Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Krakowianin stracił wszystkie oszczędności

Marta Paluch
Krzysztof Merek nie ufa krakowskiemu wymiarowi sprawiedliwości, który od kilku lat nie potrafi mu pomóc FOT. MARIAN SATAŁA
Krzysztof Merek nie ufa krakowskiemu wymiarowi sprawiedliwości, który od kilku lat nie potrafi mu pomóc FOT. MARIAN SATAŁA
Krzysztof Merek kilka lat temu zainwestował 250 tys. zł w spółkę z branży gazowej. Dziś nie ma nic, a śledztwo w sprawie m.in. przywłaszczenia sobie tych pieniędzy przez jego wspólników po raz kolejny zostało umorzone.

Krzysztof Merek kilka lat temu zainwestował 250 tys. zł w spółkę z branży gazowej. Dziś nie ma nic, a śledztwo w sprawie m.in. przywłaszczenia sobie tych pieniędzy przez jego wspólników po raz kolejny zostało umorzone. Prokuratura Rejonowa Kraków Nowa Huta tak opieszale i przewlekle prowadziła sprawę, że część potencjalnych dowodów nie da się już wykorzystać.

Dlatego, mimo stwierdzenia przez nią, że szereg nieprawidłowości i przestępstw miało miejsce, nikomu nie można przedstawić zarzutów. Co więcej, prowadzący sprawę również sobie nie mają nic do zarzucenia. A ich zwierzchnicy z Prokuratury Okręgowej nie kwapią się do wyciągnięcia wobec nich konsekwencji. Wczoraj kolejne zażalenie Merka nie zostało rozpatrzone przez sąd, bo... nowohucka prokuratura przesłała je nie tam gdzie trzeba.

W ten sposób stracone zostały trzy miesiące. W 2002 roku krakowianin nabył udziały spółki za wszystkie oszczędności. Wiedział, że firma ma kłopoty finansowe, jednak, jak twierdzi, wspólnicy ukryli przed nim ich prawdziwy rozmiar, m.in. fałszując dokumenty. Twierdzi, że od początku chcieli go oszukać, wyłudzając pieniądze. Złożył w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury w marcu 2004 r. Udziały Merka nigdy nie przyniosły zysku. Od 2003 r. usiłuje on je sprzedać , ale spółka konsekwentnie to blokuje. Sprawę prowadziło trzech prokuratorów. Jeden z nich działał tak opieszale, że został upomniany przez Prokuraturę Okręgową, a śledztwo zostało objęte wewnętrznym nadzorem. Stało się tak jednak dopiero po kilku zażaleniach Merka.

Na odpowiedzi na swoje skargi czekał miesiącami. Pierwszym prowadzącym sprawę był Hubert Wontek. Umorzył ją po kilku miesiącach. Nie zabezpieczył m.in. twardego dysku z księgowością firmy z lat 2002-03. Według Merka, władze spółki sztucznie zapełniały magazyny pustymi opakowaniami, a m.in. dane z komputera miały to udowodnić. Prokurator nie uznał tych argumentów. Jest przekonany , że wywiązał się z obowiązków. - Nie możemy ot, tak wchodzić do zakładu i go przeszukiwać. Najpierw chciałem skonfrontować Krzysztofa Merka i prezesem spółki - mówi Wontek.

Merek jednak się na to nie zgodził. - Nie chciałem, by druga strona wiedziała, co o niej wiem - przyznaje. Tłumaczył to podczas przesłuchań. Na próżno.Tymczasem, jak się potem okazało, jego podejrzenia mogły mieć uzasadnienie. Na początku 2003 r. dziwnym trafem nastąpiła awaria owego dysku. Wobec braku kopii, dane za ten okres zostały częściowo stracone. Ich rekonstrukcja jest zaś niemożliwa, bo dokumenty, które powinny być odzwierciedleniem danych z komputera, są niekompletne.

Biegła księgowa stwierdziła więc tylko, że... nie da się stwierdzić, czy wspólnicy oszukali Merka czy też nie. Sprawa powołania biegłej to kolejny kamyk do ogródka prokuratury. Krakowianin doczekał się na nią dopiero po ponad roku od złożenia zawiadomienia w prokuraturze. Radość nie trwała jednak długo. Kobieta raz po raz odsuwała terminy oddania ekspertyzy.

Sporządzanie opinii, które w podobnych sprawach trwa około pół roku, zajęło jej prawie dwa lata! Co robił w tym czasie Zbigniew Lenda, drugi prokurator prowadzący śledztwo (obecnie na emeryturze)? Niewiele, bo zostało ono zawieszone do czasu sporządzenia ekspertyzy. - Przeprowadził z nią kilka ponaglających rozmów, po roku wysłaliśmy jej to na piśmie. Myśleliśmy, że wystarczy - mówi prok. Elżbieta Doniec, która objęła wewnętrzny nadzór nad śledztwem. Przyznaje jednak, że nie myślała o innych środkach dyscyplinujących.

W końcu, w styczniu tego roku, biegła stwierdziła, że mimo wielokrotnych odstępstw i naruszeń ustawy o rachunkowości (m.in.braku dokumentów potwierdzających ilości wyrobów w magazynie, sporządzanie raportów kasowych z opóźnieniem), przestępstwa udowodnić się nie da. - To znaczy, że można prowadzić spółkę niezgodnie z przepisami i nic za to nie grozi! - denerwuje się Merek.

Na dodatek okazało się, że w kolejnym wątku, mimo zaistnienia przestępstwa, nie ma winnych! Rzecz dotyczyła fałszowania dokumentów. Spółka, stając do przetargu, przedstawiła w 2002 roku kopię nieistniejącego zaświadczenia ZUS o niezaleganiu ze składkami. Na kopii widnieją zapisy: "za zgodność z oryginałem" autorstwa księgowego firmy i podpis jej prezesa . Jednak... nie można ich za to pociągnąć do odpowiedzialności.

Prokurator Tomasz Dudek tłymaczy, że dzieje się tak, bo nie da się potwierdzić, kto sfałszował dokument... Powołał nawet specjalistę grafologa, który miał pomóc ustalić sprawcę. Jednak tusz w podpisach zbyt już wysechł. Gdyby wystąpiono o papier na początku śledztwa, biegły niemal na pewno mógłby go ustalić. Cóż, kiedy pierwszy prokurator prowadzący sprawę nie zwrócił się w sprawie autentyczności dokumentu do ZUS.

Zrobił to dopiero jego następca - po trzech latach. Czy wobec kolejnych śledczych zostaną wyciągnięte konsekwencje? - Wydział nadzoru Prokuratury Okręgowej upomniał jednego z nich, ale nie uznał zaniedbań za rażące, a tylko wtedy odpowiadałby dyscyplinarnie - mówi rzecznik prokuratury okręgowej Bogusława Marcinkowska. Kto może sprawić, by jeszcze raz zająć się sprawą? - Pan Merek może sam złożyć taką prośbę - proponuje rzecznik. - Już w nic nie wierzę. Jestem bankrutem, a wymiar sprawiedliwości o mnie zapomniał - przyznaje Merek.

Wczoraj jego zażaleniem na kolejne umorzenie sprawy miał się zająć nowohucki sąd rejonowy. Miał, ale okazało się, że właściwy tu jest sąd okręgowy. Do takiego wniosku doszła nowohucka prokuratura... trzy miesiące po przesłaniu akt do sądu. Do sprawy wrócimy w przyszłym tygodniu.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto