Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Krakowianin został gwiazdą Polsatu

Małgorzata Stuch
Andrzej Banaś
Kiedyś szukał nafty, potem naprawiał stare autobusy. Taniec towarzyszył mu zawsze i wszędzie, chociaż występował tylko na krakowskim Rynku i tańczył dla przechodniów. W wieku 69 lat został finalistą tanecznego show Tylko Taniec. O swojej pasji, pracy i tym, jak żyje jako gwiazda Polsatu, Tadeusz Popławski opowiada Małgorzacie Stuch

Widziałam Pana występ w programie Tylko Taniec. Zachwycił Pan publiczność i jurorów. Gdzie się Pan nauczył tak tańczyć?
Tańczyłem od zawsze, odkąd pamiętam. Tak na dobre zacząłem przed wojskiem. To zamiłowanie do tańca mam po ojcu chyba, bo był bardzo muzykalny i uwielbiał taniec. Na weselach był wodzirejem. Jestem samoukiem, nigdy nie tańczyłem w sposób zorganizowany, w żadnym klubie. Co to to nie. Taniec traktowałem zawsze jako swoją pasję. Jeszcze gdy pracowałem, balowało się na dansingach z kolegami w Feniksie, Cyganerii. Koledzy lubili ze mną chodzić, bo się nie nudzili.

Z żoną Pan też balował?
Czasem z żoną, ale częściej bez...Moja żona nie lubiła tańczyć, krzywo patrzyła na moje wyczyny. Ciągle mówiła, żebym się nie wygłupiał. No to za jej życia mniej się wygłupiałem.

Jak w takim razie znalazł się Pan w Tylko Taniec?
Do programu trafiłem przez przypadek, a właściwie przez kolegę. Wiele razy tańczyłem, ludzie mnie chwalili, mówili, że świetnie to robię, mam takie kocie ruchy. Nie myślałem jednak nigdy wcześniej, by wziąć udział w jakimkolwiek show. Mój kolega przeczytał gdzieś informację o castingu do Tylko Taniec w Nowohuckim Ośrodku Kultury. Mówi: Tadek, ty byś się nadał. Idź, zatańcz. No to poszedłem, zatańczyłem i mnie zakwalifikowali.

Nie bał się Pan takiego występu?
Pewnie, że się bałem. Dla mnie to było pierwsze tego rodzaju show. Wcześniej tańczyłem i owszem, ale nie w telewizji i nie przed taką publicznością. Generalnie nie boję się tańczyć przed ludźmi. Robiłem to tyle razy przy Adasiu na Rynku Głównym, na Floriańskiej. Zawszę tańczę na Festiwalu Kultury Żydowskiej, chociaż nie za dobrze tam się tańczy, bo ta kostka na Szerokiej jest taka nierówna... Ale tej telewizji się obawiałem. To nie to samo co taniec na Rynku.

Czuje się Pan teraz telewizyjną gwiazdą?
A gdzie tam, jaka ze mnie gwiazda! Nie, gwiazdorem nie jestem, bo nawet autografów nie potrafiłbym podpisać jednym charakterem pisma. A tak poważnie mówiąc, to, że wystąpiłem w telewizji, miało owszem przyjemne skutki.
Niedawno na przystanku tramwajowym niedaleko mojego domu ustawiła się do mnie kolejka młodych, pięknych panien. Zapytały, czy mogą mnie uściskać. Uściskały. To było całkiem fajne. No i poznają mnie w sklepach, gdzie robię zakupy. Mówią: to pana widziałem, jak pan tańczył w telewizji.

Nie tylko sam Pan tańczył, ale i w parze z jurorką Krystyną Mazurówną. Wyróżniła Pana.
Nieziemsko się czułem z tego powodu! To piękna kobieta i tak jak ja otwarta na ludzi. No i wspaniale tańczy. Zdecydowanie to moja ulubiona jurorka. Powiedziała "nie tylko Kraków pana kocha", co mnie bardzo wzruszyło.

Opowiedział Pan rodzinie o swoim sukcesie?
Mam syna, ale on zupełnie nie podziela mojej pasji. Pracuje w Niemczech. O moich występach mówił długo "tata, ty się trochę wygłupiasz". Jak się dowiedział, że idę na casting, mówił "co ty robisz, wyśmieją cię". No a po występie powiedział "tata, dobre to było". Opowiedział mi, że widział odcinek ze mną w internecie, a potem dzwonili do niego z gratulacjami, że ma młodzieżowego tatę.

No właśnie, tańczył Pan do młodzieżowej muzyki. Nie bał się Pan, że trochę się jednak wygłupi?
Ja lubię i mogę zatańczyć wszystko. I tango, i walca, i hip-hop. Jestem otwarty, kontaktowy, uwielbiam ludzi. Lubię, gdy się cieszą. Staram się ich rozweselić. Nawet gdy czasem śmieją się z tego co robię, to uważam, że jest to dobre, bo przez to się cieszą, mają chwilę radości. Niech ludzie się cieszą, tańczą, teraz jest mało radości na świecie.

Jury pochwaliło Pana strój. Sam Pan go wymyślił?
No pewnie. W telewizji też mnie o to pytali. Gdy się dowiedziałem, że będę miał występ, to od razu zacząłem się zastanawiać, co na siebie włożyć. Pomyślałem: garnitur przecież odpada, bo za sztywny, poważny i niewygodny. Zdecydowałem, że wezmę ciemne, wąskie spodnie, które są bardzo wygodne, czapkę i okulary, bo to taki młodzieżowy strój, no i zielone buty, w których mi się doskonale biega. Były w sam raz na scenę. I to one zwróciły największą uwagę.

Wspomniał Pan o butach do biegania. Biega Pan?
Chciałbym, jednak tylko dużo spaceruję. Nie biegam, bo jestem inwalidą. Mam uszkodzony kręgosłup i trochę niesprawną nogę. Ale to nie przeszkadza mi w tańcu. Zgłosiłem moje niedomagania podczas castingu i nikomu to nie przeszkadzało. Zresztą przed występem radziłem się mojego lekarza. Powiedział, że ruch mi nie zaszkodzi, bo to dla mnie wręcz relaks i gimnastyka. A potem dodał, że będzie za mną głosował obiema rękami. Głosował.

Jak to się stało, że inwalida zaczął tańczyć?
Inwalidą jestem, bo ciężko pracowałem. Najpierw w poszukiwaniach nafty i gazu. Potem, gdy znalazłem trochę więcej czasu, zatrudniłem się jako mechanik na pół etatu w MPK. W końcu całkiem przeniosłem się do MPK. W starej bazie w Czyżynach naprawiałem autobusy, potem robiłem to w zajezdni na Woli Duchackiej. Było ciężko, zimno, wstawało się o nieludzkiej porze. A taniec przez cały ten czas mi towarzyszył, gdy byłem zdrowy i gdy zachorowałem.

Co Pan zrobi, gdy wygra nagrodę w Tylko Taniec?
Wątpię czy wygram ( śmiech). Ale gdyby tak się stało, połowę wygranej kwoty ( 100 tys. zł) dam na niepełnosprawne dzieci z ubogich rodzin. Wiem, co to jest zostać samemu z problemami. Chociaż miałem rodzinę, matka nie dawała sobie rady ze mną i moją siostrą. Trafiłem na siedem lat do domu dziecka. Teraz mógłbym powiedzieć matce: mamo, jednak dałem sobie radę. Nauczyłem się czegoś, sam znalazłem pracę, mam swoje pasje. Nie każdy jednak tak potrafi. Chciałbym takim dzieciom pomóc.

Występ w telewizji zmienił coś w pańskim życiu?
Absolutnie nic. Będę robił to co przedtem. Żyje się tylko dla chwili. Mnie się udało pochwalić swoją pasją i to jest ważne. Chociaż życie rwie do przodu, ale ja mówię - chwila , moment, jeszcze na wiele mnie stać...

Ma Pan inne pasje oprócz tańca?
Spaceruję. Lubię też ładne starocie. Czasem zajdę pod Halę Targową, kupię sobie coś oryginalnego...

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto