Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kryzys w Szpitalu Dziecięcym w Prokocimiu. Lekarze z innych miast też wskazują na tragiczne warunki pracy

Marcin Banasik
Marcin Banasik
W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie Prokocimiu spotkali się lekarze z podobnych placówek z całej Polski. Medycy podkreślali, że kryzys w krakowskim szpitalu nie jest sprawą lokalną. Według nich złe warunki pracy panują w wielu krajowych szpitalach, m.in. w Łodzi i Warszawie. Z placówki w stolicy Małopolski chce odejść już 112 lekarzy.

FLESZ - PKB na ochronę zdrowia: Polska w ogonie Europy

od 16 lat

W czwartek 2 grudnia w Szpitalu Dziecięcym w Prokocimiu odbyło się nadzwyczajne spotkanie przedstawicieli uniwersyteckich szpitali dziecięcych z całej Polski, organizowane przez Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy (OZZL).

- Kłopoty szpitala w Prokocimiu to nie jest problem lokalny, ale to problem wszystkich dziecięcych szpitali uniwersyteckich w Polsce. Główny problem to złe warunki funkcjonowania tych placówek. To warunki, które stwarzają niebezpieczeństwo dla wielu lekarzy. Praca ponad wszelkie normy czasu pracy ułatwia popełnienie błędu. To niedobory kadrowe ze szkodą dla lekarzy - mówił podczas konferencji prasowej Krzysztof Bukiel, przewodniczący OZZL.

OZZL domaga się od Ministerstwa Zdrowia i NFZ poprawy wyceny świadczeń w szpitalach uniwersyteckich. OZZL chce podniesienia wyceny o minimum 50 proc.

Przedstawiciele OZZL zapytani o to, czy w innych szpitalach lekarze tez masowo składają wypowiedzenia, odpowiedzieli, że w innych dziecięcych szpitalach uniwersyteckich w kraju nie ma wypowiedzeń, a jeśli są, to pojedyncze. OZZL podkreśliło jednak, że specjalistów w takich placówkach jest coraz mniej, a ci którzy decydują się odejść, to przeważnie osoby stosunkowo młode, z kilkoma specjalizacjami potrzebnymi w wyspecjalizowanych szpitalach uniwersyteckich.

Agata Hałabuda, przewodnicząca tutejszego OZZL zauważyła, że od stycznia najbardziej zagrożone są oddziały pediatryczny i reumatologiczny, endokrynologiczny, pulmonologiczny z alergologią, nefrologiczny.

- Od 1 stycznia oddziały te praktycznie przestaną istnieć, jeśli nie stanie się cud - dodała Agata Hałabuda.

Na szpitalnej mapie naszego regionu, a nawet całego kraju, Uniwersytecki Szpital Dziecięcy w Prokocimiu jest jednym z najważniejszych i najbardziej prestiżowych adresów. Mimo to w placówce od pewnego czasu pogłębia się kryzys. W ciągu ostatnich tygodni wypowiedzenia z pracy w tym miejscu złożyło 73 lekarzy. To między innymi anestezjolodzy, ale też pracownicy oddziału gastroenterologii czy dermatologii.

Lekarze z Prokocimia żądają wyższych (nawet trzykrotnie) wynagrodzeń. Ale do tego trzeba by było zmian zasad finansowania szpitali specjalistycznych. Batalia o to toczy się z Ministerstwem Zdrowia od kilku lat i dotyczy nie tylko szpitala w Prokocimiu, choć to tu lekarze zdecydowali się na najbardziej drastyczne kroki.

W obliczu pogłębiającego się kryzysu na początku października z funkcji dyrektora placówki zrezygnował prof. Krzysztof Fyderyk, który tę funkcję piastował od września 2017 roku.

W poniedziałek, 22 listopada obowiązki dyrektora prokocimskiej lecznicy objął dr hab. Wojciech Cyrul.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Kryzys w Szpitalu Dziecięcym w Prokocimiu. Lekarze z innych miast też wskazują na tragiczne warunki pracy - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto