Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kraków szuka oszczędności, zagrożone przedszkola niesamorządowe. "Część z nich zwyczajnie zbankrutuje".

Małgorzata Mrowiec
Małgorzata Mrowiec
Andrzej Banaś
Miasto szuka oszczędności i urzędnicy postanowili je poczynić kosztem przedszkoli niesamorządowych. Urząd ma w planach obniżyć dotacje dla nich. W tym dla przedszkoli niesamorządowych publicznych, o których zawsze przy okazji rekrutacji magistrat przypomina jako o alternatywnej ofercie w stosunku do placówek samorządowych, do których co roku gros dzieciaków się nie dostaje. Same te przedszkola alarmują, że część z nich zwyczajnie zbankrutuje - na czym ucierpią dzieci oraz pracownicy tych placówek. Już prawie 4,7 tys. podpisów zebrano pod petycją w tej sprawie.

FLESZ - Polska odchodzi do węgla Jest porozumienie

od 16 lat

Zgodnie z ustawą o finansowaniu zadań oświatowych, każda gmina musi dofinansowywać niepubliczne przedszkola ogólnodostępne, przekazując dotację w wysokości równej 75 proc. wydatków ponoszonych na dziecko w przedszkolu samorządowym, natomiast publiczne przedszkola - dotacją na poziomie stu procent tych wydatków. Ustawa ta dopuszcza możliwość przyznania przez miasto wyższej dotacji, na ściśle określony okres. Tak właśnie dotąd dzieje się w Krakowie. Do 31 sierpnia 2022 roku niesamorządowe przedszkola prowadzone na terenie Krakowa otrzymują - na podstawie dwóch uchwał Rady Miasta - dotację odpowiednio na poziomie 85 proc. (przedszkola niepubliczne) i 120 proc. (publiczne).

To miałoby się jednak zmienić, Urząd Miasta Krakowa planuje zaciskanie pasa - przedszkolom. Tymczasem na terenie Krakowa dotowanych jest teraz: 99 publicznych przedszkoli (korzysta z nich ponad 8,2 tys. dzieci), 164 niepubliczne przedszkola (prawie 8,7 tys. dzieci) i 12 niepublicznych punktów przedszkolnych (247 dzieci). Łącznie do tych placówek uczęszcza 17 tys. 170 dzieci. A do samorządowych przedszkoli i oddziałów przedszkolnych w podstawówkach chodzi 17 tys. 385 dzieci. Zatem kwestia ciętych dotacji dotyczy nie znikomego odsetka dzieci i ich rodzin, tylko dokładnie połowy krakowskich przedszkolaków.

"Zabranie tych 20% dotacji uderzy nie tylko w przedszkola, ale również w Rodziców. Wiele placówek znajdzie się na skraju bankructwa, co znacząco zuboży ich ofertę, a zapewne spora ich część przestanie istnieć, dzieci stracą opiekę, a zatrudnieni pracę. Część przedszkoli publicznych (tych za 1 zł) przekształci się w prywatne z wysokim czesnym, a rodzice korzystający z usług przedszkoli prywatnych będą mieli wyższe czesne, na które nie każdego będzie stać" - tak finansowe machinacje i ich spodziewane skutki naświetlają autorzy petycji "Przedszkola publiczne zagrożone" - Stowarzyszenie Publicznych Przedszkoli.

Krakowski magistrat wypytywany przez nas o całą sprawę przesłał wyliczenia dotyczące dotacji. Jak przekazują urzędnicy, gmina Kraków, "realizując te fakultatywne zadania", miesięcznie dopłaca dodatkowo ok. 980 tys. zł placówkom niepublicznym realizującym wychowanie przedszkolne i 1,8 mln zł do placówek publicznych, co w roku 2021 spowoduje wydatek około 33,5 mln zł (w 2020 r. było to 30 mln zł).

- Tylko w jednym mieście Unii Metropolii Polskich (oprócz Krakowa), w Warszawie przyjęto, że ogólnodostępne niesamorządowe przedszkola publiczne otrzymują dotację wyższą, o 3 procent od wartości ustawowych, tj. 103 procent - podkreśla Dariusz Nowak z biura prasowego magistratu.

Magistraccy urzędnicy zaznaczają też, że dodatkowym obciążeniem, które ponosi miasto związku z uchwałami Rady Miasta w sprawie podwyższonych dotacji, są wydatki dotyczące przedszkolaków będących mieszkańcami innej gminy, a chodzących do przedszkola niesamorządowego dotowanego gminę Kraków. Zgodnie z przepisami ustawy "obca" gmina pokrywa koszty dotacji, ale tylko do podstawowej wysokości określonej tą ustawą (czyli wspomniane 100 proc. w przypadku niesamorządowych przedszkoli publicznych i75 proc. w przypadku niepublicznych).

- W Krakowie niesamorządowe przedszkola niepubliczne otrzymują dotację w wysokości 85 proc. podstawowej kwoty dotacji. Oznacza to, że dotacja udzielana na jedno dziecko, a wykraczająca poza ustawowy procent jest finansowana z dochodów własnych gminy Kraków. Szacuje się, że w 2021 roku „dopłata miasta” do dzieci z innych gmin może wynieść nawet ok. 3,5 mln zł (w 2020 r. wyniosła 3,2 mln. zł) - wskazują urzędnicy.

W odpowiedzi na niepokoje samych placówek niesamorządowych o dalszy los podwyższonych dotacji radny miejski Łukasz Wantuch z prezydenckiego klubu "Przyjazny Kraków" zgłosił interpelację w tej sprawie. - Miasto przyjęło tę politykę z 10 lat temu, że zwiększamy tę dotację, żeby rozbudować sieć przedszkoli w Krakowie. I kosztuje nas to rocznie ok. 30 mln zł więcej, ale sprawdza się świetnie - mówi radny.

Łukasz Wantuch przekazał nam, że rozmawiał już z wszystkimi radnymi wszystkich opcji i ani jeden nie powiedział, że jest przeciwny utrzymaniu podwyższonej dotacji dla przedszkoli niesamorządowych. Sprawa będzie się rozstrzygała w grudniu, gdy będą podejmowane decyzje odnośnie przyszłorocznego budżetu. I to właśnie radni zdecydują.

- Zgłoszę poprawkę do budżetu oraz wieloletniej prognozy finansowej, zapewniającą na kolejne cztery lata takie finansowanie - deklaruje radny Wantuch, podkreślając, że gdzie indziej należy szukać oszczędności. - Dla mnie edukacja jest na pierwszym miejscu. Wiem, że musimy oszczędzać. To możemy np. sprzedać Kossakówkę albo zrezygnować z budowy jakiegoś parku. Albo Wesoła: powinniśmy zostawić teren zielony, ale budynki sprzedać - i odzyskamy 300 milionów. Uważam, że w sytuacji, gdy nadchodzi kryzys, należy sprzedawać "srebra rodowe", a nimi są nieruchomości: budynki, lokale, zwłaszcza te, które stoją teraz puste, bo nie opłaca się wynająć.

Skoro istnieje realna obawa, że przy braku podwyższonej dotacji ubędzie miejsc dla najmłodszych krakowian w przedszkolach niesamorządowych, spytaliśmy magistrat - czy już są zbędne? Albo może są rozległe plany budowy miejskich przedszkoli? Nie dostaliśmy na to odpowiedzi, urząd natomiast wskazuje, że winny całej sytuacji jest Covid, kryzys i zmiany w ustawach podatkowych.

"Gmina Miejska Kraków, tak jak większość samorządów, w związku z ograniczeniami spowodowanymi epidemią COVID-19 odczuwa finansowo jej skutki. Jednym z głównych dochodów gminy jest wpływ z PIT oraz CIT. Zmiany w ustawach podatkowych, jakie mają zostać wprowadzone w ramach Polskiego Ładu, mogą doprowadzić do zmniejszenia dochodów własnych Gminy Miejskiej Kraków. Ograniczenie tych dochodów doprowadzi do tego, że Gmina Miejska Kraków nie będzie w stanie ponosić fakultatywnych wydatków w takiej wysokości jak do tej pory" - czytamy w odpowiedzi z magistratu.

Szukanie przez Urząd Miasta oszczędności akurat w przedszkolach co najmniej zadziwia. Zwłaszcza gdy jednocześnie władze miasta m.in. chcą właśnie powołać nową spółkę Kraków 50.20, która przejęłaby część kompetencji Krakowskiego Biura Festiwalowego i na której założenie miasto chce przeznaczyć ponad 2,7 mln zł. Również w sytuacji, gdy miasto nie wyegzekwowało prawie 27 mln zł kary od wykonawcy przebudowy ulicy Krakowskiej - inwestycji oddanej wiele miesięcy po wyznaczonym terminie. Nie wspominając już o fali sowitych - wielomilionowych - darowizn na budowę Krakowskiego Centrum Muzyki, która "spłynęła" na konto gminy oraz do miejskiej spółki odpowiedzialnej za inwestycję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Kraków szuka oszczędności, zagrożone przedszkola niesamorządowe. "Część z nich zwyczajnie zbankrutuje". - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto