to nie fanaberia, lecz konieczność
Krzysztof Inglot zwraca uwagę, że u progu 2022 roku co trzeci Polak przyznawał, iż szuka sposobu na podniesienie swojego wynagrodzenia z uwagi na rosnącą inflację. Jak wynika z badania ARC Rynek i Opinia, część pracowników dorabia (bierze dodatkowe zlecenia i nadgodziny w pracy, albo szuka tzw. fuch poza nią), ale też coraz więcej rozważa zmianę pracodawcy.
Zmiana pracy jest obecnie tym łatwiejsza, że mamy bardzo niskie bezrobocie – realne (BAEL) wynosi w Krakowie ok. 2 proc., a w wielu rejonach Małopolski poniżej 4 proc. Na emerytury przechodzą bardzo liczne roczniki z lat 50. i 60. XX wieku (rodziło się wtedy ponad 700 tys. dzieci rocznie), a na rynku pracy zaczynają dominować bardzo mało liczebne roczniki z końca PRL i początku III RP (gdy rodziło się mniej niż 400 tys. dzieci). W dodatku większość młodych nie chce wykonywać ciężkich prac fizycznych, dlatego coraz trudniej pracodawcom zastąpić starszych pracowników. Ratunkiem są od lat Ukraińcy (ostatnio także Białorusini), ale ich napływ jest zbyt wątły, by zasypać gigantyczną lukę demograficzną.
Deficyt pracowników sprawia, że pracodawcy nie mają wyjścia: muszą zaoferować kandydatom wyższe stawki. W roku 2022 będą musieli się także zmierzyć z nasileniem drugiego zjawiska: masowymi odejściami pracowników niezadowolonych ze swoich wynagrodzeń. Zmianę pracodawcy z tego powodu rozważa aż trzy czwarte specjalistów zatrudnionych w korpo i blisko połowa szeregowych pracowników z większości branż.