Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Krakowski MPEC stawia na fotowoltaikę! I atom? Debata "Dziennika Polskiego" i "Gazety Krakowskiej"

Marek Długopolski
Marek Długopolski
MARIAN ŁYKO, prezes Zarządu Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Krakowie
MARIAN ŁYKO, prezes Zarządu Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Krakowie MPEC Kraków
- Gdyby w Krakowie można było wybudować niewielki reaktor atomowy - oczywiście najnowocześniejszy, nie wymagający chłodzenia wodą - to bylibyśmy tym zainteresowani. Mogę sobie wyobrazić, że gdzieś na terenach należących obecnie do ArcelorMittal można byłoby taką elektrociepłownię wznieść. Taki mały reaktor miałby moc w granicach około 300 megawatów, czyli tyle, ile wytwarza teraz Skawina – mówi MARIAN ŁYKO, prezes Zarządu Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Krakowie.

ZOBACZ NASZ DODATEK SPECJALNY - CENA ENERGII

- Czy Miejskiemu Przedsiębiorstwu Energetyki Cieplnej opłaca się oszczędzać energię?

- Oszczędzanie energii jest wpisane w DNA Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Krakowie. Robimy to od lat i bardzo skutecznie, m.in. co roku unowocześniając sieć. W ten sposób oczywiście wpisujemy się również w strategię Krakowa walki o czyste powietrze, gdyż wszędzie tam, gdzie dociera ekologiczne ciepło sieciowe, a dostarczamy je do około 65 procent mieszkańców miasta, znikają paleniska węglowe. Oszczędzając energię, dbamy równocześnie o finanse krakowian. Nie wspominając już nawet o tym, że za określoną ilość zaoszczędzonej energii możemy otrzymać tzw. białe certyfikaty.

- Czym one są?
- Białe certyfikaty to świadectwa potwierdzające zaoszczędzenie określonej ilości energii w wyniku realizacji inwestycji służących poprawie efektywności energetycznej firmy. Certyfikatami tymi można obracać na Towarowej Giełdzie Energii, a to również niesie sporo korzyści dla firmy, a więc i krakowian.

- Mniejsze zużycie energii, przy jej rosnących cenach, to również mniej wydatków.
- To prawda. Dlatego właśnie, szczególnie teraz, opłaca się szukać takich oszczędności. Im nowocześniejsza sieć, tym mniejsze straty ciepła, a więc mniejszy - niż mógłby być - rachunek dla mieszkańców.

- Koszty wytwarzania energii są coraz większe i będą rosnąć.
- MPEC nie ma szans, aby je zniwelować, obniżając, aż tak bardzo koszty przesyłu, a nie chce również w całości przełożyć tych kosztów na odbiorców. Dlatego też cały czas staramy się unowocześniać sieć, aby jej sprawność była jak największa. Mniejsze straty energii oznaczają mniejsze zakupy od wytwórców energii - ciepła i ciepłej wody użytkowej - a więc większą efektywność. Podwyżki nie są więc aż tak dolegliwe, jak mogłyby być, patrząc na rachunki wystawione nam przez producentów energii.

- Im więc nowocześniejsza sieć, tym mniejsze straty?
- Tak. Szukając oszczędności, zamierzamy również obniżyć temperaturę w miejskiej sieci ciepłowniczej. Chodzi o to, aby - oczywiście w długofalowej polityce - dostosować ją do temperatury, którą będziemy mogli uzyskiwać z odnawialnych źródeł energii. To oznacza jakieś 70, może 80 stopni w „rurach”.

- Mieszkańcy nie odczują tego w domach?
- Na pewno nie!

- Miejska sieć ciepłownicza w Krakowie to ponad 900 km!
- W tej chwili, według najnowszych danych, mamy już 934 km. I, o ile się nie mylę, jest to jedna z największych i najnowocześniejszych sieci ciepłowniczych w Europie.

- Czym ta nowoczesność sieci się objawia?
- Choćby tym, że 68 procent jej długości stanowią rury preizolowane, a więc takie, które zostały wykonane w najnowocześniejszej technologii umożliwiającej m.in. sygnalizowanie ewentualnych, niekontrolowanych wycieków. Od kilku lat zajmujemy się również stopniową przebudową głównych magistral ciepłowniczych, tych, które powstały jeszcze w latach 70. XX wieku. W ten sposób chcemy przejść z sieci kanałowych na sieci preizolowane. Aby stało się to możliwie szybko cały czas szukamy wsparcia, również z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.

- A bezpieczeństwo dostaw?
- Nad tym musimy jeszcze trochę popracować. Ono również wiąże się z olbrzymimi kosztami, np. ze wspomnianym wcześniej unowocześnieniem sieci.

- Aby dojść do miejsca, w którym MPEC jest w tej chwili, zainwestowaliście gigantyczną sumę - ponad 1,3 mld zł.
- Może Pan do tego dorzucić jeszcze około 290 milionów złotych, które wydaliśmy na inwestycje w 2022 roku. Wszystko po to, aby zaoszczędzić jak najwięcej energii. Pieniądze te udało nam się zdobyć z dwóch źródeł - Programu Spójności, a także Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko.

- To trochę wygląda tak, jakby MPEC budował zupełnie nową sieć!
- To prawda. Aby straty energii w sieci były jak najmniejsze, musimy ją praktycznie zbudować od nowa. Nie tylko sieć, ale także stworzyć zupełnie nowe węzły ciepłownicze - około 10 tysięcy - komory, przepompownie, kompensatory… Do tego trzeba dodać zupełnie nową armaturę odcinającą i regulacyjną. Wspomnę jeszcze, że w tych kwotach znajdują się sumy, które co roku przeznaczamy na rozbudowę sieci na terenach, na których jej wcześniej nie było. To zaś oznacza, że każdego roku przyłączamy 80, 90 megawatów.

- Ile jeszcze będzie kosztowało nadrabianie zaległości z minionych dziesięcioleci?
- Zakładamy, że w najbliższych pięciu latach potrzebujemy na to co najmniej 400 milionów złotych. Pieniądze te zainwestujemy oczywiście w modernizację, a także zmianę średnicy rurociągu wiodącego do Skawiny.

- Dlaczego akurat tam?
- Liczymy, że z tej elektrociepłowni będziemy mieli coraz większe odbiory energii.

- Czy oznacza to, że cały ciepłociąg do Skawiny zostanie zmodernizowany?
- Tak. Jeśli nie pojawią się problemy natury prawnej, faza projektowa powinna zakończyć się do końca tego roku. Jak jednak wiadomo, nie jest to takie proste, szczególnie przy obecnym stanie prawnym nieruchomości.

- To dość szybko…
- Pracujemy nad tym już ponad trzy lata.

- „Całe szczęście, że mamy ciepło sieciowe” - twierdzi wielu, bardzo wielu krakowian. Ale są i tacy, którzy traktują MPEC jak „posłańca złych wiadomości”, szczególnie, gdy przyjdzie płacić rosnące rachunki za energię. Czy słusznie MPEC jest obwiniany za podwyżki energii cieplnej?

- Niestety, taka jest nasza dola, oczywiście, jeśli chodzi o to ostatnie stwierdzenie. Rzeczywiście my wystawiamy rachunek końcowy, ale składa się na niego sporo innych opłat. I dlatego wielu mieszkańców uważa, że winę za podwyżki ponosi „zły MPEC oraz zły prezydent, który źle zarządza MPEC”. Natomiast prawda jest taka, szczególnie teraz, po tym, co dotknęło nas 1 stycznia, że zdecydowana większość kosztów to są kwoty, które musimy zapłacić producentom ciepła. Kupujemy je zaś od PGE Energii Ciepła z krakowskiego Łęgu - około 72,5% naszego zaopatrzenia - od CEZ w Skawinie, a także od Krakowskiego Holdingu Komunalnego, czyli tzw. spalarni.

- Ile więc kosztuje sam przesył mieszkańca Krakowa?
- Jesteśmy na poziomie 9, 9,1%. Jeśli nawet uda nam się wypracować zysk, to wszystkie pieniądze inwestujemy.

- Jesteście spółką miejską…
- To prawda. Od razu więc dodam, aby rozwiać wszelkie wątpliwości, że jeszcze nie zdarzyło się tak, aby Kraków zażądał od nas dywidendy. Dzieje się wręcz przeciwnie - miasto jest zainteresowane, by ewentualne nadwyżki inwestować z powrotem w sieć.

- Wydaje się, że oszczędzanie energii powinno być ściśle powiązane ze zdrowym rozsądkiem. Czy można więc ulegać chwilowym modom?
- Oszczędzając, szczególnie energię, zawsze trzeba patrzeć na długofalowe skutki działań. Oczywiście każde oszczędzanie jest na plus - ze względów ekonomicznych, czy środowiskowych. Natomiast nie możemy zapominać, że są pewne standardy, które są nam narzucane przez np. dyrektywy Unii Europejskiej. Wspomnę tylko, że mimo pandemii koronawirusa, wojny w Ukrainie, wzrostu cen paliw i surowców oraz inflacji, one się nie zmieniły. Wręcz przeciwnie - idą jeszcze dalej.

- Czy można inaczej?
- Nie wiem, czy można... Wydaje mi się jednak, że cele transformacji energetycznej powinny być jednak weryfikowane przez możliwości poszczególnych państw. Zmian tych, dotyczących milionów ludzi i ponad 50 gigawatów jakie mamy w polskim systemie energetycznym, nie można z dnia na dzień oprzeć na wodorze. Dlaczego? Bo nie ma jeszcze odpowiednich technologii. Przez jakąś chwilę musi nam więc jeszcze towarzyszyć węgiel, nieco dłużej także gaz. W międzyczasie można myśleć o nowych rozwiązaniach.

- Jakich?
- W najbliższym czasie jeszcze mocniej zamierzamy włączyć się w proces dywersyfikacji źródeł, ich rozproszenie, a może nawet przejęcia. My, jako MPEC, musimy przecież zabezpieczyć odpowiednią ilość energii dla mieszkańców szybko rozrastającego się Krakowa. A na razie nie wiemy, z czego ta energia może być wytwarzana, czy będzie jej tyle samo, jeśli elektrociepłownie przejdą np. z węgla na gaz, a przede wszystkim, w jakiej będzie cenie. Tego nam nikt teraz nie zagwarantuje.

- Czy bylibyście w stanie zainwestować w budowę własnej elektrociepłowni, żeby nie być tylko pośrednikiem, ale również wytwórcą energii?

- Czy bylibyśmy w stanie zdecydować się na takie rozwiązanie? W pewien sposób jesteśmy do tego zmuszani. Nie możemy być przecież co chwilę zaskakiwani cenami energii.

- Czy ostatnie podwyżki były uzasadnione?
- Według mnie nie były do końca uzasadnione. Oczywiście rozumiem, że wzrosły ceny surowców i paliw, wyższy jest koszt transportu oraz logistyki, ale to, co się działo jesienią z energetyką, nie miało żadnego uzasadnienia, oczywiście jeśli chodzi o koszty wytworzenia energii. Uważam, że jest to krzywdzące dla nas jako przesyłu, a szczególnie dla naszych odbiorców.

- Jakie plany na najbliższe lata ma MPEC?
- Chcemy dywersyfikować źródła zaopatrzenia w energię. Najpierw więc pójdziemy w nieco mniejsze inwestycje - w odnawialne źródła energii. Już poszukujemy wielkoskalowej pompy ciepła, takiej która mogłaby nam zapewnić ponad 20 megawatów mocy. Myślimy również o kilku mniejszych źródłach.

- A fotowoltaika?
- Idziemy również w kierunku budowy dużych farm fotowoltaicznych. W ten sposób chcemy wytwarzać prąd na własne potrzeby.

- Jaka przyszłość przed krakowskim MPEC?

- Naszą misją, jako Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej, jest z jednej strony bezpieczne i niezawodne dostarczanie krakowianom ciepła i ciepłej wody. Z drugiej jednak strony musimy stworzyć takie do tego warunki, aby mieszkańcy nie byli zaskakiwani przez wytwórców energii kolejnymi, wyższymi cenami. Z trzeciej zaś strony musimy iść w kierunku „zazielenienia” wytworzonego ciepła, co oznacza - czy nam się to podoba czy nie - udział w rynku np. pomp ciepła i fotowoltaiki. I o to chcemy powalczyć!

- Mówimy o fotowoltaice, nie mówimy zaś o wodorze.
- Na razie to pieśń przyszłości. Nie oznacza jednak, że nie myślimy o takich rozwiązaniach. Wspomnę tylko, że w tej chwili negocjujemy z ArcelorMittal pozyskanie dużego terenu pod farmę fotowoltaiczną. Jeżeli nam się to uda, będziemy mieli własne źródło zielonej energii, które w przyszłości może być pomocne w wytwarzaniu również wodoru.

- Krakowski MPEC i atom. To możliwe?

- Tak. Gdyby w Krakowie można było wybudować niewielki reaktor atomowy - oczywiście najnowocześniejszy, nie wymagający chłodzenia wodą - to bylibyśmy tym zainteresowani. Mogę sobie wyobrazić, że gdzieś na terenach należących obecnie do ArcelorMittal można byłoby taką elektrociepłownię wznieść. Byłoby to rozwiązanie podobne do tego, które zapowiadają firmy Synthos i Orlen - tworząc spółkę Orlen Synthos Green Energy. Taki mały reaktor miałby moc w granicach około 300 megawatów, czyli tyle, ile wytwarza teraz Skawina.

- Czy to nie nazbyt rewolucyjny pomysł?
- Wydaje mi się, że to bardzo realne rozwiązanie. W dodatku w interesie wszystkich mieszkańców. Rozwiązanie ekologiczne i energooszczędne. Chodzi nam również o to, byśmy byli w przyszłości - jako firma - samowystarczalni, a nie zdani na łaskę wahających się mocno cen i rosnących rachunków. Jednak od razu dodam, to dość odległa perspektywa.

- Czy Polska ma długofalową politykę energetyczną?
- Do tej pory nie miała, i mówię tu o każdym rządzie. Na szczęście ona się powoli wykluwa. Mam tylko nadzieję, że będzie stabilna i długofalowa. Powinniśmy przecież wiedzieć, np. jaki wolumen energii może powstać z wiatru, a jaki ze słońca. Tu dajemy preferencje, a tu ulgi, ale nie na rok czy dwa, a najkrócej na 10 lat…

- Czy takie inicjatywy jak „Dzień oszczędzania energii”, są ważne? Czy przypominanie o tym, jak ważne jest oszczędzanie energii, ma jeszcze sens?
- Ma i to bardzo głęboki. Trzymam kciuki za to, aby o oszczędzaniu energii mówiono nie tylko tego jednego dnia, ale każdego, aż do znudzenia. Edukacja musi być długotrwała i konsekwentna. Wtedy będzie skuteczna!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto