Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Krakowianie zakładają i szturmują sklepy... internetowe. Wzrost obrotów nawet o 300 procent. Na fali e-handel żywnością. Gdzie najtaniej?

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
Po co tracić czas i benzynę, a przy tym tłoczyć się i narażać, skoro można kupić to samo - nawet w tym samym sklepie - z darmową dostawą do domu?  - pyta coraz więcej krakowian. I nakręca obroty w handlu internetowym.
Po co tracić czas i benzynę, a przy tym tłoczyć się i narażać, skoro można kupić to samo - nawet w tym samym sklepie - z darmową dostawą do domu? - pyta coraz więcej krakowian. I nakręca obroty w handlu internetowym. Fot. Jarosław Jakubczak/ Polska Press
Od 272 zł 78 gr we Frisco.pl po 300 zł w wirtualnym Carrefourze – tyle w drugim tygodniu lutego 2021 musiał zapłacić krakowski internauta za koszyk 50 podstawowych produktów żywnościowych, kosmetycznych i higienicznych – wynika z zestawień publikowanych regularnie przez popularne specjalistyczne serwisy - DlaHandlu.pl i PortalSpożywczy.pl. Najtańszy koszyk był o zaledwie 12 zł droższy niż w stacjonarnym sklepie Auchana w Krakowie i od 22 do 25 zł droższy od takich samych zakupów poczynionych w stacjonarnym krakowskim Kauflandzie, Carrefourze, Lidlu czy Biedronce. W internetowych sklepach ceny są już zatem takie same lub zbliżone, a nie trzeba nigdzie wychodzić, ani tym bardziej jechać. W dodatku dostawy do domów są coraz szybsze – a ich koszty coraz niższe lub wręcz żadne. Sama Biedronka oferuje tanie lub darmowe dostawy przez Glovo. W pandemii to same zalety. Nic dziwnego, że krakowianie okupują sklepy internetowe. A niektórzy je prowadzą i są w tym naprawdę mistrzami (co najmniej) Polski.

W poprzednich latach polski handel w internecie rósł po kilkanaście procent rocznie osiągając w 2019 r. przychody rzędu 50 mld zł. U progu pandemii najbardziej optymistyczni eksperci wróżyli skok o 20 procent – do ok. 60 mld zł w całym 2020 r. Ale w marcu 2020 świat stanął na głowie i o ile w turystyce czy stacjonarnym handlu biznes (z powodu lockdownu) zamarł, o tyle w handlu internetowym rozpoczęła się niespotykana w dziejach hossa. Sprzedaż wielu popularnych serwisów rosła po kilkanaście procent… kwartalnie, Polacy robili oszałamiająco obfite zakupy u tysięcy sprzedawców na Allegro, błyskawicznie (jak nigdy w dziejach) zwiększyła się też liczba e-sklepów. Wedle różnych szacunków jest ich obecnie o 40, a nawet 50 procent więcej niż przed rokiem, na początku pandemii. Wszystko wskazuje na to, że wartość obrotów w polskim e-handlu przebiła 70 mld zł, czyli wzrosła w rok o 40 procent.

Z analizy firmy konsultingowej PwC wynika, że w 2026 r. będzie to już 162 mld zł, co oznaczałoby średnioroczny wzrost o 12 proc., przy czym najszybciej rosnąć ma sprzedaż produktów spożywczych oraz z kategorii zdrowie i uroda. W 2020 r. co siódmy produkt kupiony w polskim sklepie detalicznym został zamówiony przez internet. Eksperci wskazują, że głównym powodem nagłego przyspieszenia rozwoju e-commerce była i przez jakiś czas pozostanie pandemia. I chodzi nie tylko o to, że e-sklepy skorzystały z zamknięcia stacjonarnych punktów sprzedaży w galeriach handlowych, ale też o to, że w realiach lockdownów wielu producentów i handlowców skupiających się wcześniej na rozwoju stacjonarnych sklepów zainwestowało ogromne kwoty w rozwój platform sprzedaży internetowej. To oczywisty ruch, bo – jak wynika z tego samego raportu PwC – prawie 85% Polaków deklaruje, że nawet po zakończeniu pandemii nie zmniejszy częstotliwości e-zakupów.

- Przeprowadzone na potrzeby naszej analizy badanie konsumentów pokazuje, że ponad 74 proc. Polaków po zakończeniu pandemii utrzyma poziom zakupów internetowych, a 10 proc. zamierza je nawet zwiększyć

– komentuje Grzegorz Łaptaś, partner w zespole Strategy & Operations PwC.

Sprzedaż produktów i usług przez internet prowadzi już ok. 150 tys. polskich firm. Korzystają one zarówno z własnych sklepów, jak i popularnych platform oferujących różne marki i produkty, czyli swego rodzaju internetowych supermarketów czy galerii handlowych. Największą platformą sprzedaży pozostaje Allegro (jedna trzecia przedsiębiorców mających własne witryny w internecie prowadzi równolegle sklepy na Allegro), ale niebawem przybędzie jej potężny konkurent – Amazon. Dwa tygodnie temu Amerykanie ogłosili zamiar uruchomienia swojej platformy dla Polaków i zaprosili do współpracy polskie firmy.

Żywność z internetu: tanio i szybko

Przed pandemią Polacy kupowali w internecie głównie odzież, akcesoria i dodatki, książki, płyty oraz filmy, bilety do kina i teatru, obuwie, kosmetyki i perfumy, a także elektronikę, sprzęt RTV i AGD oraz podróże i wycieczki. Raczej niszowym towarem, dostępnym w zasadzie tylko w większych miastach, była żywność. W ciągu ostatniego roku wszystko się jednak zmieniło i tzw. FMCG, czyli produkty szybkozbywalne, kupowane przez każdego regularnie w celu zaspokojenia podstawowych potrzeb (żywność, kosmetyki, środki higieniczne, chemia gospodarcza), stały się najszybciej rosnącym segmentem e-handlu – ze skokami przychodów rzędu nawet… 300 procent rocznie.

W największych metropoliach, jak Kraków, segment ten rozwija się wręcz lawinowo. Własne kanały sprzedaży internetowej stworzyły wszystkie duże sieci handlowe, w tym hipermarkety i dyskonty. Ponadto dynamicznie rosną popularne platformy, na czele z Frisco. Większość powodów ma ścisły związek z pandemią, a można je umieścić pod wspólnym hasłem „Zostań w domu”.

Krakowianie ograniczyli wyjścia do stacjonarnych sklepów z powodu zakazów i restrykcji, ale też strachu (szacuje się, że w grudniu 2020 r. stacjonarne sklepy odnotowały o 40 proc. mniejszy ruch niż w grudniu 2019 r.). Ponadto tysiące mieszkańców pracuje w domach, co w zasadzie wyklucza tradycyjne zakupy po pracy. No, chyba że w sklepie internetowym.

Popularne specjalistyczne serwisy - DlaHandlu.pl i PortalSpożywczy.pl – w ramach projektu „Koszyk cenowy - monitorują regularnie koszt zakupu 50 najpopularniejszych produktów FMCG w najpopularniejszych gramaturach w największych polskich miastach w kilku kategoriach sklepów (delikatesy, dyskonty, supermarkety, hipermarkety, sklepy osiedlowe - w sumie ponad 20 różnych sieci handlowych), a także w e-sklepach. Z ostatniego monitoringu wynika, że najtańszy koszyk w internetowym sklepie Frisco,pl był o zaledwie 12 zł droższy niż w stacjonarnym markecie najtańszej sieci - Auchan - w Krakowie i od 22 do 25 zł droższy od takich samych zakupów poczynionych w stacjonarnym Kauflandzie, Carrefourze, Lidlu czy Biedronce.

Jeśli weźmiemy pod uwagę koszty dojazdu i straconego na zakupy czasu, a także ryzyko złapania wirusa od rodaków, którzy nie zawsze zachowują się odpowiedzialnie – e-sklep okazuje się znakomitą, bo bezpieczną i tanią, alternatywą. Nic dziwnego, że krakowianie okupują e-sklepy.

Ostatnio ten trend jeszcze przyspieszył, gdy popularna Biedronka zaoferowała dostawy swych towarów (w cenach dyskontowych) przez aplikację i kurierów Glovo. Wprawdzie przy zakupach do 50 zł za dostawę na terenie Krakowa trzeba zapłacić 12,99 zł, ale już koszyk wart ponad 200 zł jest zwolniony z opłaty za dowóz. Jeśli więc ktoś planuje większe zakupy, może je bez problemu zrobić przez internet, nie wychodząc z domu, a kurier dostarczy mu je za darmo. Własny sklep internetowy rozwija także konkurencyjna sieć dyskontów - Lidl.

Niestety, z Polski wyprowadziło się brytyjskie Tesco, które już w 2012 roku uruchomiło usługę zakupów spożywczych przez internet, dostępną w wielu dużych miastach w Polsce - w tym w Krakowie (gdzie polska spółka miała swą siedzibę). Duńska sieć Netto, która przejmuje większość majątku Tesco, nie otwarła na razie w naszym kraju sklepu internetowego, choć ponoć nad tym pracuje.

Krakowianie mistrzami sieci: InPost, Answear, Bonito rosną jak na drożdżach

Właściciele e-sklepów nie tylko mocno zainwestowali w wygląd i funkcjonalność swoich internetowych serwisów, ale też zdecydowanie zwiększyli ofertę towarów, zadbali o konkurencyjne ceny, komfortowe formy płatności oraz krótkie terminy dostaw. To ostatnie wymaga pokaźnych nakładów na logistykę, aby stworzyć sieć lokalnych magazynów, z których dowożony jest do klientów towar, a także zatrudnić odpowiednią liczbę kurierów.

Bez sprawnej logistyki sklep internetowy właściwie nie może istnieć: nic tak nie doprowadza klientów do szału, jak przesyłka, która miała dotrzeć wczoraj, a nie wiadomo, czy dotrze jutro; rośnie odsetek Polaków przyznających, że jedna taka wpadka potrafi trwale skreślić dany sklep („kursor mej myszki już nigdy tam nie postanie”), a maleje odsetek przyjmujących do wiadomości tłumaczenie, iż „jest to wina firmy kurierskiej”. Dlatego liderzy rynku, z Allegro na czele, inwestują w ten newralgiczny obszar swojej działalności olbrzymie środki. Dostawa od pewnej wartości (np. 40 zł) ma być za darmo – najlepiej na jutro. I nie ważne, czy owo „jutro” to czwartek, czy sobota lub niedziela.

Determinacja, by spełnić te oczekiwania, stała się głównym powodem zmartwychwstania InPostu. Poturbowana przez monopolistyczne praktyki państwa firma krakowianina Rafała Brzoski przeżywała przed pandemią potężne problemy, a dziś chwali się siecią 11 tysięcy paczkomatów i zapowiada uruchamianie tysiąca kolejnych… co tydzień. Popyt na usługi InPostu jest gigantyczny i stale rośnie także dlatego, że krakowianin w odpowiednim momencie (szczyt strachu przed pandemią) zaoferował świetnie trafione w potrzeby i gusta technologie, jak śledzenie przesyłki w bajecznie prostej aplikacji, jeszcze łatwiejsze nadawanie paczek do paczkomatów oraz możliwość ich bezdotykowego odbioru.

Ale swoje żniwa mają w pandemii także inni krakowscy przedsiębiorcy. Spółka Wearco (sklep internetowy Answear.com oferujący 90 tys. produktów z ponad 350 światowych marek) dowodzona przez Krzysztofa Bajołka (twórcę m.in. takich marek, jak House i Mohito, które sprzedał gdańskiemu LPP) odnotowała w 2020 roku 408 mln zł przychodów. To wzrost o 31 proc. rok do roku. W samym tylko czwartym kwartale obroty wyniosły 144 mln zł (wzrost o 37 proc).

- Od 28 grudnia 2020 do 17 stycznia 2021 sklepy stacjonarne były zamknięte. Była to dla Answear.com sprzyjająca okoliczność – przyznaje Krzysztof Bajołek.

O dobrym roku mogą też mówić Marek Mazia, Wojciech Mazia, Andrzej Huczek – założyciele (w 2006 r.) i właściciele największej w Polsce internetowej księgarni - Bonito.pl. Firma, która w pierwszym dniu działalności odnotowała dwa zamówienia, sprzedaje dziś średnio jedną książkę co 3 sekundy. Zatrudnia ponad 400 osób obsługujących prawie 300 tysięcy zamówień miesięcznie. W ofercie posiada ponad… 262 tysiące produktów. W 2019 r. jej przychody wzrosły o 12,8 proc. do ponad 216 mln zł. W pandemii Bonito radziło sobie jeszcze lepiej. Oprócz książek oferuje zabawki (22 tys.), płyty (48 tys.), puzzle, gry oraz artykuły szkolne, dziecięce i elektronikę. Firmę wyróżnia ekspresowa wysyłka - nawet w ciągu 15 minut od złożenia zamówienia oraz darmowy odbiór w kilkudziesięciu lokalach w największych miastach w Polsce. Magazyn Bonito.pl w jednym z najnowocześniejszych parków logistycznych w Europie – Goodman Kraków Airport Logistics Centre - ma prawie 4100 m kw. i może pomieścić milion książek.

Polak w internecie zostawia ponad 300 zł miesięcznie

Ponad połowa Polaków robiących zakupy w internecie wydaje na nie ponad 300 zł miesięcznie. Pandemia COVID-19 znacząco wpłynęła na zwiększenie ruchu w sklepach internetowych – wynika z raportu „Zakupy online w Polsce 2020” przygotowanego przez firmę ExpertSender.

59 proc. badanych przyznało, że kupuje online co najmniej raz w miesiącu, a 33 proc. nawet raz w tygodniu. Tylko 8 proc. robi zakupy przez Internet raz na kwartał lub rzadziej. 31 proc. respondentów wydaje w ciągu miesiąca między 101 a 300 zł, 28 proc. około od 301-do 500 zł, a 22 proc. 500 zł i więcej.

- Wartość polskiego rynku e-commerce w 2019 r. wyniosła 50 mld zł, a wg prognoz w 2020 r. miała wzrosnąć o 20 proc. Jednak w związku z pandemią obserwujemy duże wzmożenie ruchu w sklepach internetowych i prawdopodobnie będzie to znacznie więcej, możliwe, że nawet blisko 40 proc. - mówi Krzysztof Jarecki, CEO ExpertSender.

Jego zdaniem, ów dynamiczny wzrost, nawet jeśli trochę wyhamuje po zakończeniu pandemii i zniesieniu restrykcji, będzie dalej postępował, a sklepy stacjonarne w przyszłości będą funkcjonować raczej jako swego rodzaju wystawy towarów („showroomy”) oraz przymierzalnie, a nie miejsca zakupów. Wprawdzie dla 64 proc. respondentów istotna jest wciąż możliwość obejrzenia wybranych towarów „na żywo” przed podjęciem decyzji o zakupie online, jednocześnie jednak przybywa osób, które nie widzą takiej potrzeby (jest ich już 20 proc.; dla kolejnych 15 proc. jest to obojętne). Po prostu kupują bluzkę, albo buty (często w trzech rozmiarach na raz) i te, które im nie pasują, odsyłają. Większość sklepów obsługuje takie zwroty za darmo. Biorą na siebie także koszty przesyłki – do i od klienta. Cała operacja jest bajecznie prosta. Im prostsza, tym czarniejsze chmury kłębią się nad sklepami stacjonarnymi.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto