Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Krakowski adwokat idzie do więzienia na 2 lata, bo próbował wyłudzić kamienicę. Adam W. ma ośmioletni zakaz wykonywania zawodu

Artur Drożdżak
Artur Drożdżak
Mecenas Adam W. osobiście wysłuchał wyroku przed Sądem Apelacyjnym w Krakowie. 80-latek ma do odbycia 2 lata więzienia.
Mecenas Adam W. osobiście wysłuchał wyroku przed Sądem Apelacyjnym w Krakowie. 80-latek ma do odbycia 2 lata więzienia. Artur Drożdżak
Krakowski adwokat Adam W. usłyszał wyrok 2 lat więzienia, a Aleksander L., który miał mu zlecić „odzyskanie” kamienicy został skazany na półtora roku za kratkami. We wtorek (22 czerwca) wyrok w tej sprawie utrzymał w mocy Sąd Apelacyjny w Krakowie, orzeczenie jest prawomocne.

FLESZ - Fala upałów przeplatana burzami

od 16 lat

Z ustaleń wynika, że adwokat Adam W. i jego klient Aleksander L. chcieli w Krakowie wyłudzić kamienicę przy ulicy Dietla 101 i działkę przy ul. Koletek 11, warte 3,9 mln zł. Na mocy wyroku mecenas ma do zapłaty 10 tys. zł grzywny i 8-letni zakaz wykonywania zawodu. 80-letni Adam W. pomimo skazania wciąż jest czynnym adwokatem, chociaż już kilka lata temu krakowska adwokatura wszczęła postępowanie dyscyplinarne. - Jest zawieszony do uprawomocnienia się wyroku w sprawie karnej - mówił nam niedawno Marcin Kosiorkiewicz, rzecznik dyscyplinarny Okręgowej Rady Adwokackiej w Krakowie.

Główny bohater tej opowieści, Żyd z Krakowa, dożył 100 lat i zmarł w 2011 r., choć na papierze został fikcyjnie uśmiercony już w roku 1941. Dziś już wiadomo, że urodzony w 1911 r. Samuel Józef Fainer przetrwał zawieruchę wojenną z córką Gitel. Ukrywał się w Dąbrowie Tarnowskiej, potem był w obozach w Płaszowie i Dachau, w końcu oboje wyemigrowali do USA. Przeżył jeszcze jego brat Izrael Mojżesz Fainer z żoną Miriam. Z tułaczki po Rosji wrócili do Krakowa i tu w 1946 r. zmienili nazwisko na Marian i Janina Strokowscy. Następnie wyemigrowali do Argentyny i tam w Buenos Aires kobieta zmarła śmiercią naturalną w 1984 r., a jej mąż Izrael siedem lat później.

Pozostała po braciach kamienica. Od lat 90. interesował się nią mec. Adam W., znana postać z kręgów palestry. W pewnym momencie wszedł w porozumienie z Aleksandrem L., przedsiębiorcą z branży transportowej o żydowskich korzeniach i razem postanowili przejąć kamienicę.

Przestępcze działania podejmowali od 1999 r. do grudnia 2013 roku, czyli 14 lat. Aleksander L. opowiadał, że jego rodzina pomagała Fainerom podczas okupacji i ci w dowód wdzięczności przekazali im majątek. Przedstawił sfałszowany testament Samuela Józefa Fainera rzekomo sporządzony 28 lipca 1941 r. we Lwowie. W tym dokumencie Żyd spadkobiercą uczynił Borysa L., ojca oskarżonego Aleksandra L. Potem Aleksander L. przedłożył kolejny dokument z archiwum, czyli raport policji ukraińskiej z sierpnia 1941 r. na temat śmierci członków rodziny Fainer. Z pisma wynikało, że wszyscy zginęli podczas obławy gestapo. Śmierć wtedy ponieśli Miriam, Dawid, Lea i Gitel Fainer. W późniejszym czasie, tak wynikało z tego raportu, zginęli w tym samym roku też bracia Samuel i Izrael Fainer. Z ustaleń sądu już wiadomo, że „testament” został sfałszowany, tak jak i raport policji o zgonie Fainerów.

Oryginały dokumentów trafiły do ukraińskiego archiwum, a oskarżeni zdobyli ich uwierzytelnione kopie, które potem przedłożyli w sądzie i urzędzie stanu cywilnego we Lwowie i przetłumaczone w USC w Krakowie. Wyłudzili w ten sposób poświadczenie nieprawdy. Chcieli w ten sposób wykazać, że Aleksander L. jest po zmarłym ojcu jedynym spadkobiercą majątku Fainerów. Plan nie pełni się udał, bo kurator spadku znalazł w USA Samuela Józefa Fainera. Okazało się, że mężczyzna żyje i w drodze pomocy prawnej został przesłuchany. Swoją rolę w wyjaśnieniu sprawy mieli też dziennikarze TVN, którzy ukrytą kamerą nagrali dyrektora archiwum we Lwowie, który pytany o wytworzenie dokumentów na temat rozstrzelanych osób przyznał, że „miał już taką sprawę i zajmował się nią Adam W.”

Sąd nie miał wątpliwości, iż Adam W. i Aleksander L. chcieli w Krakowie wyłudzić kamienicę przy ulicy Dietla 101 i działkę przy ul. Koletek 11. Podkreślił, że godne ubolewania jest to, iż przestępstwa dopuściła się osoba zaufania publicznego.

- Adam W. jako adwokat był szczególnie zobowiązany do dbania o zasady etyki i prezentowania nienagannej moralnie postawy. Swoim zachowaniem rzucił cień na całą adwokaturę - stwierdził sąd.

Proces mimo, że dotyczył próby wyłudzenia kamienicy, nie miał związku z aferą reprywatyzacyjną, bo oskarżeni próbowali wyłudzić nieruchomość od prywatnych współwłaścicieli, a nie od skarbu państwa.

Prokurator w apelacji chciał dla Adama W. 3 lat więzienia i 2 lat dla Aleksandra L. Obrońcy w apelacjach wnosili o uniewinnienie klientów. Przekonywali, że nagranie dziennikarzy TVN nie może być dowodem, nie ma też potwierdzenia, że „testament” został sfałszowany za wiedzą oskarżonych. Sąd Apelacyjny nie podzielił ich argumentacji. Sędzia Bogdan Jędrys zwrócił uwagę, że nagranie dziennikarzy TVN to ważny dowód w sprawie świadczący o zamiarach jakimi kierował się Adam W. dopuszczając się przestępstwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto