Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Krakowscy bramkarze o MŚ w futbolu 6-osobowym. Norbert Jasowicz: Medal bardzo cieszy, Krystian Stanecki: Brąz smakuje jak złoto

Jerzy Filipiuk
Jerzy Filipiuk
Norbert Jasowicz (z lewej) i Krystian Stanecki
Norbert Jasowicz (z lewej) i Krystian Stanecki playarena.pl/Dominik Modrzyk
Krakowscy bramkarze - 29-letni Norbert Jasowicz i 24-letni Krystian Stanecki – mieli swój udział w zdobyciu przez polską reprezentację brązowego medal w socca, czyli piłce nożnej sześcioosobowej. Po powrocie z Budapesztu nie kryli radości z sukcesu. - Medal bardzo mnie cieszy – mówi Jasowicz. - Czuję się, jakbym zdobył złoto – podkreśla Stanecki.

Proszę się przedstawić kibicom, zwłaszcza tym, którzy dopiero po turnieju w stolicy Węgier mocniej zainteresowali się futbolem 6-osobowym.

Jasowicz: Przez 14 lat byłem zawodnikiem Hutnika Kraków, z którym awansowałem do trzeciej ligi. Potem grałem w Węgrzcance Węgrzce Wielkie, awansując z klasy A do czwartej ligi, następnie w LKS Śledziejowice, uzyskując awans do także do czwartej ligi, a od dwóch lat występuję w Wieczystej Kraków, przechodząc z klasy A do klasy okręgowej. Od 2015 roku gram jednocześnie w „szóstkach” w Kapeli Weselnej, z którą w 2021 roku zdobyłem mistrzostwo Polski. W ostatnim Pucharze Polski broniłem barw Stomatologii Stupka.

Stanecki: Jestem wychowankiem Złomexu Branice, w którym obecnie pełnię rolę grającego asystenta trenera Marka Kowalskiego. Co ciekawe, w piątoligowej drużynie nie gram jednak na bramce, tylko jako ofensywny pomocnik. W „szóstkach” przez półtora roku występowałem w zespole Kappa For, a od 2017 roku gram w BJM Kraków. Liga „szóstek” już się zaczęła, ale pierwszy mecz – z Kapelą Weselną – z uwagi na mistrzostwa świata został przełożony.

Czym się pan zajmuje poza występami na większych i mniejszych boiskach piłkarskich?

Jasowicz: Prowadzę firmę zajmującą się importem i dystrybucją surowców chemicznych, służących do produkcji suplementów, napojów oraz żywności, a także firmę produkującą segmenty zdrowej żywności, takich, jak: bakalie, suplementy diety, przyprawy czy słodziki.

Stanecki: Pracuję w Teatrze Ludowym w Nowej Hucie, w którym odpowiadam za sprawy techniczne i obsługę sceny, a poza tym niekiedy występuję w spektaklach, odgrywając epizodyczne, trzeciorzędne role. Jestem też trenerem grup młodzieżowych w Złomeksie.

W ilu spotkaniach wystąpił pan w Budapeszcie i jak ocenia swój wkład w medal naszej drużyny?

Jasowicz: Zagrałem w dwóch meczach fazy grupowej – około 10 minut z Maroko i 5 minut z Kostaryką. Nie puściłem w tym czasie gola. Nie patrzę na to jednak w ten sposób, że grałem tyle czy tyle minut, ważne, że byłem w tej drużynie. Od dłuższego czasu byłem w kadrze, walczyłem o wyjazd na mistrzostwa świata i zadebiutowałem w nich. Przed mundialem w 2019 roku byłem w szerokiej kadrze, ale nie pojechałem na Kretę.

Stanecki: Zagrałem około 35 minut z Maroko, 10 minut z Kostaryką, drugą połowę półfinału z Kazachstanem i cały mecz o brąz z Niemcami. Puściłem bramkę tylko w tym ostatnim, w sytuacji sam na sam. Mogłem skrócić kąt, ale i tak jestem zadowolony. W kadrze jestem dopiero od trzech miesięcy. Wcześniej nie uczestniczyłem w jej zgrupowaniach, mało kto o mnie w kraju słyszał. Wypłynąłem na szersze wody po mistrzostwach kraju, zostałem uznany za odkrycie Pucharu Polski. W obu tych imprezach BJM zajęło trzecie miejsce.

Czy pojawiła się nutka żalu po półfinałowej porażce z Kazachstanem 0:3? Tym bardziej, że wcześniej drużyna wygrała wszystkie sześć meczów, tracąc zaledwie trzy bramki.

Jasowicz: Żal jest zawsze po przegranym meczu. Lepiej jednak przegrać z zespołem, który jest o klasę lepszy, bo wtedy też żal jest mniejszy. Z Kapelą Weselną graliśmy w Lidze Mistrzów z jednym z zespołów z Kazachstanu i odstaliśmy łomot, przegraliśmy chyba 1:6. Trzech czy czterech ich zawodników grało w Budapeszcie.

Stanecki: Z taką drużyną jak Kazachstan, gdy się straci pierwsza bramkę, gra się bardzo trudno. Trzeba się bowiem otworzyć, a Kazachowie potrafią to wykorzystać. Zdeklasowali nas. Najgroźniejszy strzał… oddałem ja, z daleka. Z rywalem z Kazachstanu BJM przegrało w fazie pucharowej Ligi Mistrzów.

Patrząc na reakcję naszej drużyny po zwycięstwie z Niemcami 3:1 w meczu o brązowy medal, można się domyślać, że trzecie miejsce zostało przyjęte przez Pana i całą ekipę z ogromną radością…

Jasowicz: Jak najbardziej. Medal bardzo mnie cieszy. Pojechaliśmy do Budapesztu z myślą gry o najwyższe cele, ale nikt się nie spodziewał tak wielkiego sukcesu, bo ponad dwie trzecie naszej reprezentacji tworzyli debiutanci w mistrzostwach świata. Bardzo duży wkład w to osiągnięcie ma nasz selekcjoner Klaudiusz Hirsch; według mnie – jeden z najlepszych trenerów na świecie, a także cały nasz sztab – od fizjoterapeutów po analityków. Każdy z zawodników prezentował się bardzo dobrze.

Stanecki: To mega sukces. Brązowy medal smakuje nieprawdopodobnie. Czuję się, jakbym zdobył złoto. Przed turniejem wiele osób stawiało nas w roli faworytów, nie zdając sobie sprawy, ilu jest wśród nas debiutantów. Nie wiedzieliśmy, na co nas będzie stać. W 15-osobowej drużynie było tylko czterech zawodników, którzy w 2019 roku zdobyli wicemistrzostwo świata: Bartłomiej Dębicki, Krzysztof Elsner, Kamil Kucharski, Ariel Mnochy. A po kilku latach przerwy do kadry powrócił Norbert Dregier.

Który mecz – poza tym z Kazachstanem – utkwił panu szczególnie w pamięci? Może ten decydujący o medalu – z Niemcami?

Jasowicz: Nie było łatwych spotkań. W każdym trzeba było się mocno skupić. Z Niemcami stoczyliśmy mecz walki. Dużą robotę w bramce wykonał Krystian, ale bardzo pomagali mu koledzy, często blokując strzały rywali.

Stanecki: Może nie byłem kluczową postacią spotkania z Niemcami, ale się cieszę, że zostałem doceniony za ten występ, bo zawszę dążę do perfekcji. W futbolu 6-osobowym boiska są mniejsze, czas reakcji bramkarza na strzał krótszy. Przed turniejem pracowaliśmy nad blokowaniem strzałów, koledzy świetnie to czynili z Niemcami.

Brazylia, Kazachstan, Polska i Niemcy – tak wygląda czołówka turnieju na Węgrzech. Ta kolejność oddaje układ sił w światowym socca? Odpowiada temu, co się wydarzyło w Budapeszcie?

Jasowicz: Brazylijczycy zaprezentowali swój typowy futbol: zabawę, radość z gry, nieprzeciętne umiejętności. W finale spotkały się dwie drużyny bardzo podobnie grające, świetne technicznie. Długo w tym meczu był remis. Przed turniejem do jego faworytów typowałem także bardzo dobrze wcześniej prezentujących się i doświadczonych Ukraińców oraz mocnych, w dodatku grających u siebie Węgrów.

Stanecki: Nasi starsi koledzy mówili, że Kazachstan był prawdopodobnie najlepszą drużyną, z jaką kiedykolwiek zagrali w historii. Myślałem, że wygra finał, ale Brazylia zaprezentowała niesamowite umiejętności. Myśleliśmy, że Ukraina będzie bardzo mocna, ale w spotkaniu z Niemcami nie wyglądała tak dobrze, przegrała 3:8. Niemcy potrafią niwelować walory przeciwników. Węgrów po remisie 2:2 wyeliminowali karnymi.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto