Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kraków się budzi? Miasto przeorane przez pandemię, ale już nie bezludne

Małgorzata Mrowiec
Małgorzata Mrowiec
Centrum już nie jest bezludne, a gołębie z Rynku samotne
Centrum już nie jest bezludne, a gołębie z Rynku samotne Anna Kaczmarz / Dziennik Polski / Polska Press
W centrum wciąż robią wrażenie sklepy pozbawione szyldów i z arkuszami szarego papieru w witrynach zamiast zapraszających wystaw. Puste kawiarnie. Ogrom i rozmiary bazgrołów na krakowskich murach, które być może świadczą o tym, że pseudografficiarzom łatwiej obsmarowuje się puste miasto - a może też bardziej rzucają się w oczy na ulicach, przez które nie przelewają się tłumy turystów. Ale w kolejnym miesiącu pandemii widać, że to już nie jest przestraszony i bezludny Kraków z marca 2020 r. i pierwszego lockdownu.

FLESZ - Idzie prawdziwa zima

Rycerz i szlachcic wracają do gry

O powolnym "odmrażaniu" Krakowa nie zaświadcza jeszcze ulica Szewska, na której nadal życia jest niewiele. Ale już na Floriańskiej można w południe w sobotę zobaczyć łącznie około setki przechodniów. Na Rynku Głównym skończyła się samotność gołębi - znów odwiedzają je zachwycone dzieciaki.

Na płycie Rynku po stronie pomnika Mickiewicza stoją oblepione kolorowymi maskotkami dwie budki z pamiątkami. A pod samym Adasiem pojawił się szlachcic, z którym można sobie zrobić zdjęcie. I są znów chętni na taką pamiątkę z Krakowa. Podobnie pod Wawel wrócił pozujący do zdjęć rycerz.

Obwarzanki? Obecne! Na Rynku są po 2,5 zł, a u stóp Wawelu, przy kościele Bernardynów - po 2 złote.

"Wynosy" czasu pandemii

"Zapraszamy, jesteśmy otwarci!", "Działamy dalej", "WYNOSY" - takie napisy zaczepiają krakowian i turystów z witryn działających sklepów czy stojaków z reklamą barów, restauracji.

W cukierni "Czarodziej" przy Karmelickiej, która jakiś czas temu w mediach społecznościowych zamieściła apel o zakupy w niej, bo jest na skraju bankructwa - można teraz natknąć się na kolejkę. Udało się, na razie. Do zakupów w ten weekend dostaje się do spróbowania nowość, którą zamierza wprowadzić cukiernia - tiramisu. Z kolei np. w słynnym barze sałatkowym przy św. Anny dużych kolejek nie ma, ale klienci wciąż są. Głównie "tubylcy", jak można usłyszeć od obsługi.

Wyjątek na skalę kraju stanowi sklep Zara przy krakowskim Rynku. Wszystkie sklepy tej sieci odzieżowej, działające w galeriach handlowych, są tymczasowo zamknięte z powodu obostrzeń związanych z pandemią. Ten jeden jedyny w Polsce, funkcjonujący poza centrum handlowym, jest czynny. I regularnie wije się przed nim spory ogonek klientów, stanowiący teraz specyficzny nowy element krajobrazu Rynku Głównego.

Smutnych obrazków na Starym Mieście niestety nie brakuje, jak np. na ulicy św. Tomasza, gdzie od zawsze oblegana Cafe Camelot zamknięta jest na cztery spusty, ma okno zasłonięte płytą, a nieopodal wywieszone kartki zapraszają do wynajęcia lokali po pracowni złotniczej czy Music Cornerze. Tak jest i przy Rynku, przy Floriańskiej, generalnie w centrum.

Turyści we własnym mieście

Po mieście krążą dostawcy jedzenia na rowerach. Krakowianie też nadal chętnie wsiadają na rowery. Niektórzy w weekend odkrywają podczas rowerowej wycieczki swoje miasto na nowo, robią zdjęcia miejscom, które się odsłoniły w wyludnionych częściach Krakowa. Zwolniliśmy tempo, przez Rynek czy odchodzące od niego ulice już się nie przemykamy. Rozglądamy się. Wygląda na to, że faktycznie - w myśl hasła propagowanej miejskiej akcji - wielu z nas staje się turystami we własnym mieście.

Chłodniejszy weekend nie zniechęcił do wychodzenia z domu. Na bulwarach wiślanych - spacerujący, na kładce Bernatka - m.in. rodziny z dziećmi i młodzi ludzie, pod Wawelem - amatorzy jazdy na deskorolce.

Do kościołów poza niedzielą zaglądają teraz np. ci, którzy są ciekawi tegorocznych szopek. W Bazylice Mariackiej wyznaczono godziny na modlitwę przy szopce: od 6 do 11.30 i od 18 do 19. W tym kościele jest teraz też ostatnia szansa, by zobaczyć wysunięte z szafy ołtarza na platformę konserwatorów figury z głównej sceny dzieła Wita Stwosza. Są już odnowione, nawet z drugiego końca kościoła widać nowy blask złotych szat postaci.

Kazimierz, czyli jeszcze niedawno zagłębie knajp i oczywisty kierunek dla szukających imprezowego klimatu, hibernuje. Plac Nowy trzymają przy życiu... zapiekanki. Do okienek w Okrąglaku trzeba chwilę odstać. Ceny tych najsłynniejszy zapiekanek w Krakowie niezmiennie zaczynają się od 8 złotych.

W oczekiwaniu na swoją zapiekankę klienci zaglądają do sklepiku z pamiątkami na placu. - Pojawiają się znowu turyści, też zagraniczni. Dzisiaj byli tacy, którzy mówili między sobą po hiszpańsku - opowiada sprzedawczyni, z nadzieją w głosie. Zresztą okazuje się, że nawet "lokalsi" zostawiają trochę pieniędzy w sklepiku, bo oprócz typowych pamiątek można w nim kupić np. czapki, szaliki, maseczkę. Z drugiej strony Okrąglaka ktoś przegląda na stoisku na straganie płyty winylowe, albo obok - stare lornetki, zegarki czy inne "antyki".

Rozkwit przebudów

A co w Krakowie kwitnie? Budowlanka, remonty. Część elewacji, które kilka miesięcy temu były przykryte rusztowaniami, już prezentuje się po zakończonych pracach. Przy kamienicach pracują dźwigi, kursuje sprzęt z materiałami budowlanymi. Ulicą przebudów stała się ul. św. Tomasza, przy której m.in. w zabytkowym obiekcie powstaje nowy hotel Saski. To, przypomnijmy, inwestycja budząca kontrowersje, bo z kamienicy, w której kiedyś działało m.in. kino Apollo, została niestety sama fasada; kolejny miesiąc przez jej puste okna można zobaczyć niebo. Cały czas trwają intensywne prace. Po przeciwnej stronie ulicy - to samo, budynki "opakowane" w rusztowania.

Przy św. Jana niezmiennie działa galeria znanego rysownika i prezentuje w witrynie jego komentarz do rzeczywistości - "Rysunek tygodnia". Nie znikł też np. antykwariat istniejący przy tej ulicy.

Będzie dobrze?

To, co obok pozamykanych knajp i knajpek rzuca się teraz w oczy, to zalew pseudograffiti. Rozległe, wysokie na kilka metrów, wykonane z poziomu chodnika albo z daszku niższej kamienicy-sąsiadki - wszystkie te napisy aż się proszą o pojawienie się jakiegoś "pogromcy bazgrołów". Centrum Krakowa miejscami wygląda przez nie jak dzielnica slumsów.

Szczęśliwie można też np. na Kazimierzu wypatrzyć zewnętrzną wystawę zdjęć na ścianach budynku albo atrakcyjne murale, w tym nieduże malunki, które są trochę jak godła kamienic. No i wciąż jeszcze znajdziemy w miejskiej przestrzeni hasła dające pocieszenie na czas zarazy - jak ten kolorowy napis "BĘDZIE DOBRZE" przy ul. Józefa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Kraków się budzi? Miasto przeorane przez pandemię, ale już nie bezludne - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto